Wynajmują auta na biura poselskie. A w garażu stoją ich prywatne samochody
Okazuje się, że część parlamentarzystów, również w randze ministrów i wiceministrów, wykorzystuje pieniądze na prowadzenie biur poselskich na wynajęcie aut. Jak wynika z najnowszego rozliczenia wydatków na biura, niektórzy posłowie wynajmują samochody, chociaż posiadają własne albo korzystają ze służbowych aut.
Przypomnijmy: ryczałt na prowadzenie biura poselskiego wynosi 23 tys. 310 zł miesięcznie. Pieniądze są przekazywane od momentu pisemnego powiadomienia Kancelarii Sejmu przez posła o utworzeniu biura. Jak wynika z informacji na sejmowych stronach, z ryczałtu mogą być pokrywane m.in. wydatki na wynagrodzenia pracowników biur poselskich, tłumaczenia, ekspertyzy i opinie ekspertów, usługi telekomunikacyjne i przejazdy posła samochodami w związku z wykonywaniem mandatu. O wynajmie auta ani słowa.
Tymczasem już od jakiegoś czasu parlamentarzyści wydają nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych rocznie na wynajem samochodu. Z pieniędzy na biura poselskie. W 2022 r. łączna kwota przeznaczona na ten cel przez posłów wyniosła milion złotych.
Jak ujawnił wówczas "Fakt", rekordzistką była posłanka Prawa i Sprawiedliwości Monika Pawłowska. Pochodząca z woj. lubelskiego polityk wydała w wypożyczalniach samochodów 75 tys. zł. Posłanka ma własną skodę, ale argumentowała, że auto "często się psuło i nie miała sumienia, aby pożyczać je swym współpracownikom, gdy ci musieli załatwiać urzędowe sprawy biura".
W sumie auta wynajmowało ok. 50 posłów. W 2023 roku, ostatnim poprzedniej kadencji, było podobnie. Sytuacja nie uległa również zmianie w 2024 r. Jak wynika ze złożonych w kwietniu br. rozliczeń biur poselskich, za okres od początku X kadencji do końca ubiegłego roku, politycy nadal chętnie korzystają z wynajmu aut za sejmowe pieniądze.
Sprawa dotyczy posłów różnych partii. Wiceminister obrony narodowej, poseł Trzeciej Drogi Paweł Bejda na wynajem wydał 34,6 tys. zł. W jego garażu stoi BMW. Dodatkowo polityk wydał 52 tys. zł na przejazdy "w związku z wykonywaniem mandatu poselskiego samochodem własnym lub innym". Inny wiceminister obrony narodowej poseł PO Cezary Tomczyk - mimo iż posiada razem z żoną fiata 500 - wydał na wynajem 47,5 tys. zł. Z kolei na tzw. kilometrówki 34,3 tys. zł. Na co dzień obaj politycy korzystają z floty aut służbowych należących do MON.
Sporą kwotę na wynajem wydał Krzysztof Paszyk z PSL, który 13 maja 2024 r. objął stanowisko ministra rozwoju i technologii. On również do dyspozycji ma służbowe auto. A 50,8 tys. zł z publicznych pieniędzy wydał na wynajem, a na przejazdy w związku z wykonywaniem mandatu posła dodatkowe 32,2 tys. zł. W garażu ministra Paszyka stoi toyota Verso z 2016 r.
Wiceminister cyfryzacji, poseł Platformy Paweł Olszewski na wynajem wydał 28,8 tys. zł, a na kilometrówki 35,2 tys. zł. Polityk również ma na co dzień służbowe auto z kierowcą do dyspozycji. Ministra ds. polityki senioralnej, posłanka PO Marzena Okła-Drewnowicz na wynajem auta wydała z sejmowych pieniędzy 12,4 tys. zł. Z oświadczenia majątkowego wynika, że ma fiata Barchettę z 2004 r. Z kolei minister sportu Sławomir Nitras (PO) mimo służbowego auta wydał na kilometrówki ponad 38 tys. zł, na przejazdy taksówkami - 4,2 tys. zł i na wynajem auta - 7,5 tys. zł. W garażu polityka stoi BMW 1 z 2016 r.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mentzen zszokował sztab Hołowni. "Makabryczne, bulwersujące"
Po drugiej stronie sceny politycznej również nie brakuje podobnych przypadków. Poseł PiS, były minister sportu Kamil Bortniczuk posiada dwa auta: marek Lamborghini i Suzuki. Na wynajem wydał 31,9 tys. zł. Kolejny polityk PiS Janusz Kowalski ma w garażu hondę CRV z 2016 r., ale też wynajmował auta. Koszt? 15,4 tys. zł.
Na liście jest ponownie posłanka PiS Monika Pawłowska. Wynajem kosztował ją 19,5 tys. zł. W garażu stoi skoda Superb z 2009 r. Z kolei Mariusz Kałużny (PiS) wydał na wynajem auta 51,8 tys. zł. Polityk w oświadczeniu majątkowym poinformował, że na początku 2024 r. sprzedał swoją skodę Superb z 2009 r. Posłanka PiS Dominika Chorosińska wydała na wynajem 37,6 tys. zł. W jej garażu stoi BMW z 2006 r.
Spore kwoty na wynajem aut i tzw. kilometrówki wydali były rzecznik rządu PiS Rafał Bochenek i bohater wielu afer za rządów Zjednoczonej Prawicy Łukasz Mejza. Obaj w oświadczeniu majątkowym zadeklarowali, że nie posiadają żadnego auta. Bochenek wydał 56 tys. zł na przejazdy w związku z wykonywaniem mandatu posła samochodem własnym lub innym, blisko 33 tys. zł na przejazdy taksówkami i 54 tys. zł na wynajem auta. Z kolei Mejza 43,4 za wynajem auta, prawie 50 tys. zł na tzw. kilometrówki i blisko 15 tys. zł na taksówki.
W październiku ubiegłego roku marszałek Sejmu Szymon Hołownia ujawnił, że Kancelaria Sejmu wdrożyła audyt wewnętrzny wydatków na poselskie biura. Jak wówczas podkreślał, "te ryczałty są na biura, sprzęt do biur i pensje pracowników przede wszystkim".
- Musimy zobaczyć, jak posłowie z tego korzystają i czy nie potrzeba jakichś zaleceń, które odpowiednia komisja by wydała posłom w sprawie tego, na co może, na co nie można wydawać pieniądze - mówił Hołownia. Sprawdzane miały być wówczas procedury i przepisy.
Według RMF FM Sejm miał także przeprowadzić kontrolę sposobu korzystania z ryczałtów na prowadzenie biur poselskich, ale już po złożeniu przez posłów corocznych sprawozdań. Po lekturze poselskich rozliczeń już widać, że sejmowi urzędnicy mogą mieć wiele wątpliwości i pytań.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski