Wygrana walka rodziców przedszkolaków z władzami miasta
Rodzice dzieci uczęszczających do przedszkoli prywatnych protestowali przeciw ich przekształcaniu w publiczne. Mówią, że udało się ochronić placówki z powodu zbliżających się wyborów samorządowych, zaś Urząd Miasta Krakowa twierdzi, że nigdy nawet nie miał takich planów.
24.10.2014 14:00
Od 2017 roku wg zapisów ustawy tzw. przedszkolnej urzędnicy miejscy muszą jednak zapewnić tanie miejsca dla wszystkich przedszkolaków - godzina opieki nad dzieckiem ma kosztować tylko złotówkę. Pokrótce oznacza to dla Krakowa tyle, że miasto musi znaleźć 2 tys. nowych miejsc przedszkolnych. Przy przekształceniu placówek prywatnych w publiczne zyskaliby 700 dodatkowych miejsc. Oczywiście tylko na papierze, bo przecież w rzeczywistości byłyby to te same miejsca, tylko w innych rękach.
Dlatego też pojawił się problem z przedłużaniem umów najmu dla przedszkoli prywatnych. Co ciekawe, te same placówki w 2004 roku były publiczne, ale zostały... sprywatyzowane. Kiedy władze miasta pozbyły się tych przedszkoli, niektóre miały być zamknięte. To dzięki uporowi dyrektorów, wychowawców i rodziców istnieją do dziś. Zawarte zostały umowy, dzięki którym przedszkola mogły działać w budynkach należących do miasta. Dotychczas były one odnawiane co 5 lat, ostatnio jednak urzędnicy przedłużyli je warunkowo tylko o 10 miesięcy.
Mowa o pięciu krakowskich prywatnych przedszkolach: Kraina Uśmiechu, Iskierka, Pod Skrzydłami, Pod Gwiazdkami i Bajka. Rodzice ponad siedmiuset dzieci uczęszczających do tych placówek protestowali, aby przedszkola nie zostały z powrotem przekształcone w publiczne. Zbuntowali się także pracownicy i dyrektorzy placówek.
Do protestu rodziców przyłączyli się radni Platformy Obywatelskiej. Grzegorz Stawowy (szef PO w radzie) zgłosił podczas obrad poprawkę, by rada zajęła się tego samego dnia problemem przedszkoli.
- W związku z ustawą miasto od dwóch lat powinno myśleć o tworzeniu nowych miejsc w przedszkolach. Trzeba to jednak robić mądrze, a nie bez pomysłu, jak robią to nasi urzędnicy. Przedszkoli brakuje na Ruczaju, w Kurdwanowie, na Woli Duchackiej. Tam je twórzmy, a nie niszczmy już istniejących. Tak czy siak, ruch, który planuje miasto, żadnych nowych miejsc fizycznie nie stworzy - argumentował w czasie obrad Grzegorz Stawowy.
Debata na ten temat trwała prawie trzy godziny. W efekcie prezydent Majchrowski zdecydował, że miasto podpisze umowę na wynajem pomieszczeń z tymi pięcioma przedszkolami na kolejne pięć lat - oznacza to też, że nie zostaną zmienione w publiczne.