Wygrał proces o mobbing
Były przedstawiciel handlowy z Łodzi, po dziewięciu rozprawach wygrał w Sądzie Apelacyjnym proces o mobbing, który wytoczył swoim zwierzchnikom. Sąd przyznał mu 8 tys. zł odszkodowania za naruszenie dóbr osobistych i 1400 zł za przepracowane godziny nadliczbowe.
Zwycięstwo pracownika przed sądem w takich sprawach to rzadkość - twierdzi "Dziennik Łódzki".
07.09.2006 | aktual.: 07.09.2006 01:15
27-latek sprzedawał tzw. powierzchnie reklamowe w książce telefonicznej. Byłem nękany przez dyrektora do spraw sprzedaży i swoją kierowniczkę. Zmuszali mnie do pracy po kilkanaście godzin dziennie - mówi Michał S. Kilka razy dziennie szef dzwonił z pytaniem, co robi. Kiedy mówił, że jest w samochodzie, musiał zatrąbić, żeby udowodnić, że to prawda. Kiedy zachorował, firma zwróciła się do ZUS o sprawdzenie zasadności zwolnienia. Orzecznik ZUS powiedział mi, iż pracodawca przez miesiąc wysyłał tam faksy z informacją, że udaję chorego - mówi Michał S.
Łódzkie Stowarzyszenie Antymobbingowe sugeruje osobom szukającym pomocy, że sąd to ostateczność. Oprócz mocnych dowodów trzeba mieć silny charakter, żeby rok, a nawet dwa lata walczyć w sądzie. A wyrok zawsze jest niepewny. Dotąd większość spraw była rozstrzygnięta na niekorzyść pracowników - mówi Witold Matuszyński, szef ŁSA. Dlatego proponujemy, żeby ludzie nie wytaczali wprost procesu o mobbing, ale o naruszenie dóbr osobistych, gdyż w takim przypadku to pracodawca musi udowodnić, że ich nie naruszył - wyjaśnia Matuszyński. Tak właśnie postąpił Michał S.
W ubiegłym roku do Okręgowego Inspektoratu Pracy w Łodzi wpłynęło 36 skarg, dotyczących mobbingu; 3 zostały uznane za zasadne - pisze "Dziennik Łódzki". (PAP)