Wybory 2020. Marek Kondrat: Nie mogę nie przeżywać losów ojczyzny
Marek Kondrat dzieli życie między Polską a Hiszpanią. Jednak aktor wróci do kraju, żeby w niedzielę wrzucić swój głos do urny. - Zawsze głosowałem, bo w momentach wyboru czuję się człowiekiem wolnym, a wolności potrzebuję - mówi "Gazecie Wyborczej".
Marek Kondrat, jak sam przyznał, znalazł miejsce do życia poza Polską. - Korzystam z tego, co mi Polska zaoferowała, wchodząc do Unii Europejskiej - stwierdził w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". Aktor nie będzie jednak głosował korespondencyjnie, tak jak większość przebywających za granicą Polaków. Bo na wybory wróci, żeby zagłosować osobiście.
- Nie jestem obywatelem hiszpańskim, lecz polskim i wszystkie podatki płacę w Polsce. Teraz na wybory wracam do kraju - stwierdza.- Dzisiaj zajmuję się swoim życiem, ale wciąż zachowuję prawo wyboru jako jedno z podstawowych. To, jaka będzie moja ojczyzna, nie jest mi obojętne - dodaje.
Aktor ocenia, że teraz "walka jest w rękach młodych ludzi". - Tych, którym nie chce się głosować, nie przekonam do niczego. Tych, którym się chce, nie przekonam do tego, na kogo mają głosować. Moje poglądy są znane - stwierdza.
Kondrat opowiada, że dzisiaj mieszka kilkanaście kilometrów od hiszpańskiego wybrzeża. Wciąż jednak śledzi to, co dzieje się w Polsce. - Nie mogę nie przeżywać losów ojczyzny, tak jak nie mogę pozbyć się z siebie aktora, mimo że ponad dziesięć lat temu rozłączyłem się z tym zawodem - oznajmia.
Źródło: Gazeta Wyborcza