Polak zatrzymany na Białorusi. Wiceszef MSZ o szczegółach
- Z całą pewnością była to antypolska prowokacja reżimu Łukaszenki. Ona jest zapewne związana z nadchodzącymi już za paręnaście dni ćwiczeniami Zapad, czyli takimi największymi wspólnymi manewrami Rosji i Białorusi - powiedział w piątek wiceszef MSZ Marcin Bosacki. Zapewnił, że zatrzymany "z całą pewnością z działalnością naszych służb nie miał nic wspólnego".
Białoruska telewizja państwowa wyemitowała w czwartek materiał dotyczący zatrzymania obywatela Polski, który - jak wynikało z materiału - miał zbierać informacje na temat rosyjsko-białoruskich ćwiczeń wojskowych Zapad. Według stacji wszczęto sprawę karną o szpiegostwo.
Telewizja podała, że mieszkaniec Krakowa, urodzony w 1998 roku, został zatrzymany w mieście Lepel w obwodzie witebskim na północnym wschodzie Białorusi. Pokazano kadry, na których - jak utrzymuje telewizja - z zatrzymanym rozmawia funkcjonariusz białoruskiego KGB. Zatrzymany mówi, że miał zdobyć informacje na temat ćwiczeń Zapad.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wielka tragedia w Lizbonie. "Doszło do zaniedbań"
Białoruska stacja utrzymuje, że mężczyzna ten przez portale społecznościowe nawiązał kontakt z obywatelem Białorusi i zaproponował mu współpracę na rzecz polskich służb specjalnych, której przedmiotem miały być dane m.in. o obiektach wojskowych na Białorusi. Według zaprezentowanych kadrów, miały zostać one nagrane w samochodzie, w którym następuje przekazanie dokumentów. Telewizja podała następnie, że wszczęto sprawę karną dotyczącą szpiegostwa.
Zatrzymanie Polaka na Białorusi. "To jest taka prowokacja na prowokacji"
Wiceszef MSZ Marcin Bosacki został w piątek zapytany na antenie TVN24 o to, co może powiedzieć na temat polskiego obywatela zatrzymanego na Białorusi, na co odpowiedział on, że "z całą pewnością była to antypolska prowokacja reżimu Łukaszenki".
- Ona jest zapewne związana z nadchodzącymi już za paręnaście dni ćwiczeniami Zapad, czyli takimi największymi wspólnymi manewrami Rosji i Białorusi na terytorium Białorusi, które same w sobie są swoją skalą i charakterem prowokacją, bo charakter tych ćwiczeń jest zdecydowanie antypolski i antynatowski - podsumował Bosacki.
Według niego "to jest taka prowokacja na prowokacji, czyli zatrzymanie polskiego obywatela, który z całą pewnością z działalnością naszych służb nie miał nic wspólnego".
Dopytywany o to, czy potwierdza, że był to polski zakonnik, wiceminister MSZ powiedział, że "z całą pewnością nie był to pracownik czy współpracownik polskich służb specjalnych". I że zatrzymywanie zakonników jeszcze bardziej pogłębia i tak niedobre stosunki między Białorusią a Polską z winy Białorusi.
- Czyli potwierdza pan, że to jest 26-letni zakonnik? - dopytywała prowadząca.
- Nie potwierdzam, że to jest tak młody człowiek - odparł na to Bosacki.
Jak dodał, "pewne działania, które konsulat w Mińsku powziął w tę wersję oficjalną, jakoby był to człowiek, który był zatrzymany gdzieś z papierami rzekomo wywiadowczymi, z całą pewnością potwierdza to, co mówią nasze służby i ich rzecznik, czyli że to jest białoruska prowokacja".
Bosacki: Będziemy odpowiednio odpowiadać
- Szkoda, że Białorusini nie korzystają z pewnej szansy, którą wizyta specjalnego wysłannika prezydenta Trumpa do spraw kontaktów z Rosją i Białorusią - pana generała Kellogga - niedawno w Mińsku mogłaby otworzyć, czyli pewnej przynajmniej normalizacji stosunków z Zachodem pod pewnymi warunkami. Zamiast zmniejszać liczbę więźniów politycznych, więźniów sumienia na Białorusi, w tym Polaków - jak na przykład Andrzeja Poczobuta - niestety, reżim Łukaszenki wybiera zwiększanie liczby więźniów sumienia. To jest bardzo złe - ocenił wiceszef MSZ, zapowiadając: - Będziemy odpowiadać odpowiednio.
Na pytanie o to, jaka będzie w tej sprawie reakcja, przekazał: - Jeszcze się zastanawiamy, jeszcze badamy tę sprawę, z całą pewnością będzie reakcja, ale poznacie ją państwo w ciągu najbliższych godzin albo dni.
- Są pewne możliwości, które można jeszcze bardziej użyć do pokazania Białorusinom, że robią złe rzeczy, a oni sami sobie z tego zdają sprawę - tak gruba prowokacja musi się spotkać z reakcją. Stopień tej reakcji w tej chwili ustalamy - zapewnił wiceszef MSZ.
Czytaj też: