Wyborcze kumoterstwo za pieniądze PiS i LPR?
Czy Maciej Giertych z pieniędzy na kampanię wyborczą płacił swoim adwokatom? Prawo i Sprawiedliwość takiego błędu nie popełniło, ale zapłaciło za reklamy... synowi swojego eurodeputowanego - Marcina Libickiego. Teraz wyjaśni to Państwowa Komisja Wyborcza - zapowiada "Gazeta Poznańska".
15.04.2006 | aktual.: 15.04.2006 08:27
Jeśli Państwowa Komisja Wyborcza odrzuci sprawozdania wyborcze partii - nie dostaną one ani grosza z budżetu. Do wzięcia są zaś miliony złotych, które zawsze dostają partie po przekroczeniu określonego progu wyborczego. Wątpliwości mogą się pojawić wobec co najmniej jednego kandydata z Wielkopolski.
Maciej Giertych, kandydat Ligi Polskich Rodzin na prezydenta, wycofał się wprawdzie podczas trwania kampanii wyborczej, ale i tak może przysporzyć swojej partii kłopotów. Obrońcom Giertycha w procesie lustracyjnym (wcześniej reprezentującym Lwa Rywina) zapłacił komitet wyborczy LPR. W grę wchodzi suma nawet 28 tysięcy złotych. Artur Przybora, inny z obrońców lustracyjnych Giertycha, miał zainkasować dodatkowo 23 tysiące. Jeśli podejrzenia te się potwierdzą, LPR może mieć kłopoty finansowe.
Sam Giertych nie chce o tym rozmawiać. Odmawiam komentarza - ucina Giertych. Muszę zapoznać się ze sprawą. Czy polityk Ligi wie, że takie praktyki to łamanie ordynacji wyborczej? I co z tego? - kończy rozmowę Giertych.
PKW sprawdza jedynie, czy komitety wydały pieniądze na cele wyborcze. Urzędnicy chcą mieć też pewność, że darczyńcy nie wpłacili więcej, niż przewiduje ustawa. Nie interesuje ich, kto prowadził kampanię. Gdyby tak było - problemy miałoby poznańskie PiS.
W Poznaniu partia korzystała z usług agencji reklamowej Ermellino, należącej do Piotra Libickiego, syna eurodeputowanego Marcina Libickiego oraz brata posła na Sejm - Jana Filipa. Komitet wyborczy partii miał wydać na materiały promocyjne ponad sto tysięcy złotych. Politycy PiS odrzucają jednak zarzuty o kumoterstwo.
Według Marcina Libickiego pokrewieństwo nie miało wpływu na wybór agencji reklamowej. Zlecenia kierujemy do tych, którzy są najlepsi w branży - tłumaczy Libicki. Firma mojego syna od lat projektuje i produkuje materiały wyborcze PiS. To fachowcy, którzy potrafili zbudować sukces wyborczy Lecha Kaczyńskiego.
Marcin Libicki kandydując na prezydenta Poznania, także korzystał z usług Ermellino. Europoseł PiS ma jeszcze jeden argument w swojej obronie. To nie są pieniądze publiczne - twierdzi Libicki. Jednak jego partia przyjmie - jeśli PKW nie dopatrzy się innych niejasności - niemałą dotację z budżetu państwa.(PAP)