ŚwiatWyborcza rzeź w Algierii

Wyborcza rzeź w Algierii

W Algierii rozpoczęły się w czwartek
rano wybory parlamentarne, bojkotowane zarówno przez partie
opozycji świeckiej, jak i przez mniejszość berberską. Także w
czwartek poinformowano o kolejnych 23 ofiarach wojny domowej w tym kraju.

Jak podała państwowa agencja APS, powołując się na źródła rządowe, w nocy ze środy na czwartek w prowincji Szlef w północno- zachodniej Algierii zamordowano 23 koczowników. Ciała trzech z nich podpalono. Jest to kolejny akt terroru, przypisywany ekstremistom islamskim, którzy mimo wygrania wyborów parlamentarnych w 1992 roku nie zostali dopuszczeni do władzy.

Trwające od tego czasu brutalne akcje zbrojne islamistów zaowocowały śmiercią - według danych rządowych - co najmniej 100 tysięcy ludzi, w większości zwykłych cywilów. Jak twierdzą źródła niezależne, liczba ofiar tej faktycznej wojny domowej sięgnęła 150 tysięcy.

W wyborach do 389-osobowego Narodowego Zgromadzenia Ludowego (izby niższej) zarejestrowano ponad 10 tysięcy kandydatów, reprezentujących 23 partie i listy niezależne. Główne świeckie ugrupowania opozycyjne nie zgłosiły swych list, przewidując masowe fałszerstwa wyborcze. Powszechnie oczekuje się, że najwięcej miejsc w Zgromadzeniu uzyska Front Wyzwolenia Narodowego (FWN) - polityczna ekspozytura faktycznie rządzącego krajem establishmentu wojskowo-biurokratycznego.

Stanowiący około pięciu spośród łącznie 31 mln mieszkańców Algierii Berberowie zbojkotowali wybory, zarzucając władzom konsekwentne lekceważenie ich postulatów autonomii językowej i kulturalnej. W berberskiej Kabylii na północnym wschodzie kraju od wtorku trwa powszechny strajk, który ma być połączony z blokowaniem lokali wyborczych.(ck)

wyboryalgieriagrupa
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)