Wulgarne anonse kierownika Domu Samotnej Matki
Kierownik Domu Samotnej Matki w Turowie, Krzysztof O. został zawieszony za wypisywanie wulgarnych anonsów na internetowych portalach erotycznych. Krzysztof O. broni się, że robił to, bo... cierpi na bezsenność. W Internecie zamieszczał ogłoszenia w stylu "poznam uległe suczki, chętne na realną tresurę". Szukał niewolnicy, by "uprawiać z nią każdy rodzaj seksu, dominować, tresować i chłostać". W anonsach podawał swój służbowy numer telefonu i oficjalny adres mejlowy Domu Samotnej Matki.
01.10.2009 | aktual.: 01.10.2009 11:28
Gdy wiadomość dotarła do centrali Monaru, któremu podlega placówka, Krzysztof O. został zawieszony. Zarząd nosi się z zamiarem odwołania go z pełnionego stanowiska.
- Nie możemy sobie pozwolić na to, by kierownik korzystał z takich serwisów. Gdyby nie pełniona funkcja, nikt nie robiłby z tego problemu. Dziś podejmiemy decyzję o jego dalszym losie - mówi Paweł Korliński, dyrektor biura Stowarzyszenia Monar.
Wiadomość o tym, co kierownik placówki robi po godzinach, wstrząsnęła mieszkańcami podwieluńskiego Turowa. Do tej pory dał się poznać jako troskliwy opiekun podopiecznych i życzliwy ludziom sąsiad.
- Kto by pomyślał, że lubi takie rzeczy. Znałem go raczej z dobrej strony - nie kryje zdziwienia Lechosław Sobieraj, sołtys Turowa.
Wieści o poczynaniach kierownika dotarły też do wieluńskiego ratusza. Miasto oprócz przekazania budynku nie miało wpływu na funkcjonowanie DSM.
- W ciągu dwóch lat działalności ludzie zaakceptowali placówkę Monaru. Boję się, że ta sytuacja sprawi, że nie będą jej chcieli - komentuje wiceburmistrz Wielunia Robert Kaja.
Okazuje się, że afera wokół ośrodka już ma wpływ na jego podopiecznych. Dzieci nie chcą iść do szkoły, bo tam usłyszały, że ich kierownik to zboczeniec.
Prawdopodobnie już za kilka dni w Turowie pojawi się nowy kierownik. Podopieczni ośrodka zapowiadają, że nie pozwolą na odejście Krzysztofa O.
- Nigdy nie zwracał się do nas lekceważąco ani wulgarnie. Dba o nas i nasze dzieci. Nam nie brakuje niczego i tworzymy prawdziwą rodzinę - mówi Agnieszka, która w ośrodku jest od dwóch lat.
Sam kierownik niechętnie się wypowiada. Twierdzi, że jest załamany, bo nie zdawał sobie sprawy z konsekwencji.
- Nigdy nie umówiłem się z żadną z tych kobiet. Robiłem to dla zabawy. Teraz przyjdzie mi za głupotę zapłacić - mówi Krzysztof O.