Wrocław. Związkowiec z Poczty Polskiej zgłasza szkody do prokuratury
O działania na szkodę spółki i wyprowadzenie ogromnych pieniędzy oskarża swoją firmę Piotr Moniuszko, przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty. To skutek zaangażowania poczty w majowe wybory, które się nie odbyły.
Działacz związkowy z Wrocławia jest oburzony faktem, że wydano prawie 70 milionów złotych na przygotowania do wyborów prezydenckich 2020 bez żadnej umowy z rządem i bez podstaw prawnych. Piotr Moniuszko, wraz z wiceszefem organizacji związkowej, postanowili więc złożyć zawiadomienie w stołecznej prokuraturze, donosząc, że zarząd Poczty Polskiej dopuścił się rażących zaniedbań.
Jak dowiedziała się ”Gazeta Wyborcza” Wrocław, to efekt medialnych doniesień o fakturach opiewających na prawie 70 mln zł, jakie Poczta Polska ma mieć do opłacenia za działania firm kompletujących pakiety wyborcze i za dostarczenie worków, do których miały trafić karty przed przewiezieniem ich do urn wyborczych.
Wybory 2020. Związkowcy donosi na prezesów
- Jedynym miejscem do przetrzymywania tak dużej liczby kart wyborczych jest wynajmowany przez pocztę magazyn w Łodzi. Kiedyś była tam centralna sortownia gabarytów - powiedział gazecie Piotr Moniuszko. - Taka ilość pakietów, jak ktoś to podliczył, to jest 14 pełnych tirów wypakowanych od początku do końca paletami.
Związkowiec drąży dalej. Chce ustalić, co stanie się z milionami kart wyborczych, już przecież niepotrzebnych nikomu. Ktoś będzie musiał ponieść koszty zapakowania, wywiezienia ich z magazynów i zutylizowania. Piotr Moniuszko chce wiedzieć, kto za to zapłaci.
Zaznacza jednak przy tym, że i tak mniej pieniędzy wydano w takiej sytuacji, niż w okolicznościach, w których 10 maja do wyborów korespondencyjnych by doszło. Moniuszko przypomina, że każdy listonosz miał otrzymywać 2 zł od każdego doręczonego pakietu, co, jak wylicza związkowiec, kosztować by musiało pocztę dodatkowe 120 mln złotych.
Wybory prezydenckie zrujnują Pocztę Polską?
Gazeta donosi też, że Poczta Polska S.A. będzie zmuszona dokonać znacznej redukcji kosztów funkcjonowania z uwagi na prognozowany spory spadek dochodów. To stało się z powodu epidemii koronawirusa, który spowodował zmniejszenie sprzedaży we wszystkich działach gospodarki. Zarząd spółki podjął decyzję o zawieszeniu wypłaty premii rocznej dla części pracowników.
- Jak można bez żadnego trybu, bez żadnej umowy, wydać 70 mln zł, jeżeli 70 proc. załogi od lat otrzymuje wynagrodzenia na poziomie płacy minimalnej i nie ma podwyżki lub poprawy warunków pracy? To jest przerażające. Dlatego złożyliśmy zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Zarząd PP S.A. Wyrzucono kupę pieniędzy w błoto i teraz nie ma winnych - komentuje w rozmowie z ”GW” Piotr Moniuszko.