RegionalneWrocławWrocław. Strajk Kobiet. "Rząd nie ciąża, da się usunąć". Policja szarpała Biedronia

Wrocław. Strajk Kobiet. "Rząd nie ciąża, da się usunąć". Policja szarpała Biedronia

- Wiemy, że będziecie po pracy, po zakupach, dlatego oczywiście możecie przyjść z mlekiem, jajkami czy na przykład z zakupami z apteki, takimi jak sól fizjologiczna czy chusteczki dla niemowląt. Miejcie przy sobie naładowane telefony i powerbanki - takimi radami dzieliły się wrocławianki, zwołujące się na protest, który rozpoczął się po godzinie 16 przed Dworcem Głównym PKP.

Wrocław. Gniewny spacer. Policja zatrzymała manifestantów zmierzających na Ostrów Tumski, pod Pałac Biskupi
Wrocław. Gniewny spacer. Policja zatrzymała manifestantów zmierzających na Ostrów Tumski, pod Pałac Biskupi

Uczestniczki spodziewają się odwetu ze strony policji. Dlatego organizatorzy przestrzegają, by nie przyjmować żadnych mandatów, a na ramieniu napisać sobie długopisem lub markerem numer telefonu do prawnika. Na stronie Strajku Kobiet Wrocław podane zostały cztery takie ratunkowe namiary.

Zaproszenie na manifestację zawierało jeszcze kilka rad - ta mówiąca o zakupach, na przykład mleku, to zakamuflowana wskazówka, jak chronić się przed użytym przez oddziały policji gazem łzawiącym.

Uczestnicy czwartkowych spontanicznych protestów, które wybuchły w Warszawie po ogłoszeniu decyzji Trybunału Konstytucyjnego pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej w sprawie zaostrzenia przepisów antyaborcyjnych doznali na własnej skórze działania, czasem pierwszy raz w życiu, jak to jest zmierzyć się z chemikaliami, jakie użyte bywają w starciu z demonstrantami.

Wrocław. Manifestacja kobiet. Z numerami do prawników na ramieniu

Protest we Wrocławiu jest organizowany pod hasłem "Rewolucja jest kobietą". Już przed godz. 16 plac przed dworcem kolejowym wypełnił się ogromnym tłumem. Uczestniczki - kobiety są w przewadze - i uczestnicy mają na twarzach maseczki, starają się zachować dystans, ale nie zawsze jest to możliwe. W tłumie widać sporo plakatów Strajku Kobiet, tęczowych flag, transparentów, często spontanicznie wykonanych ręcznie na kawałkach tektury.

Na przedzie pochodu, który spod dworca ruszył przed 17 ulicą Kołłątaja, maszerował europoseł Robert Biedroń i poseł Krzysztof Śmiszek. Policja osłania kolumnę, z megafonów przypomina o zasłanianiu nosa i ust. Ruch pojazdów nie został wstrzymany. Tłum zmierzający do Pałacu Biskupiego na Ostrowie Tumskim został zatrzymany przez policyjną blokadę. Kordony funkcjonariuszy ustawiły się na obydwu kładkach, którymi można dostać się na wyspę. Przezroczystymi tarczami zastawili drogę pochodowi.

Uczestnicy manifestacji zawrócili i udali się w miejsce, gdzie protesty rozpoczęły się w czwartek wieczorem - pod siedzibę PiS w budynku przy placu "Solidarności". Według oficjalnych informacji policji żadnych zatrzymań nie było, jednak - co potwierdzają świadkowie - było wiele przypadków legitymowania i spisywania przez funkcjonariuszy osób uczestniczących w zgromadzeniu.

Uczestniczący w zdarzeniu Robert Biedroń przekonuje w swoich social mediach, że wieczorem doszło do incydentu, podczas którego został pobity przez policjanta.

Organizatorzy zapowiedzieli kolejne protesty w następnych dniach. "Nie będziemy siedzieć cicho" - odgrażają się uczestnicy manifestacji. W piątek po godzinie 17 do zgromadzeń kobiet protestujących przeciwko decyzji Trybunału Konstytucyjnego doszło w kilku miejscowościach na Dolnym Śląsku - w Kłodzku, Legnicy, Jeleniej Górze.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)