Kopalnia Turów. Protest we Wrocławiu. Policja oceniła środową manifestację

Gorąco wokół kopalni Turów zrobiło się w ostatni piątek, kiedy to TSUE wydał decyzję nakazującą wstrzymanie wydobycia węgla brunatnego w okolicach Bogatyni. To efekt skargi, jaką przeciwko polskiej kopalni wnieśli Czesi, którzy mają obawy związane z utratą dostępu do wody pitnej wskutek dalszej eksploatacji złóż.

Pracownicy kopalni i elektrowni Turów nie wyobrażają sobie życia bez tamtejszych zakładów. Spora część mieszkańców Bogatyni, Zgorzelca i okolic pracuje tam od lat. Dlatego po decyzji TSUE w regionie się zakotłowało. We wtorek górnicy blokowali drogę dojazdową do przejścia granicznego z Czechami. W środę pracownicy kopalni Turów protestowali we Wrocławiu.

Manifestujący pojawili się pod biurem Parlamentu Europejskiego przy ul. Widok we Wrocławiu. Demonstrowało tam kilkaset osób. Zdarzenie od samego początku było zabezpieczane przez wrocławską policję.

Przeraźliwie krzyczała. Bohaterka sprzed ambasady Białorusi wytłumaczyła emocje

- Udział w działaniach brali zarówno policjanci prewencji, ruchu drogowego, jak i funkcjonariusze służb kryminalnych. Wszyscy dbali o to, aby przebiegło ono w sposób bezpieczny i tak też było. Czynności wykonywane przez policjantów miały na celu przede wszystkim zapewnienie bezpieczeństwa i porządku publicznego - informuje asp. szt. Łukasz Dutkowiak z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.

- Funkcjonariusze przed i w trakcie zgromadzania przypominali jego uczestnikom m.in. o obowiązujących przepisach i stosowaniu się do obowiązku zachowania dystansu społecznego - dodaje asp. szt. Dutkowiak.

Jak informuje wrocławska policja, "wszystko odbyło się bezpiecznie i bez wydarzeń". Wrocławianie poruszający się po centrum musieli jedynie liczyć się z zablokowaniem torowiska i ruchu drogowego.