Wróciła z parku. Od razu wywołała burzę wśród matek

Smród, dziecięce kupy, rozrzucone chusteczki. A to dopiero pierwszy ładny weekend - taki opis pojawił się na grupie mieszkańców warszawskiego Żoliborza. Autorka, która opisała, jak w majówkę wygląda park Żeromskiego, wywołała lawinę komentarzy. Byliśmy na miejscu, musimy zgodzić się z tym, co napisała.

Tak we wtorek wyglądał park Żeromskiego
Tak we wtorek wyglądał park Żeromskiego
Źródło zdjęć: © Wirtualna Polska
Mateusz Dolak

"Po pierwszym ładnym weekendzie wejście do parku zamieniło się w publiczną toaletę. Za tą płatną rodzice zrobili sobie drugą - darmową. Smród, dziecięce kupy, rozrzucone chusteczki. A to dopiero pierwszy ładny weekend, przed nami całe wakacje" - brzmi anonimowy post, który w poniedziałek pojawił się na sąsiedzkiej grupie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

We wtorek wybraliśmy się do wspomnianego parku i znaleźliśmy w nim porozrzucane zużyte chusteczki. Niektóre były nieopodal toalety, inne znajdowały się w krzakach. Byliśmy też świadkami, jak jeden ze spacerowiczów szukał miejsca do "załatwienia swoich potrzeb". Warto podkreślić, że płatna toaleta znajdująca się nieopodal wejścia była sprawna.

  • Przy wejściu do parku znajduje się toaleta
  • Pozostałości w parku Żeromskiego
  • Pozostałości w parku Żeromskiego
[1/3] Przy wejściu do parku znajduje się toaletaŹródło zdjęć: © Wirtualna Polska

Kobieta, która zwróciła uwagę na problem zastanawia się, co można z tym zrobić. "Jakieś podpatrzone rozwiązania z innych placyków w kraju lub zagranicą? Uprzedzając, zwróciłam grzecznie uwagę, że obok jest toaleta. Nie popełnię drugi raz tego błędu, bo odpowiedz tylko podwyższyła mi ciśnienie" - czytamy we wpisie, który zapoczątkował lawinę komentarzy.

Hejt na "madki"

"Ale mam pomysł! Skoro matki przykrywają dzieci chusteczką, to może my psie tak przykrywajmy. Nie widać, to nie ma. Ciekawe ile czasu im zajmie skumanie, że to tak nie działa" - pisze jeden z czytelników.

"Niedługo się cieplej zrobi, wyjdą kleszcze i inne, jak dziabnie dzieci w pewną części ciała, to się szybko nauczą korzystać z toalety" - zwraca uwagę inny. "Dziękuję za ten post, bo już się ulewało jak 'madki' wrzucały płaczliwe posty o tym jak Brajanek uwalił sobie kombinezonek lub jak matka wjechała wózkiem w ..." - to jedne z wielu wpisów, które pojawiły się pod postem.

Pojawiły się też merytoryczne głosy. Wśród rozwiązań zaproponowano udostępnienie toalety za darmo. "Toaleta powinna być za darmo i dwa razy większa, innego wyjścia nie ma. Chociaż przyznam się, że widziałam zaskakująco dużo matek, które zwyczajnie brzydzą się publiczna i wola krzaczki…" - skomentowała Basia.

"Jedynym rozwiązaniem jest wprowadzenie dotkliwej kary pieniężnej za załatwianie się w miejscach publicznych i egzekwowanie tego. Tak jest w innych krajach. Skandalem jest, że ludzie załatwiają się w miejscach publicznych, nagminnie, i nie sprzątają po sobie. Nie ma znaczenia, czy jest to dziecko, czy osoba dorosła. Widzę to od dawna i mam wrażenie, że jest coraz gorzej. Jakby ludzie dziczeli zwyczajnie. I proponuję wprowadzenie takiego znaku, jaki widziałam w innych krajach" - napisała Anna.

Wpis o problemie w parku
Wpis o problemie w parku© facebook

Kolejna osoba zauważyła, że skoro jest obowiązek sprzątania po psie, to po dzieciach też powinien być. "Po psie trzeba sprzątać, bo dostaje się mandat a dzieci mogą robić co chcą. Nie widzą nic niestosownego w tym, że dziecko załatwia się na środku trawnika .... bo to przecież tylko dziecko. Drodzy rodzice, Wasze dzieci tez obowiązują zasady do których powinny się stosować" - brzmi wpis Mikołaja.

Inni komentujący zwracają uwagę, że problem dotyczy też pozostałych parków w Warszawie. "Taka sama sytuacja jest w parku Sady Żoliborskie, a toalety nie ma. Tylko podziękować ZGN-owi za nieporadność" - twierdzi Darek.

Takie są mandaty

Okazuje się, że za "załatwianie swoich potrzeb pod krzaczkiem" grożą surowe kary. Interwencje wobec takich osób mogą podjąć zarówno strażnicy miejscy jak i policjanci.

- Paragraf 140 Kodeksu Wykroczeń przewiduje nawet 1500 złotych. Jeżeli nastąpi zgorszenie osoby trzeciej, to wtedy możemy mówić nawet o artykule 51, czyli o zakłóceniu porządku publicznego. A za to kara wynosi 5 tysięcy złotych - podsumowuje Jerzy Jabraszko ze stołecznej straży miejskiej.

Czytaj też:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (177)