Trwa ładowanie...
06-08-2012 13:40

Wracam do Polski i co dalej...?

Życie na emigracji oznacza ograniczony dostęp do rodzimych dóbr kultury, oderwanie od rodziny i osłabienie więzi społecznych. Dla wielu polskich rodzin wiąże się także z osamotnieniem, zagubieniem i niemocą wprowadzenia zmian w z powodu licznych barier. W razie problemów Polacy osiedlający się na Wyspach mogą szukać pomocy, informacji w licznych polskich organizacjach, jednak, jeśli podejmą decyzję o wyjeździe do kraju, z pomocą może przyjść im PPA, czyli Polish Psychologists’ Association oraz polskie szkoły.

Wracam do Polski i co dalej...?Źródło: Dziennik Polski, fot: Małgorzata Bugaj-Martynowska
d1y196k
d1y196k

Zespół polskich psychologów i pedagogów PPA funkcjonuje w Londynie od dawna, jednak rodzice, w większość przypadków, dowiadują się o możliwości uzyskania profesjonalnej pomocy dopiero wtedy, kiedy rozwiązania swoich problemów z dzieckiem szukają w polskiej szkole.

- W PPA oprócz konsultacji psychologicznych, zawodowych czy szkoleń rozwojowych, prowadzimy, grupę zabaw dla dzieci i warsztaty w trzech szkołach polonijnych dla dzieci i dla młodzieży. Od września planujemy prowadzić też "Szkołę dla rodziców". Rozpoczęłam badanie potrzeb, czego moglibyśmy uczyć nauczycieli i rodziców. Rodzice poszukują wsparcia zarówno ze względu na fakt mieszkania w obcym kraju, jak również z powodu wychowywania dziecka w tym kraju. Chodzi mi o wsparcie w charakterze sieci społecznej (w Polsce jest to babcia, dziadek, znajomi itp.), których Polakom tutaj brakuje - mówi Ania Jurek psycholog międzykulturowy z PPA.

Gdy dziecko zaczyna od początku

Po latach spędzonych na emigracji, wiele rodzin decyduje się na powrót do Polski. W zależności od ich sytuacji rodzinnej i ilości czasu spędzonego na Wyspach, powrót może mieć różne oblicza. Jeśli ktoś przyjechał kilka lat temu na Wyspy z dwulatkiem lub jego dziecko urodziło się już w Wielkiej Brytanii, a wraca z dziesięciolatkiem, to w rzeczywistości rodzic wraca do siebie, a jego dziecko wyjeżdża do obcego kraju i trudno jest mu się w nim odnaleźć z dnia na dzień.

- Sytuacja powrotu do kraju jest bardzo podobna do sytuacji przyjazdu do nowego państwa. Różnica polega na oczekiwaniach ze strony rodziców pod względem ponownego zamieszkania w Polsce. Często uważają oni, że w Polsce niewiele się zmieniło pod kątem mentalności, że będzie im się podobnie żyło, jak kiedyś, zanim wyjechali. Jednak rzeka płynie i wszystko podlega zmianom - wyjaśnia psycholożka.

d1y196k

Zdaniem Ani Jurek do najtrudniejszych sytuacji należą np. emigracja z dwuletnim dzieckiem i powrót do kraju z nastolatkiem. Ważne jest również, gdzie wracamy: do dużego miasta, miasteczka czy na wieś, gdzie czasami trudniej o wsparcie instytucji społecznych. Zdarza się, że rodzice zdając sobie sprawę z trudności adaptacyjnych, tuż po powrocie zapisują swoje dzieci do szkoły anglojęzycznej. Jednak nie wszyscy mają takie możliwości.

Jak podkreśla psycholożka, często ani rodzice, ani nauczyciele nie widzą problemu w przenosinach do polskiej szkoły: "jaki to jest problem? Jesteś Polakiem, mówisz po polsku, więc powinieneś sobie poradzić". Jednak dzieci i młodzież często sobie nie radzą...

Szok kulturowy

- Dziecko przeżywa szok kulturowy, podobny do tego, który rodzice przeżywali, przyjeżdżając tutaj - wyjaśnia psycholożka. - Ten szok kulturowy ma miejsce mimo tego, że dziecko bywało w Polsce, ma tam rodzinę, zna niektóre tradycje. Na Wyspach jednak zetknęło się z innym systemem edukacji, innym programem nauczania, innymi zasadami zachowania, sposobu uczenia czy komunikacji. Dla wielu dzieci język polski będzie już drugim językiem - mówi psycholożka.

- Mimo, że dzieci mówią po polsku, to często mają braki w czytaniu, gramatyce, ortografii, a co za tym idzie, w pisaniu. Zdaniem Ani Jurek dla dziecka wychowanego na Wyspach język polski nie jest językiem, w którym może ono napisać wypracowanie o Sienkiewiczu, czy nauczyć się w nim chemii. Polskie szkoły również nie przygotowują dzieci do powrotu - zaznacza psycholożka, dlatego dzieci przeżywają kryzys "po powrocie" do kraju.

d1y196k

Ania Jurek w rozmowie z "Dziennikiem" powołuje się na znany jej przypadek nastolatki, która tuż po powrocie do Polski zaatakowała nauczyciela w szkole. Stało się tak, dlatego, że nie uzyskała odpowiedniego wsparcia. Rodzice nie biorą pod uwagę faktu, że dzieciom, które przyjeżdżają do Polski trudno jest się odnaleźć w nowej rzeczywistości, bo nie mają wspólnego podłoża kulturowego z rówieśnikami w kraju. Anna Jurek przestrzega, że rodzice absolutnie nie powinni spraw dziecka, związanych z powrotem, zostawiać wyłącznie szkole. Proces akulturacji obrazuje przykładem, że podobna sytuacja może spotkać dorosłego człowieka w jego środowisku pracy w Anglii. Jeśli wszyscy śmieją się z aktualnego filmu, to dana osoba również może do grupy dołączyć, rozumiejąc daną sytuację. Natomiast, jeżeli członkowie tej samej grupy w środowisku pracy nawiązują do sytuacji i tradycji na kilkanaście, kilkadziesiąt lat wstecz, to niekoniecznie jest ona zrozumiana dla kogoś, kto nie wzrastał w tej kulturze.

"Szkoła dla rodziców"

O ile powrót do kraju dla dorosłych może się okazać przysłowiowym strzałem w dziesiątkę, dla ich dzieci może się okazać początkiem traumy i narastającej agresji, wynikającej z adaptacji do nowego, znanego jedynie bardzo powierzchownie otoczenia. Należy sobie uświadomić, że dotychczasowe wyjazdy na wakacje, czy święta, które wśród dorosłych przyczyniają się do podtrzymywania więzi rodzinnych, dla dzieci stanowią jedynie kolejną atrakcję, sposób na miło spędzony czas, bo dla nich światem i domem jest miejsce, w którym wzrastają, socjalizują się i skąd czerpią wzorce kulturowe. Proces enkulturacji, czyli uczenia się kultury, jest długi i złożony, bo przecież stanowi dziedzictwo człowieka, dlatego w żaden sposób nie da się w krótkim czasie go zrozumieć i zaadaptować, szczególnie, kiedy jest się dzieckiem.

- Pracuję także w Polsce z nauczycielami na Uniwersytecie Jagiellońskim. Część z nich ma w klasach dzieci, które wróciły z Wielkiej Brytanii (ostatnio w grupie 22 nauczycieli, 17 z nich miało kontakt z takimi dziećmi). Nasze zajęcia często skupiają się wokół weekendu, a to zbyt mało czasu, by chociaż poruszyć zasadnicze kwestie. Uważam, że nauczyciele uczący w szkołach w Polsce realizują obszerny program i nie wystarcza im czasu, ani często nie posiadają umiejętności, aby zająć się dzieckiem, które właśnie wróciło z migracji i nie może odnaleźć się w klasie - mówi Ania Jurek.

d1y196k

W przypadku, kiedy rodzina decyduje się na powrót do kraju, psycholożka radzi, aby po wyborze szkoły w Polsce współpracować z pedagogiem i psychologiem szkolnym oraz poinformować szkołę, czyli np. wychowawczynię klasy dziecka, o tym, że jest się rodziną, która wróciła z zagranicy. W celu pomocy dziecku na drodze adaptacji do nowej kultury warto poinformować nauczyciela o zaletach dziecka, które np. mając dobre wyniki z chemii może w ten sposób pomóc komuś w klasie, kto sobie nie radzi z tego przedmiotu.

Warto też poinformować o tym, jak dziecko radziło sobie w szkole angielskiej, szczególnie, jeśli np. ma dysleksję. Nie unikniemy faktu, że dziecko takie będzie bardzo widoczne w grupie i zdarza się, że może zostać przez grupę odrzucone. Należy również przygotować się na to, że objawy takiej akulturacji mogą być bardzo różne, np. somatyczne (większa podatność na choroby) i psychiczne, np. agresywne zachowania, wycofanie i izolacja. Dlatego warto zwracać się o pomoc i nie zostawać dziecka samemu sobie.

Przygotować dzieci do powrotu

Ania Jurek uważa, że przygotowanie rodzin z dziećmi do powrotu powinno odbywać się na gruncie rodziny i poprzez takie miejsca jak szkoła sobotnia. Jej zdaniem edukacja powinna zacząć się od nauczycieli szkół polonijnych, a następnie być prowadzona dla rodziców. W tym celu można by było poprowadzić trzy, cztery razy do roku warsztaty dla rodziców, na których można by przybliżyć im problemy związane z powrotem do kraju.

d1y196k

"Szkoła dla rodziców", myślących o powrocie, stałaby się dla nich jedną z ofert szkół polonijnych. Zajęcia miałyby mieć charakter komercyjny, z drobną opłatą, jako wynagrodzenie dla osoby prowadzącej warsztat, z czego część przekazywana byłaby na działalność PPA.

Z początkiem nowego roku szkolnego, zespół PPA zamierza rozesłać swoją propozycję do dyrektorów szkół polonijnych. Ania Jurek podkreśla, że psychologowie z PPA prowadzą już swoje serwisy w szkołach polonijnych m.in. na Willesden Green (dla dzieci w wieku od 15 do 16 lat), na Swiss Cottage (dla dzieci od 11 do 13 lat) i w szkole na Fulham (warsztaty dla dzieci od 12 do 13 lat). Są to zajęcia nieodpłatne. "Szkoła dla rodziców" i zajęcia dla nauczycieli są programem nowym, który stanowi pomoc w pracy nauczycieli a także pomoc rodzicom w wychowaniu dzieci.

Małgorzata Bugaj-Martynowska

d1y196k
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1y196k
Więcej tematów