Wojna o kopalnię cynku i ołowiu. Premier Mateusz Morawiecki kontra lobbyści
Premier Mateusz Morawiecki i minister finansów Tadeusz Kościński oficjalnie wspierali projekt, a szef resortu środowiska miał już decyzję gotową do podpisu. W ostatniej chwili wszystko zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Czy to efekt lobbingu stowarzyszenia kierowanego przez pracowników międzynarodowego koncernu i specjalistę z agencji PR? Sprawa właśnie trafiła z powrotem na biurko premiera. Wirtualna Polska dotarła do kluczowych dokumentów w tej sprawie.
Chodzi o poszukiwanie złóż cynku i ołowiu w Zawierciu w województwie śląskim. Dwie koncesje na prowadzenie tych prac od 10 lat ma spółka Rathdowney Polska należąca do znanej kanadyjskiej grupy posiadającej kopalnie na całym świecie. Przedstawiciele Rathdowney trzy lata temu zostali przyjęci przez ówczesnego wicepremiera Mateusza Morawieckiego. - Spotkanie odbyło się w Kancelarii Premiera - opowiada Wirtualnej Polsce Robert Koński, były prezes Rathdowney Polska.
- Zapytałem, czy projekt kopalni mieści się w strategii rządu, na co pan premier odpowiedział, że jak najbardziej, bo dobrze jest mieć własne surowce mineralne, takie jak cynk i ołów, szczególnie w kontekście ambitnych planów Polski w obszarze elektromobilności. "Jeżeli złoże jest, to należy je eksploatować", dodał. Na koniec spotkania wyznaczył nam "opiekuna" w osobie Piotra Patkowskiego, obecnego wiceministra, z którym także się spotkałem - mówi nam Robert Koński.
Minister: Polska będzie w ekstraklasie
Na tym nie koniec. W listopadzie 2017 r. Rathdowney dostał list z poparciem inwestycji Olza od jednego z najbliższych współpracowników Morawieckiego - Tadeusza Kościńskiego, obecnego ministra finansów. "Celem projektu jest budowa nowoczesnej, przyjaznej środowisku oraz odpowiedzialnej społecznie kopalni cynku i ołowiu. Inwestycja ta może w znaczący sposób przyczynić się do rozwoju regionu przez ponad 20 lat, a jej łączna wartość może wynieść ponad 1 miliard złotych (...). Tak szeroko zakrojona inwestycja, prowadzona przez światową markę, wpisuje się w rządową politykę reindustrializacji. Tworzenie wysokojakościowych miejsc pracy, transfer know-how, wykorzystanie krajowych zasobów i włączenie Polski do ekstraklasy państw innowacyjnych przyniesie korzyści nam wszystkim" - czytamy w piśmie.
Szpitale tymczasowe pod nadzorem Jacka Sasina? Szef KPRM wprost
Rathdowney kilka miesięcy temu zwrócił się do nieistniejącego już Ministerstwa Środowiska o przedłużenie obu zezwoleń. Wirtualna Polska dotarła do przygotowanych do podpisu projektów decyzji, obu pozytywnych. Pisma mają urzędowe sygnatury, są opatrzone nagłówkami "Minister Środowiska Michał Woś" i znajdują się w nich zwroty "udzielić koncesji". Na obu dokumentach widnieje adnotacja "projekt" i jest pozostawione miejsce na wstawienie aktualnej daty.
Mimo to Minister Woś odmówił przedłużenia jednej koncesji, a z drugą decyzją zwlekał tak długo, że... w międzyczasie stracił posadę. Skąd tak nagła zmiana stanowiska w sprawie pierwszego zezwolenia i zwłoka w sprawie drugiego? "Projekty decyzji zostały przesłane do zaopiniowania przez właściwe miejscowo organy samorządu terytorialnego, co nie przesądza o wydaniu rozstrzygnięcia sprawie, które podejmowane jest na podstawie wszystkich zgromadzonych dowodów, w tym m.in. uzyskanych opinii właściwych organów" - odpowiada nam Ministerstwo Klimatu, które przejęło kompetencje resortu środowiska.
Co ciekawe, pomysł budowy kopalni pierwotnie cieszył się dużym wsparciem okolicznych samorządów: Zawiercia i Łazów. W dokumencie opisującym wieloletnią strategię tego pierwszego czytamy: "[Zasoby naturalne] to przewaga potencjalna (obecnie nie wykorzystywana) ale bardzo znacząca". Podobne nastawienie mieli włodarze gminy Łazy: "Naturalne zasoby będące szansą dla stworzenia dużych zakładów pracy (kopalnia)".
Stowarzyszenie mieszkańców: kierownik huty, pracownice koncernu, PR-owiec
W sprawie nastawienia Ministerstwa Środowiska nie bez znaczenia mogła być też działalność lokalnego stowarzyszenia "Nie dla kopalni cynku i ołowiu" protestującego przeciw przedłużeniu koncesji. Resort klimatu przyznaje, że organizacja interesowała się losem decyzji ministra Wosia: "Stowarzyszenie w toku prowadzenia postępowań w sprawie zmiany ww. koncesji składało do organu koncesyjnego pisma, m.in. w trybie dostępu do informacji publicznej, które pośrednio lub bezpośrednio odwoływały się do koncesji".
Choć zezwolenia dotyczą jedynie prac geodezyjnych i wykonania próbnych odwiertów, to stowarzyszenie boi się, że Kanadyjczycy w przyszłości będą chcieli otworzyć kopalnię, która jego zdaniem może doprowadzić do zanieczyszczenia środowiska. Sęk w tym, że głównym argumentem stowarzyszenia w sprawie potencjalnego zanieczyszczenia środowiska jest raport zamówiony nie przez tę organizację, a przez... międzynarodowy koncern CMC będący właścicielem huty w Zawierciu.
Co więcej, prezesem stowarzyszenia jest Mariusz Golenia, kierownik z huty, a w komisji rewizyjnej zasiadają dwie kolejne pracownice spółki-córki CMC. Do niedawna organizacją kierował zaś Marek Szeles, specjalista ds. relacji medialnych dużej agencji PR-owskiej Grupa PRC. Obecnie - jak poinformowało nas stowarzyszenie - Szeles jest już jedynie u nich "zwykłym członkiem". Przeciwko budowie kopalni lobbuje też posłanka PiS Danuta Nowicka, wcześniej przez wiele lat zatrudniona w Hucie Zawiercie. Jak przyznaje w odpowiedziach przesłanych Wirtualnej Polsce, zna się z prezesem CMC od 14 lat.
Sama CMC nie ukrywa swojego, negatywnego stosunku do projektu budowy kopalni cynku i ołowiu. W odpowiedziach na pytania Wirtualnej Polski potwierdza, że "wspierała inicjatywy stowarzyszenia związane z upowszechnianiem rzetelnej wiedzy na temat potencjalnych skutków tej inwestycji dla regionu". I zaznacza: "Działalność naszych pracowników w stowarzyszeniu ma charakter prywatny i pozostaje bez związku z zakresem zadań pracowniczych". Czy koncern korzysta z usług agencji PRC? "Tajemnica przedsiębiorstwa" - odpisało nam CMC.
Sprawa wraca na biurko premiera
Właściciel Huty Zawiercie zapewnia, że jego zaangażowanie wynika z tego, że "mieszkańcy Zawiercia są przeciwni powstaniu kopalni". Wirtualna Polska dotarła jednak do korespondencji rzucającej na sprawę inne światło. W połowie sierpnia Rathodwney wysłał do premiera Mateusza Morawieckiego list, z którego wynika, że huta należąca do CMC kilka lat temu odmówiła udostępnienia próbek wody do badania zainicjowanego przez Kanadyjczyków. I to wkrótce po tym miało dojść do powołania stowarzyszenia aktywizującego lokalną społeczność:
"Podczas badań prowadzonych przez ekspertów z Akademii Górniczo-Hutniczej w ramach tworzenia cyfrowego modelu hydrogeologicznego huta CMC Zawiercie była jedynym podmiotem, który nie udostępnił próbek wody z posiadanego przez siebie ujęcia do badania. Wkrótce później utworzone zostało Stowarzyszenie "Nie dla kopalni cynku i ołowiu w powiecie zawierciańskim", w którym we władzach zasiadły osoby powiązane z hutą CMC Zawiercie (...)" - czytamy w piśmie.
Piłka po stronie Ministerstwa Klimatu
Ta argumentacja mogła trafić do przekonania szefa rządu, bo jego najbliższy współpracownik Michał Dworczyk poprosił ministra Wosia o przyjęcie Kanadyjczyków. Do spotkania ostatecznie nie doszło, bo w międzyczasie rząd przeszedł rekonstrukcję. Obecnie przedstawiciele Rathdowney być może zostaną przyjęci przez ministra klimatu Michała Kurtykę.
To, czy w Zawierciu będą mogły się toczyć prace badawcze, z formalnego punktu widzenia nadal jest sprawą otwartą. Kanadyjczycy odwołali się bowiem od odmowy dotyczącej pierwszej koncesji. Z kolei w sprawie drugiego pozwolenia nadal czekają na decyzję. Resort przyznaje, że decyzje w tej sprawie jeszcze nie zapadły.