Wizyta prezydenta we Lwowie wisiała na włosku
Wizyta Lecha Kaczyńskiego we Lwowie, podczas której prezydent Polski po raz kolejny zapewnił o swym poparciu dla euroatlantyckich ambicji Ukrainy, mogła nie dojść do skutku - donosi kijowska gazeta "Ukraina Mołoda".
04.04.2006 | aktual.: 04.04.2006 09:18
Szef państwa polskiego odwiedził Lwów w sobotę, by wziąć udział w 350 rocznicy "Ślubów Lwowskich" króla Jana Kazimierza. 1 kwietnia 1656 r., podczas "Potopu Szwedzkiego", król powierzył naród polski opiece Matki Bożej.
Przed uroczystością w Katedrze Lwowskiej prezydent Polski i wicepremier Ukrainy Wiaczesław Kyryłenko złożyli kwiaty na Cmentarzu Orląt i pod pomnikiem żołnierzy Ukraińskiej Armii Galicyjskiej (Strzelców Siczowych).
Właśnie w związku z tym punktem wizyty Ukraina znalazła się - jak pisze "Ukraina Mołoda" - na progu międzynarodowego skandalu. Dyrektor Muzeum Cmentarza Łyczakowskiego Ihor Hawryszkewycz "w przededniu wizyty oświadczył, że nie otworzy jednej z bram cmentarza, motywując to brakiem zgody Rady Miasta" - czytamy w dzienniku.
"Miejscowy 'geopolityk' pozostawał niewzruszony, nie zważając na osobiste prośby lwowskiego gubernatora. Dopiero gdy strona polska oświadczyła, że wizyta może zostać odwołana, dyrektor poszedł na ustępstwa. Smaczku (tej sprawie) dodało i to, że o odmowie otwarcia bramy Ihor Hawryszkewycz poinformował po spotkaniu z przedstawicielem Konsulatu Generalnego Rosji" - donosi gazeta.
Autor artykułu Antin Borkowski zaznacza, że nic "nie wiadomo, by przedstawiciele rosyjskiej dyplomacji (...) instruowali dyrektora cmentarza w sprawie możliwego polsko-ukraińskiego skandalu, ale fakt pozostaje faktem".
Inny kijowski dziennik - opiniotwórczy "Deń" - nawiązując do lwowskiej wizyty cytuje słowa prezydenta Kaczyńskiego, że "nie ma takiej podróży zagranicznej, podczas której nie popierałby (on) ambicji Ukrainy". Gazeta odnotowuje, że Kaczyński na pytanie o kształt przyszłego ukraińskiego rządu po wyborach parlamentarnych 26 marca odpowiedział, że "jest to sprawa samych Ukraińców". Zarazem "polski przywódca podkreślił, że chociaż jego ulubionym kolorem jest błękitny, to w polityce daje on przewagę pomarańczowemu" - czytamy w opiniotwórczej ukraińskiej gazecie.
Jarosław Junko