Wildstein: TVN24 wykorzystała sondaże dla TVP - niech KRRiT coś powie
Prezes TVP Bronisław Wildstein zwrócił się do przewodniczącej KRRiT, aby oceniła czy wykorzystanie przez TVN24 w "Wieczorze Wyborczym" sondaży przygotowanych dla TVP, było zgodne z prawem. Prezes TVN24 Adam Pieczyński twierdzi, że TVN24 miało prawo skorzystać z tych sondaży.
29.11.2006 | aktual.: 29.11.2006 18:48
W ocenie prezesa TVP, działanie TVN24 narusza zarówno dobre obyczaje, jak i zasady uczciwej konkurencji na rynku mediów elektronicznych, a twórcy "Wieczoru Wyborczego" w TVN24 bezprawnie posłużyli się danymi sondażowymi stanowiącymi wyłączną własność TVP. Dane te dotyczyły trzech miast: Krakowa, Białegostoku i Łodzi.
"Stacja TVN24 posłużyła się danymi pochodzącymi z TVP S.A., gdyż dysponowała jedynie własnymi sondażami z Warszawy, a nie z innych miast. Dane warszawskie można było zaprezentować dopiero po godz. 21, zaś "Wieczór Wyborczy" w TVN24 rozpoczął się już o godz. 20.00. Gdyby nie dane należące do telewizji publicznej, TVN24 przez godzinę nie miałaby czym wypełnić swojego programu" - czytamy w liście Wildsteina skierowanym do przewodniczącej KRRiT.
Prezes TVP przypomniał, że telewizja publiczna dysponowała danymi z miast Polski na mocy formalnej umowy z firmą GFK Polonia.
"Nikt, prócz TVP S.A., nie miał zatem prawa do operowania jej zastrzeżoną formalnie własnością. Byłoby to możliwe jedynie za zgodą telewizji publicznej, lecz o tę zgodę żaden z nadawców nigdy nie wystąpił. Nie uczyniła tego także stacja TVN24" - podkreślił Wildstein.
Takie zarzuty odpiera prezes TVN24 Adam Pieczyński: Podanie wyników sondaży przygotowanych dla TVP, było zgodne z prawem do cytowania informacji - zapewnił. Podkreślił, że w TVN24 na planszach z wynikami sondaży przygotowanych dla TVP było podawane źródło, a dziennikarze prowadzący program także informowali, że sondaże przygotowano dla telewizji publicznej.
Pieczyński zaznaczył, że takie działanie TVN24 było zgodne z prawem i w interesie obywateli. Także widzowie TVN24 płacą abonament za telewizję publiczną, więc mają prawo do informacji - dodał.