PolskaWięźniowie żądają gigantycznych odszkodowań

Więźniowie żądają gigantycznych odszkodowań

Osadzeni w Małopolsce żalą się na małe cele. Domagają się gigantycznych odszkodowań.

Więźniowie żądają gigantycznych odszkodowań
Źródło zdjęć: © Polska Gazeta Krakowska

01.10.2009 | aktual.: 01.10.2009 13:53

Więzień z Krakowa skarży się na przebywanie w celi z osobami palącymi, osadzony w zakładzie karnym w Tarnowie krytykuje areszt za złe warunki odbywania kary, a odsiadujący wyrok w zakładzie karnym w Nowym Sączu żali się w pozwie na to, że "przez ciasnotę w celi naruszona jest 5 cm strefa intymna co skutkuje trwałym zaburzeniem uniemożliwiającym mi w przyszłości podjęcie intratnych posad". I domaga się 984 tys. zł za naruszenie jego godności, utratę zdrowia psychicznego i fizycznego. Nie on jeden.

Małopolskie sądy są zasypywane takimi pozwami, a wiele z nich może być zasadnych, bo niedługo wchodzi w życie dyrektywa, że osadzonemu przysługują 3 mkw. Żądane kwoty odszkodowań sięgają milionów zł.

- Zrobimy wszystko, by uniknąć płacenia za niezachowanie standardów. Do tej pory to nie miało skutków prawnych, ale od 5 grudnia będzie inaczej - mówi Józef Drażniowski, rzecznik Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Krakowie.

Jedna z takich spraw skończyła się w środę przed Sądem Apelacyjnym w Krakowie. Władysław P. jednak przegrał i nie dostanie 200 tys. zł od Aresztu Śledczego w Krakowie przy ul. Montelupich za rzekomo niewłaściwe leczenie, złe warunki bytowe i przebywanie w celi z osobami palącymi. Sąd Apelacyjny w Krakowie oddalił pozew. Okazało się, że Władysław zachorował na wirusowe zapalenie wątroby typu C jeszcze przed aresztowaniem w 2004 r.

- A leczenie osadzonego było prawidłowe. Brak też podstaw do przyjęcia odpowiedzialności administracji więziennej za warunki pobytu w celi. Podejrzany twierdził, że szkodziło mu, że inni osadzeni palą papierosy, ale sam wcześniej deklarował się jako palący - mówiła sędzia Anna Kowacz-Braun.

Władysław P. mury więzienne opuścił w grudniu 2006 r. jest na warunkowym zwolnieniu po wyroku 6 lat więzienia za rozbój.

- Dopiero na wolności sam się podleczyłem, brałem interferon i stanąłem na nogi. W celi dawali mi leki, które tylko mi szkodziły i było ze mną coraz gorzej. Dlatego teraz walczyłem o odszkodowanie - opowiada.Takich jak on osadzonych, którzy pozywają zakłady karne, jest więcej.

- W ub.r. było 60 pozwów przeciwko nam - potwierdza Drażniowski, rzecznik OISW w Krakowie. Zauważa, że zdarzają się, jak mówi, utalentowani osadzeni, trochę znający prawo, którzy hurtowo kolegom z celi piszą takie pozwy. - Na szczęście ich skuteczność jest znikoma, do tej pory nie przegraliśmy sprawy- zdradza rzecznik.

Zgadza się z tym Renata Niziołek, dyr. Aresztu Śledczego w Krakowie Podgórzu. - Trzy takie pozwy przeciwko nam oddalono, cztery są na biegu. Wszystkie były pisane według jednego wzoru i skargi dotyczyły niezachowania normy lokalowej - mówi. Grzegorz Koziara, dyrektor więzienia w Tarnowie, obawia się, że wielka fala pozwów może ruszyć w grudniu.

- Pewnie będą dotyczyły warunków osadzenia - prognozuje. I przypomina sobie oryginalną sprawę podwójnego zabójcy, który odsiadywał wyrok w Nowym Wiśniczu. W pozwie żalił się, że lekarz dawał mu leki, które spowodowały zmniejszenie potencji seksualnej.

- Więzień w pozwie argumentował, że musi teraz brać viagrę, która nie jest refundowana, czyli sam musi ponosić koszty leczenia. Sprawę przegrał - opowiada Koziara.

Z kolei Krzysztof Borończyk, rzecznik Zakładu Karnego w Nowym Sączu, cytuje pozew więźnia, który żali się, że "jest narażony w łaźni na spojrzenia przestępców seksualnych".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)