Wiesław Dębski: Kopacz nie ma skłonności samobójczych, musi rozwiązać ten problem
"Pajace, pajace" - słyszymy z jednej strony. "Ciule, ciule" - odpowiadają z drugiej. A Piotr Duda z "Solidarności", bez składu i ładu, czyli bez sensu, grozi posłom: "znamy wasze nazwiska i wiemy, gdzie mieszkacie" - pisze Wiesław Dębski w felietonie dla Wirtualnej Polski komentując dialog społeczny w Polsce.
14.01.2015 | aktual.: 18.02.2015 14:07
Albo inaczej: "Wy nie jesteście lekarzami, wy jesteście biznesmenami" - słyszeliśmy z ust ministra Arłukowicza (jakby "biznesmen" było słowem negatywnie naznaczonym!). "Nie chcecie rozmawiać? To zamykamy gabinety!" - odpowiadali lekarze.
I tak, z dnia na dzień toczy się w Polsce dialog społeczny, czyli rozmowa władzy ze społeczeństwem. I odwrotnie. Państwo się zabawiają, tylko o nas, biednych żuczkach, nikt zdaje się nie pamiętać.
A żuczki milczą. Do czasu jednak. Jak się w końcu wkurzą, to pogonią całe to towarzystwo. I nikt - ani pani Kopacz, ani pan Duda, że o panach Kaczyńskim, Millerze i Palikocie nie wspomnę - nie będzie miał wtedy wiele do gadania. Spontaniczne wybuchy społeczne rządzą się bowiem swoimi prawami.
Dlatego tak ważne jest, jak dzisiaj rząd rozmawia ze społeczeństwem. I pan Tusk, i pani Kopacz rozdawali wokół uśmiechy, spotykając się z górnikami lub ich żonami. I nie powiedzieli, że ich rozmówców czekają łzy, pot i krew. Ot, takie drobne oszustwo. W tym samym bowiem czasie w zaciszu gabinetów rządowych robota aż furczała, przygotowywano projekt naprawy kopalń poprzez ich… likwidację.
Gdy więc górnicy dowiedzieli się (z mediów, oczywiście, z mediów) jaki też los szykuje im rząd - zresztą bez jakichkolwiek konsultacji, bez rozmów ze związkami i samorządowcami - to część zjechała pod ziemię, część ruszyła do Warszawy a część zapewniała, że nie dadzą się wyciulać. Rząd zaś jak zwykle nie miał nawet wariantu "B". Nie było wersji minimum i maksimum, nie było prawdopodobnie ustaleń, gdzie można ustąpić - a na tym chyba polegają negocjacje. Jak postąpiła pani premier? Przyjechała na Śląsk i rzuciła na stół teczkę z rządowym programem, zapowiadając, że nie ustąpi!!! Co więc chciała negocjować? Naprawdę uważała i uważa, że można coś takiego i taką metodą wprowadzić w życie?
Najwyraźniej zapomniała premier Kopacz jak to było z lekarzami rodzinnymi. Minister Arłukowicz nie chciał z nimi rozmawiać, on im wypowiedział wojnę. A na wojnie trup się ściele gęsto i o porozumienie trudno. Więc grzmiał pan minister, pouczał, wyciągał jakieś brudne oskarżenia. Zapowiadał, że nie będzie żadnych ustępstw. Aż wreszcie poszedł po rozum do głowy (zapewne za "namową" pani premier). I siadł do stołu rokowań.
Tak zapewne skończy się też na Śląsku. Przecież obóz rządzący zdaje sobie sprawę, że wielkimi krokami nadchodzą wybory prezydenckie, zaraz za nimi parlamentarne. Tylko samobójcy mogliby iść na pewną śmierć! Odnoszę wrażenie, że premier skłonności samobójczych nie ma. W końcu więc rozwiąże ten problem. Tym bardziej, że 68,5 proc. Polaków staje po stronie górników.
Tak na marginesie: warto o problemach Śląska pomyśleć poważnie, znaleźć pomysł na nową przyszłość tego regonu, która pozwoli odejść od węgla, stworzyć nowe miejsca pracy w zupełnie nowych gałęziach gospodarki. I dostosować do tego system kształcenia młodzieży. Oraz najważniejsze - nie obnosić się dumnie z wywalczonymi w Brukseli ustępstwami w sprawie pakietu klimatycznego. Lecz dostosować nasz kraj do jego wymagań. Przecież nie będziemy zawsze opierać się na węglu. Kiedy górnicy i potomkowie górników zobaczą, że czekają na nich nowe, bardziej atrakcyjne miejsca pracy, wtedy łatwiej będzie zamykać kopalnie.
Niestety, kolejne rządy zmarnowały 15 lat, jakie upłynęły od poprzedniej fali likwidacji kopalń. Górnikom wypłacono odprawy i spokojnie popijano winko siedząc w głębokich fotelach.
Na koniec pozwolę sobie zacytować słowa Czesława Śleziaka, Ślązaka, kiedyś ministra środowiska: "Górnicy walczą o tysiące - nie tylko swoich - miejsc pracy, o egzystencję rodzin, o godną przyszłość. Problemy górnictwa są dramatycznie trudne i złożone. Wymagają poważnego potraktowania. Nie ma alternatywy dla rozmów, dla wspólnego poszukiwania najlepszych rozwiązań. Musi je zaproponować rząd!".
Od siebie dodam: a co się dzieje z Trójstronną Komisją ds. Społeczno-Gospodarczych? Chyba ona miała być forum rozwiązywania konfliktów społecznych?
Wiesław Dębski specjalnie dla Wirtualnej Polski