Wielkopolanki rodzą więcej
Po dziewięciu miesiącach od wprowadzenia "becikowego" w Wielkopolsce wzrosła liczba urodzeń. Ale to głównie efekt optymizmu i wyżu demograficznego - tłumaczą specjaliści.
06.09.2006 | aktual.: 06.09.2006 11:15
W Poznaniu od maja do końca sierpnia urodziło się ponad 300 dzieci więcej niż w takim samym okresie ubiegłego roku. W Pile na świat przyszło o 30 więcej maluchów. W niektórych miejscowościach liczba nowo narodzonych obywateli pozostała bez zmian. Jednak wyraźna jest ogólna tendencja wzrostowa. Co może być tego przyczyną?
Wszystko w rękach wójta
Dwa lata temu Mirosław Broniszewski, wójt gminy Przykona w powiecie tureckim, przerażony malejącym przyrostem naturalnym w tej gminie, postanowił wziąć sprawę w swoje ręce. Na jednej z sesji zaproponował radnym, by zaakceptowali jego pomysł o wypłacaniu jednorazowej zapomogi w wysokości 600 zł dla rodziców każdego nowo narodzonego dziecka. – Z moich obserwacji wynika, że najwięcej dzieci rodzi się w rodzinach, gdzie rodzice mają niższe wykształcenie i są w gorszej sytuacji materialnej. Jedno, góra dwoje dzieci, przychodzi na świat, gdy rodzice mają wykształcenie wyższe i lepsze dochody. W tych rodzinach też najczęściej dzieci pojawiają się dość późno– mówi Magdalena Raczyńska z Urzędu Stanu Cywilnego w Koninie.
Tymczasem wójt Przykony zaciera ręce. Po wprowadzeniu "becikowego" przez rząd, matka nowo narodzonego dziecka z Przykony odbiera 1600 zł "becikowego", a jeśli jest w trudnej sytuacji materialnej to nawet 2600 zł. – Mam nadzieję, że prawdziwy "boom" na dzieciaki jeszcze przed nami – cieszy się wójt Broniszewski. W Kaliszu becikowe nie spowodowało radykalnego wzrostu liczby urodzin dzieci. Podobnie w Lesznie. Ale tam żadna z gmin nie uchwaliła specjalnego, poza już istniejącym, dodatku dla rodziców. Echo czy pieniądze?
– Podejrzewam, że becikowe miało jakiś pośredni wpływ na zwiększenie się liczby urodzin, jednak liczyło się na pewno wiele innych czynników– mówi Tymoteusz Jacyna-Onyszkiewicz z Ligi Polskich Rodzin. Niewielu posłów jednak wierzy w argument "becikowego" przy planowaniu rodziny. Nawet, jeśli w Sejmie popierali ustawę wprowadzającą zapomogę. – Uważam, że większa liczba urodzeń, nie jest absolutnie spowodowana becikowym. Nie sądzę, aby nawet za 2 tysiące złotych ludzie decydowali się na dziecko– twierdzi Renata Beger, posłanka Samoobrony.
–_ Teoria, że jednorazowa zapomoga spowodowała wzrost liczby urodzeń jest błędna_ – wyjaśnia Ryszard Cichocki, socjolog. – Mamy do czynienia z niczym innym, jak zjawiskiem tzw. echa demograficznego. Na czym ono polega? Właśnie teraz wiek rozrodczy osiągnęły osoby urodzone pomiędzy 1979 a 1983 rokiem – w tych latach przypadł w Polsce ostatni boom demograficzny. Na obecny przyrost naturalny swój wpływ ma również zjawisko późnego rodzenia dzieci przez kobiety urodzone na początku lat 70. Ten chwilowy wzrost bardzo szybko zniknie– ostrzega Ryszard Cichocki. – I na pewno w jego utrzymaniu nie pomoże becikowe.
Czy becikowe mogło wpłynąć na zwiększenie liczby urodzeń?
Maria Ławniczak, emerytka: Sądzę, że większy przyrost naturalny jest związany z polepszeniem poziomu życia Polaków. Tzw. becikowe mogło skłonić jedynie wielodzietne rodziny.
Sandra Silecka, cukiernik: Faktycznie w tym roku widzi się więcej kobiet z wózkami. Becikowe mogło zachęcić wiele małżeństw, ale nie sądzę, aby było to główną przesłanką.
Tomasz Karczewski, urzędnik: Moim zdaniem pomysł LPR zdecydowanie wpłynął na większą liczbę urodzin.
Pytał P. Pindral
Agata Szczepaniak, Anna Skoczek