Wichura na Pomorzu. Premier Beata Szydło przyłapana na kłamstwie?
Sprawa pomocy państwa dla ofiar wichury na Pomorzu wciąż rozpala emocje. Premier Beata Szydło stwierdziła, że samorządowcy nie prosili o pomoc. Ci twierdzą, że było inaczej. - Nie dostąpiliśmy zaszczytu spotkania - mówi WP wójt Chojnic.
Gościem sobotniego programu "Gość Wiadomości" w TVP była premier Beata Szydło. Na tle strażackiego wozu rozmawiała z prowadzącym program Krzysztofem Ziemcem o sytuacji na terenach spustoszonych przez wichurę.
- Niezwykle istotną kwestią jest komunikacja i docieranie z informacjami do mieszkańców, a z drugiej strony do służb, które są potrzebne i mogą te środki dostarczyć - przypomina słowa premier Beaty Szydło "Gazeta Pomorska".- Tu jest ogromna rola samorządu. Wójt, burmistrz muszą być dobrze zorganizowani i sprawni. Muszą umieć reagować, mówić wprost - uczciwie, czego potrzeba.
- Ja na spotkaniu w Rytlu usłyszałam od jednej pani burmistrz - na moje pytanie, czego potrzebuje - że niczego nie potrzebuje - stwierdziła Beata Szydło. - To było na początku, ale wtedy samorządowiec musi być przewidujący i musi docierać z tą informacją.
Premier była także pytana o kwestię pomocy wojska, tego czy nie przyjechało za późno. Szydło odparła, że rzeczywiście to wojewoda składa wniosek, „ale powinien być poinformowany o takiej potrzebie przez panią burmistrz”. Dodała też, że w weekend wojewoda pomorski nie widział takiej potrzeby. - Zresztą takie informacje były też przekazywane przez prowadzących akcję - stwierdziła premier.
Zobacz także: Tak wyglądała droga w pobliżu Rytla tuż po wichurze
Dziennikarze "Gazety Pomorskiej" postanowili sprawdzić, co na ten temat mają do powiedzenia uczestnicy spotkania w Rytlu. Okazuje się, że jedyną osobą, która mogła wówczas rozmawiać z premier Beatą Szydło, była burmistrz Czerska Jolanta Fierek. Obecny w Rytlu starosta powiatu chojnickiego Stanisław Skaja i wójt gminy Chojnice Zbigniew Szczepański nie zostali - jak dowodzi "Gazeta Pomorska" - wpuszczeni do namiotu sztabowego, w którym burmistrz Czerska rozmawiała z Antonim Macierewiczem. Obaj samorządowcy nie zostali także dopuszczeni do premier Beaty Szydło - nawet nie uczestniczyli w jej powitaniu. - Dopiero po interwencji wojewody miałem okazję, można powiedzieć, pożegnać się z nią - mówi "Gazecie Pomorskiej" starosta Stanisław Skaja. - To było dosłownie kilka zdań.
Skoro tylko burmistrz Czerska mogła uczestniczyć w rozmowie z premier, to jej musiały dotyczyć słowa Beaty Szydło o braku zainteresowania pomocą. Jolanta Fierek w rozmowie z "Gazetą Pomorską" zaprzeczyła słowom premier. Wyliczyła też, o co prosiła wówczas Beatę Szydło.
- O dodatkowe siły wojskowe rzeczywiście już nie wnosiłam, skoro i PSP, i Siły Zbrojne były już na miejscu - powiedziała "Gazecie Pomorskiej" burmistrz. - Ale o wsparcie programowe dla rolników, dla właścicieli prywatnych lasów i o wpłynięcie na towarzystwa ubezpieczeniowe za pośrednictwem Komisji Nadzoru Finansowego - tak - dodała.
Fierek powiedziała także, że już w niedzielę, o godz. 17.33 prosiła wojewodę o wsparcie wojska. - Powiedział, bym zgłosiła ten wniosek w poniedziałek wicewojewodzie na sztabie w Chojnicach. Tak też zrobiłam - dodała w rozmowie z "Pomorską" burmistrz Fierek.
Wojewoda pomorski Dariusz Drelich skladając na nadzwyczajnej sesji sejmiku pomorskiego raport o nawałnicach zaprzeczył tej informacji. Stwierdził, że burmistrz Czerska nie chciała pomocy wojska.
Wójt Chojnic Zbigniew Szczepański w rozmowie z Wirtualną Polską potwierdził, że nie został wpuszczony na spotkanie z premier Beatą Szydło. - Nie dostąpiliśmy tego zaszczytu ze starostą chojnickim. Komendant główny Państwowej Straży Pożarnej gen. Leszek Suski na moją prośbę, byśmy jednak mogli wziąć w nim udział, odparł, że narada dotyczy sytuacji w gminie Rytel - stwierdził Zbigniew Szczepański. - Wydawałoby się, że ktoś na tak poważnym stanowisku powinien wiedzieć, że nie ma gminy Rytel - dodał.
Szczepański przyznał, że niezwykle ceni sołtysa Łukasza Ossowskiego z Rytla, jego pasję i ofiarność, z jaką stara się o pomoc dla swoich mieszkańców, a także przebojowość, która sprawiła, że o Rytlu usłyszała cała Polska. - Ale są dziesiątki innych miejscowości, o których nikt nie mówi, nie pisze, a które zostały równie mocno doświadczone. Mieliśmy nadzieję, że uda nam się o nich pomówić z panią premier. Niestety, nic z tego - stwierdził.
Według dziennikarzy "Gazety Pomorskiej" niechęć do rozmowy ze starostą chojnickim i wójtem Chojnic może wynikać z ich krytycznego stosunku do poczynań rządu, chociażby w kwestii reformy edukacji.
Źródło: "Gazeta Pomorska", WP