Watykan szuka kompromisu z Chinami. Wierni prześladowanego Kościoła katolickiego odbierają to jako zdradę
• W Chinach funkcjonują dwa Kościoły katolickie
• Jeden jest w pełni podporządkowany komunistycznym władzom
• Drugi, "katakumbowy", uznaje zwierzchnictwo Watykanu
• Wierni "kościoła katakumbowego" są prześladowani
• Już teraz chrześcijan w Państwie Środka jest więcej niż członków partii
• W 2030 roku w żadnym kraju na świecie nie będzie ich więcej niż w Chinach
• Watykan szuka kompromisu z Chinami, uważa, że polepszy sytuację wiernych
• Wierni uważają, że to "zdrada" i oddanie ateistom kontroli nad chrześcijaństwem
W połowie zeszłego roku po raz pierwszy od trzech lat w Chinach biskup katolicki został konsekrowany za zgodą Watykanu. Odebrano to jako wyraz ocieplenia relacji Stolicy Apostolskiej z Pekinem i pierwszy krok w kierunku normalizacji stosunków między oboma państwami. Jednak potencjalny kompromis Watykanu z władzami Chin wierni Stolicy Apostolskiej chińscy katolicy odbierają jako zdradę.
Dwa Kościoły
Chiny zerwały stosunki dyplomatyczne ze Stolicą Apostolską w 1951 r., krótko po tym, jak do władzy doszli komuniści. Od tego czasu w Państwie Środka istnieją dwa kościoły. Ponad 6 mln katolików należy do Kościoła podziemnego (katakumbowego) – wiernego Stolicy Apostolskiej. Biskupi i księża święceni są tu potajemnie, a władze komunistyczne stosują wobec Kościoła podziemnego politykę represji, łącznie z zamykaniem duchownych i wiernych w więzieniach i obozach pracy.
Obok tego jest również Kościół Patriotyczny, czyli Patriotyczne Stowarzyszenie Kościoła Katolickego (PSKK), także liczące ok. 6 mln wiernych, nieuznające władzy papieża i kontrolowane przez rząd w Pekinie. Nauczanie społeczne Stowarzyszenia nie może być sprzeczne z programem społecznym Komunistycznej Partii Chin Ludowych, stąd patrioci nie występują np. przeciw aborcji, a duchowni muszą publicznie wyrażać poparcie dla decyzji władz.
Przez lata Watykan dokonywał ekskomuniki biskupów należących do PSKK i nowo wyświęconych bez jego zgody hierarchów. Ale w ostatnich latach były też inne przykłady zachowania Stolicy Apostolskiej.
W lipcu 2012 r. w katedrze św. Ignacego w Szanghaju święcenia biskupie otrzymał uznany jednocześnie przez Stolicę Apostolską i chińskie władze ks. Tadeusz Ma Daqin. Jeszcze w czasie ceremonii święceń, na której obecni byli m.in. przedstawiciele władz i policji, bp. Ma ogłosił, że występuje ze współpracującego z władzami Chin Kościoła Patriotycznego. Za tę deklarację komuniści od razu odizolowali bp. Ma od wiernych.
Obecnie duchowny jest przetrzymywany w seminarium duchownym w Sheshan, gdzie jest poddawany komunistycznej indoktrynacji.
Następne świecenia biskupie za zgodą Watykanu odbyły się trzy lata później. W sierpniu 2015 r. na biskupa diecezji Anyang w prowincji Henan w środkowej części Chin konsekrowany został ks. Józef Zhang Yilin. Duchownego wybrały komunistyczne władze, ale sakrę zaaprobowała Stolica Apostolska.
Normalizacja czy naiwność?
Uważa się, że ta nominacja, a następnie wizyty delegacji watykańskiej w Pekinie w październiku ub. r. i rewizyta chińskich oficjeli w Watykanie w styczniu br. to zapowiedź normalizacji relacji pomiędzy obiema państwami i być może zgody Watykanu na to, by nominacji hierarchów w chińskim kościele katolickim dokonywano w procesie negocjacji z komunistycznymi władzami w Pekinie. Wyglądałoby to tak, jak w przypadku nominacji bp. Józefa Zhang Yilin, którego wskazali komuniści, a Watykan to zaaprobował.
Możliwość takiego kompromisu krytykuje m. in. arcybiskup senior Hongkongu, kard. Józef Zen Ze-kiun. - Jest nie do pomyślenia, aby zostawić inicjatywę w rękach rządu ateistycznego, który nie jest w stanie ocenić stosowności wyboru danego kandydata na biskupa - mówił.
Hongkoński duchowny uważa, że obecnie nad Watykanem ciąży cień Ostpolitik i naiwności wynikającej z niewiedzy czym jest komunizm w praktyce. - Włosi w Kurii Rzymskiej nie wiedzą czym tak naprawdę jest chińska dyktatura, ponieważ nigdy nie doświadczyli życia w komunistycznym reżimie - powiedział kard. Józef Zen w wywiadzie dla "Corriere della Sera" w marcu ub.r.
Kompromis, do którego ma dążyć Watykan, według kardynała Zen, w niczym nie pomoże "ciepiącym wspólnotom katakumbowym" w Chinach.
Kościół cierpiący
I rzeczywiście, pomimo toczących się dyplomatycznych rozmów pomiędzy Watykanem a Pekinem, w samym Państwie Środka narastają represje wobec chrześcijan. Według międzynarodowej organizacji "Pomoc Kościołowi w Potrzebie" (Aid to the Church in Need), ChRL należy do 10 najbardziej niebezpiecznych dla chrześcijan krajów świata.
W ramach ogłoszonej przez prezydenta Chin Xi Jinpinga tzw. kampanii "sinizacji religii" władze Państwa Środka usuwają krzyże z kościołów, burzą świątynie i domy modlitw oraz aresztują wiernych. Nie ustają represje wobec duchownych.
Na początku biegłego roku w chińskim więzieniu zmarł katolicki biskup Kosma Shi Enxiang z diecezji Yixian w prowincji Hebei. Hierarcha spędził w areszcie łącznie 54 lata, a skazany został za to, że odmówił zrzeczenia się lojalności wobec Stolicy Apostolskiej. Rodzina bp. Shi twierdzi, że mógł umrzeć w więzieniu w wyniku zagłodzenia albo tortur.
W połowie listopada ubiegłego roku w rzece Fen w prowincji Shanxi znaleziono ciało 41-letniego księdza Pedro Yu Heping. Oficjalna wersja brzmi, że ksiądz Yu popełnił samobójstwo, ale nikt w to nie wierzy. Rodzina i wierni uważają, że śmierć kapłana jest wynikiem konfliktu z władzami komunistycznymi. Chiński duchowny stworzył bowiem bardzo popularny wśród społeczności katolickiej w Chinach portal internetowy Tianzhujiao Zaixian (Katolik online). Strona była kilka razy zamykana, a aktywność księdza w internecie oraz jego posługa w odległych regionach Chin, irytowały partię.
Chrześcijan więcej niż komunistów
Jednak pomimo prześladowań chrześcijaństwo w Chinach się rozwija. Obecnie Państwo Środka ma już ponad 100 mln chrześcijan. To więcej niż 85 mln członków partii komunistycznej. Szacuje się, że w 2030 r. będzie już 247 mln wiernych, a więc znacznie więcej niż w Brazylii, USA czy Meksyku. - Chiny staną się krajem o największej liczbie chrześcijan na świecie - twierdzi socjolog Fenggang Yang, który stoi na czele Centrum Religii i Społeczeństwa Chińskiego na amerykańskim Uniwersytecie Purdue.
W tej sytuacji większego zainteresowania Chińczyków chrześcijaństwem hierarchowie w Watykanie chcą poprawy relacji z Pekinem. Uważają, że pozwoli to Stolicy Apostolskiej zrobić więcej, aby chronić chińskich katolików. Stolica Piotrowa wierzy, że będzie miała większe pole do działania, jeżeli zwiększy swoje zaangażowanie na rzecz ujednoliconego Kościoła w Państwie Środka.
Watykan zdradzi odejdę
Jednak wielu chińskich wiernych wcale nie odbiera owych kroków Watykanu mających ujednolicić Kościół jako działania, które służą wzmocnieniu wspólnoty. W wypowiedzi dla brytyjskiego dziennika "The Daily Telegraph" ks. Dong Baolu z "kościoła katakumbowego" w Shijiazhuang w prowincji Hebei określa ewentualny kompromis Watykanu z władzami komunistycznymi jako "zdradę ze strony Rzymu". - Jeśli tak się stanie, zrezygnuję. Nie zamierzam być częścią Kościoła, który jest kontrolowany przez partię komunistyczną - mówił.
Kardynał Zen uważa, że jedność i siłę Kościoła katolickiego, której tak obawia się partia komunistyczna, Watykan może zademonstrować w lepszy sposób "zachęcając naszych prześladowanych wiernych w Chinach, aby byli odważni". Hongkoński duchowny twierdzi że “ci w Rzymie, którzy pragną odnieść sukces za wszelką cenę, idą w kierunku kompromisu, który w istocie jest bezwarunkową kapitulacją, a to jest dokładnie to, czego pragnie Pekin".
Kardynałowi Józefowi Zen wtóruje pastor Bob Fu, chiński dysydent i założyciel chrześcijańskiej organizacji China Aid Association (CAA), uważa, że sytuacja chrześcijan w Państwie Środka jest najtrudniejsza od czasów rewolucji kulturalnej. Jego zdaniem jakiekolwiek ustępstwa ze strony Watykanu na rzecz władz komunistycznych w Pekinie to “zdrada wobec chińskiego Kościoła katolickiego, a przede wszystkim wobec tych którzy cierpią, a nawet stali się męczennikami”.
Chiny jako warunek wstępny do nawiązania stosunków ze Stolica Apostolską stawiają zerwanie przez Watykan relacji z Tajwanem. Drugim warunkiem jest uznanie przez Watykan niezależności chińskiej hierarchii katolickiej, co w praktyce oznaczałoby mianowanie biskupów bez zgody papieża. O ile pierwszy wymóg jest wykonalny, to drugi jest dla Watykanu nie do przyjęcia. Oznaczałby bowiem podważenie podstaw Kościoła katolickiego, gdzie papież sprawuje najwyższą władzę, łącznie z mianowaniem biskupów i ustanawianiem diecezji.