PolskaWarszawska prokuratura wyłącza się ze sprawy "dużego agenta Tomka"

Warszawska prokuratura wyłącza się ze sprawy "dużego agenta Tomka"

By uniknąć zarzutu braku bezstronności, Prokuratura Okręgowa w Warszawie wyłącza się z badania zawiadomienia sądu o podejrzeniu przestępstwa przekroczenia uprawnień i składania fałszywych zeznań przez agenta CBA, tzw. dużego Tomka, w sprawie dr. Mirosława G.

Warszawska prokuratura wyłącza się ze sprawy "dużego agenta Tomka"
Źródło zdjęć: © PAP | Jakub Kamiński

17.01.2013 | aktual.: 17.01.2013 11:45

W zawiadomieniu sędzia Igor Tuleya, który skazał dr. G., powołał się na możliwe naruszenie artykułu Kodeksu karnego, przewidującego karę do 10 lat więzienia za przekroczenie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści osobistej. Chodzi o wątek funkcjonariusza Biura, który podczas działań w sprawie kardiochirurga miał "wejść w dużą zażyłość z jedną z pielęgniarek".

- Zwrócimy się do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie z wnioskiem o przekazanie sprawy do innej jednostki - powiedział rzecznik prokuratury Dariusz Ślepokura. To Prokuratura Okręgowa w Warszawie przygotowała akt oskarżenia wobec kardiochirurga.

Dodał, że zawiadomienie sądu, częściowo niejawne, jest "enigmatyczne". - Nie wynika z niego, na czym miałoby polegać ewentualne przestępstwo - oświadczył prokurator. Poinformował, że sąd załączył tylko treść zeznań funkcjonariusza CBA Tomasza N. i pielęgniarki Honoraty K.

Prokuratura, która ostatecznie zajmie się sprawą, może wystąpić do zawiadamiającego o uzupełnienie zawiadomienia.

W 2009 r. na procesie kardiochirurga świadkowie zeznawali m.in., że pielęgniarka z kierowanego przez dr. G. oddziału kardiochirurgii szpitala MSWiA miesiąc przed faktem mówiła, że ordynator będzie aresztowany. Zdaniem jednego ze świadków na oddziale wiedziano, że pielęgniarka jest związana z agentem CBA. Inni świadkowie wskazywali, że pielęgniarka - podając się za osobę z rodziny kogoś, kto ma być pacjentem kardiochirurga - wypytywała, "ile trzeba dać doktorowi, bo wiadomo, że bierze".

W mowie obrończej dr. G. jego adwokat mec. Adam Jachowicz zachowanie funkcjonariusza CBA, który wszedł w intymne relacje z pielęgniarką Honoratą K. z kardiochirurgii, ocenił jako niedopuszczalne i nazywał go "małym agentem Tomkiem", nawiązując do sprawy b. posłanki PO Beaty Sawickiej i agenta CBA pod przykryciem (był nim obecny poseł PiS Tomasz Kaczmarek). Sędzia Tuleya, odnosząc się do tego w ustnym uzasadnieniu wyroku, powiedział, że w sprawie kardiochirurga nie mieliśmy do czynienia z "małym", ale z "dużym agentem Tomkiem", który miał swój związek z pielęgniarką wykorzystać, aby wyłudzać od niej m.in. informacje o sytuacji na oddziale.

Jest to kolejne zawiadomienie sądu w związku ze sprawą dr. G. Tydzień temu sędzia Tuleya wysłał do prokuratury zawiadomienie dotyczące podejrzenia składania fałszywych zeznań przez świadków w sprawie G. Sąd podejrzewa, że fałszywe zeznania w sprawie dr. G. złożyło pięcioro świadków. Chodzi m.in. o słowa jednej z przesłuchiwanych kobiet, że na łapówkę dla lekarza rodzina musiała zaciągnąć kredyt w banku. Tymczasem sąd ściągnął dokumentację bankową, z której wynika, że kredyt był brany kilka miesięcy po rzekomym wręczeniu łapówki kardiochirurgowi. Za fałszywe zeznania świadkowi grozi do trzech lat pozbawienia wolności.

Prokuratura okręgowa wyłączyła się także z badania tego zawiadomienia. Ma ono trafić do Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.

Sąd wysłał już też do CBA i Prokuratury Okręgowej w Warszawie dwa zawiadomienia dotyczące "rażących uchybień" organów ścigania w sprawie kardiochirurga. Zastrzeżenia dotyczą m.in. zatrzymań i przesłuchań prowadzonych w sprawie kardiochirurga przez funkcjonariuszy Biura i prokuratorów. Chodzi o zasadność 24 zatrzymań i dodatkowo prawidłowość dwóch spośród tych zatrzymań. Szef CBA i prokurator okręgowy zostali zobowiązani do ustosunkowania się w ciągu miesiąca do kwestii podniesionych w tych zawiadomieniach.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (19)