Zostały pobite przez obcokrajowców podczas spaceru. "Nie mogę czuć się bezpiecznie we własnym kraju"
"To mogła być każda inna kobieta, mogą to zrobić jeszcze nie raz! Niech nie czują się bezkarni!"
-*To było jedno z najgorszych przeżyć w moim życiu. Nie mogę czuć się bezpiecznie we własnym kraju, nawet na nocnym krótkim spacerze po jednym z najpiękniejszych miejsc mojego miasta* - opowiada pani Agnieszka, ofiara brutalnej bójki. Ona i jej koleżanka zostały dotkliwie pobite przez dwóch Ukraińców. Sprawców poszukuje stołeczna policja. **
Noc z 28 na 29 stycznia. Pani Aleksandra wybrała się z koleżanką na imprezę do jednego z klubów w centrum Warszawy. Ich zabawa nie trwała zbyt długo. - W klubie byłyśmy naprawdę krótko, bo nam się nie podobało i nie wypiłyśmy dużo alkoholu - opowiada pani Aleksandra. Obie zdecydowały, by udać się w kierunku starówki, gdzie partner jednej z nich miał je odebrać i bezpiecznie odwieźć samochodem do domu.
Czekając na podwózkę, pani Aleksandra z przyjaciółką spacerowały po uliczkach Starego Miasta. - Gdy dochodziłyśmy już na miejsce spotkania, zaczepiło nas dwóch Ukraińców, którzy byli po drugiej stronie ulicy i natychmiastowo znaleźli się obok nas, twarzą w twarz - mówi roztrzęsiona kobieta. - Powiedziałam im, żeby się od nas odczepili, bez ubliżania, kulturalnie. Bałabym się odpysknąć do obcego, pijanego faceta na ulicy, w nocy - dodaje.
Prośby nie poskutkowały, wręcz przeciwnie, agresywni mężczyźni zaczęli atakować. - Natychmiast jeden z nich złapał moją przyjaciółkę za twarz, próbowała go odepchnąć. Ale wiadomo: mężczyzna ma o wiele więcej siły niż kobieta. Powalił ją na ziemię, usiadł na niej i zaczął ją bić - wspomina dramatyczne wydarzenia pani Agnieszka. - W tym samym czasie drugi uderzył mnie z pięści w twarz tak mocno, że upadłam i uderzyłam głową o krawężnik w lodzie - opowiada. Pomimo obrażeń, pani Agnieszka próbowała odepchnąć napastników i pomóc bezbronnej koleżance.
Bójkę zauważył przypadkowy przechodzień, który przepędził sprawców. - Zapytał, czy nic nam nie jest, czy nie trzeba wezwać karetki, czy jesteśmy w stanie dotrzeć do domu. Nie chcę wiedzieć jak by to się skończyło, gdyby ten człowiek tego nie zauważył - stwierdza pani Agnieszka.
"Nie mogę czuć się bezpiecznie we własnym kraju"
Kobieta przyznaje, że była w takim szoku, że początkowo nie zauważyła obrażeń na swoim ciele. - Przyjechała karetka, zabrali mnie do szpitala, na oddział przyjęli mnie natychmiastowo. Mam krwiaka na głowie, guza wielkości pięści i podbite oko. Kinga ma krwiaka na nodze, siniaka przy oku i jest cała podrapana... – wylicza.
Sprawą zajmują się policjanci, którzy aktualnie są w trakcie poszukiwań agresywnych mężczyzn. Według pani Agnieszki, jeden ze sprawców był wyższy od drugiego, miał na sobie jasną kurtkę i jasną, gładką czapkę oraz niebieskie oczy. Drugi najprawdopodobniej ubrany był w czarną kurtkę. Zaatakowane kobiety nie rozpoznały żadnych znaków szczególnych
Pani Agnieszce zależy na tym, by nagłośnić ten atak. - To mogła być każda inna kobieta, mogą to zrobić jeszcze nie raz! Niech nie czują się bezkarni! - apeluje. Jej post na Facebooku, w którym opisała wydarzenia z tej felernej nocy, udostępniło prawie tysiąc osób. - Nie spodziewałam się takiej reakcji i popularności - przyznaje w rozmowie z WawaLove.pl.
- To było jedno z najgorszych przeżyć w moim życiu. Nie mogę czuć się bezpiecznie we własnym kraju, nawet na nocnym krótkim spacerze po jednym z najpiękniejszych miejsc mojego miasta - przyznaje z żalem pani Agnieszka.
Przeczytajcie również: Afera reprywatyzacyjna. Były urzędnik ratusza i warszawski adwokat z zarzutami