Zamordował tysiące Polaków, nigdy nie poniósł kary przez brak dowodów. Kim był rzeźnik Woli?
Reinefahrt był dowódcą oddziałów składających się z prawie 9 tysięcy żołnierzy.
05.08.2017 14:14
73 lata temu, w sierpniu 1944 r., Brygada SS wymordowała na warszawskiej Woli ok. 60 tysięcy ludzi. Nazistami dowodził gen.*Heinz Reinefarth. Nigdy nie został ukarany. *
ReinefartH był dowódcą oddziałów składających się z prawie 9 tysięcy żołnierzy, którzy w trakcie powstania uderzyli na Wolę i częściowo też na Ochotę. Były to dzielnice, które w ocenie władz niemieckich musiały być w pierwszej kolejności "oczyszczone” z powstańców i z cywili.
Rzeź
Niemcy nie ograniczyli się do samych walk z powstańcami. Hitler rozkazał Himmlerowi, aby "każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców. Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy".
"Rozkazy Himmlera brano dosłownie. Potyczki z obrońcami miasta z Armii Krajowej były działaniem niemal marginesowym, albowiem przez dwa dni Niemcy skupili się na masakrowaniu każdego mężczyzny, każdej kobiety i każdego dziecka, którzy się znaleźli w ich polu widzenia. Nie oszczędzano nikogo – nawet sióstr zakonnych, pielęgniarek, leżących w szpitalach pacjentów, lekarzy, kalek i dzieci” – pisał Norman Davies w "Powstaniu ’44”.
Cywilów mordowano z broni maszynowej lub wrzucano granaty do zamieszkałych domów, które później podpalano. Osoby, którym nie udało się uciec, mordowano, a zwłoki wrzucano do płonących budynków. Jeszcze tego samego dnia podjęto decyzję o poszerzeniu skali akcji. Ludzi zapędzano na teren dużych zabudowań, placów lub parków i rozstrzeliwano z broni maszynowej. Największe egzekucje miały miejsce koło wału kolejowego przy ul. Moczydło oraz w fabrykach "Ursus" i Franaszka przy ul. Wolskiej.
Heinz ReinefartH skarżył się 5 sierpnia do przełożonych tymi słowami: „Co mam robić z cywilami? Mam mniej amunicji niż zatrzymanych”.
Bezkarny
Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego, przypomina historię Reinefahrta, który nie został ukarany za popełnione zbrodnie.
- Rzeź Woli jest zbrodnią tym bardziej wstrząsającą, że nigdy nie ukarano winnych, a powojenne losy SS-Gruppenfuhrera Heinza Reinefartha - kata Woli - urastają do jednego z największych skandali zeszłego stulecia. Zbrodniarz mający na rękach krew dziesiątków tysięcy ludzi przez kilkanaście lat był burmistrzem kurortu Westerland na wyspie Sylt w Szlezwiku - Holsztynie, posłem do lokalnego Landtagu, a do końca życia cenionym prawnikiem. Jego bezkarność obciąża nie tylko powojenne Niemcy, ale też władze PRL oraz zachodnich aliantów” – mówi Ołdakowski.
Nigdy nie poniósł kary. Żył spokojnym życiem, pełniąc funkcje publiczne w Niemczech. Taka oto sprawiedliwość.
— Marcin Makowski (@makowski_m)
Gen. Reinefarth urząd burmistrza sprawował do 1963 r., z landtagu odszedł w 1967 r. Potem pracował jako adwokat. Prowadzone przeciwko niemu w latach 60. śledztwo umorzono z braku dowodów. Zmarł w 1979 r., nie niepokojony przez zachodnioniemiecki wymiar sprawiedliwości, mimo interwencji ze strony Polski i NRD.
2014 r. burmistrz Westerlandu Petra Reiber z wyspy Sylt prosiła Polaków o przebaczenie za krzywdy wyrządzone im przez kata Woli i innych zbrodniarzy nazistowskich.
źródło: PAP