Warszawa. Wyniki kontroli w komunikacji miejskiej. Niektórzy kierowcy łamią normy czasu pracy
Są wyniki kontroli w firmach zajmujących się komunikacją miejską w Warszawie. Kontrole były prowadzone krzyżowo. - Niestety wyniki są zatrważające - podkreślił Główny Inspektor Transportu Drogowego Alvin Gajadhur.
02.12.2020 | aktual.: 02.03.2022 16:50
W czerwcu należący do spółki Arriva autobus spadł z wiaduktu na trasie S8. Zginęła starsza kobieta, a 18 osób doznało obrażeń. Kierowca autobusu był pod wpływem amfetaminy. Niedługo potem na warszawskich Bielanach kierowca autobusu uderzył w cztery zaparkowane pojazdy i latarnię. Jedna osoba została poszkodowana.
Po tych zdarzeniach Generalna Inspekcja Transportu Drogowego rozpoczęła kontrole, podczas których sprawdzała między innymi uprawnienia warszawskich przedsiębiorstw do wykonywania transportu drogowego; uprawnienia, badania i szkolenia zawodowe kierowców. Sprawdzono również oświadczenia składane przez kierowców o "niepozostawaniu w stosunku zatrudnienia u innych przewoźników", czas ich pracy, a także dokumentację wozów.
Kontrole przeprowadzono w czterech firmach zajmujących się komunikacją miejską w Warszawie.
Jak wyjaśnił Alvin Gajadhur, z przeprowadzonych kontroli wynika, że "kierowcy jeździli przemęczeni stwarzając zagrożenie dla życia i bezpieczeństwa przewożonych pasażerów".
- Przykładowo zdarzało się, że kierowca rozpoczynał pracę o godz. 4 nad ranem u jednego przewoźnika, pracował do godz. 13, a o godz. 15 zaczynał pracę u drugiego przewoźnika pracując do godz. 23-24. I tak 17 dni w trakcie ponad dwóch miesięcy. Widać na tych przykładach, w jaki sposób niektórzy kierowcy łamali normy czasu pracy - opisywał szef GITD.
Warszawa. Kierowcy najczęściej pracowali w dwóch firmach
Kontrola wykazała, że 270 kierowców pracowało równocześnie w kilku firmach, najczęściej w dwóch. Z tych 270, w 69 przypadkach kierowcy łamali normy czasu pracy - przekazał Gajadhur. Jak dodał, w firmie Arriva wykryto także "nieprawidłowości związane z brakiem ważnych, aktualnych badań technicznych pojazdów". Zdarzało się, że pojazdy jeździły kilka, kilkanaście, bądź nawet kilkadziesiąt dni po drogach bez aktualnych badań technicznych.
- W firmie, której autobusy uczestniczyły w tych wspomnianych wypadkach, suma naruszeń mogła skutkować nałożeniem kary w wysokości ponad 300 tys. zł, natomiast ta kara zgodnie z ustawą o transporcie drogowym zostanie ograniczona do 30 tys. zł - zapowiedział Gajadhur.
Obecny na konferencji wiceminister infrastruktury Rafał Weber zaapelował do "wszystkich odpowiedzialnych za organizację transportu zbiorowego" o "ogromną odpowiedzialność" i "prowadzenie właściwego nadzoru nad firmami, które świadczą takie usługi". Podkreślał, że pasażerowie chcą mieć poczucie bezpieczeństwa i muszą mieć je zagwarantowane.
- Życie ludzkie jest najważniejsze, bezpieczeństwo pasażerów jest najważniejsze, apelujemy o to, żeby tak właśnie było - mówił Weber.
Z kolei rzeczniczka stołecznego ratusza Karolina Gałecka przekazała na Twitterze: "nie tolerujemy nieprawidłowości w stanie technicznym pojazdów Warszawskiego Transportu Publicznego w Warszawie. Wymogi, certyfikacja i kontrole taboru prowadzone przez ZTM dają wysoką ocenę stanu pojazdów. Przypadki nieprawidłowości, o których mówił Alvin Gajadhur dotyczą innych oddziałów, a nie tych w m.st. Warszawie".
Źródło: RMF24