Warszawa. Smutek w praskiej "Błyskawicy". Czekali z nadzieją na otwarcie, ale hantle jeszcze poleżą
Siłownie, kluby fitness, sale gimnastyczne nadal pozostaną puste. Większość obostrzeń związanych z pandemią rząd przedłużył do 14 lutego. - To niedobre dla nas wieści - martwi się Sylwester Basiak z zarządu najstarszego warszawskiego klubu "Błyskawica". - Nie wiem, jak to przetrwamy, mamy już kilkadziesiąt tysięcy długu i marne perspektywy na najbliższy czas.
28.01.2021 16:40
Klub działa już od ponad sześćdziesięciu lat. Powstał w 1958 roku jako ognisko Towarzystwa Krzewienia Kultury Fizycznej. Był jednym z pierwszych w Polsce takich placówek. Przy ulicy 11 Listopada na Pradze ma siedzibę od lat 70. Działacze klubowi podkreślają, że zawsze mieli na uwadze młode pokolenie Pragi, dla którego kultura fizyczna stanowiła cenną odskocznię od trudnych klimatów w domach i na podwórkach. I tak pozostało - uczniowie mogą liczyć na zniżkowe karnety, tak samo zresztą jak seniorzy, którzy chętnie z tej zachęty do aktywności korzystali.
Już w listopadzie pasjonatów kultury fizycznej, którzy sympatyzują z tym miejscem z tradycjami, martwił los klubu. Dochody "Błyskawicy" to tylko opłaty użytkowników. A koszty? - Mamy dwóch etatowych pracowników, płacimy dzierżawę, podatki, prąd i wodę. Dług mamy w skarbówce i w ZUS, około 40 tysięcy złotych. Zwarliśmy ugodę. Sądziłem, że wkrótce ruszymy i uda nam się to spłacić, a tu nie ma na to żadnych perspektyw - mówi Sylwester Basiak.
Warszawa. Ognisko TKKF "Błyskawica" na Pradze jeszcze poczeka na otwarcie. Tylko czy będzie co otwierać?
- Chcielibyśmy pomóc. Jestem emocjonalnie związany z tym miejscem, ale najbardziej brakuje mi możliwości poćwiczenia, ruchu, wysiłku, który poprawia i głowę, i stan organizmu - mówi Kamil Ciepieńko, radny Pragi-Północ. I podkreśla, że "Błyskawica" to przecież wyjątkowa siłownia, z dala od komercji i z historią. Chce ją ratować, bo uważa ją - na równi z zabytkami i tradycjami Pragi - za element historyczny, godny zachowania.
- To miejsce, które było pionierem w propagowaniu tego sportu. Na liście wychowanków są zawodnicy bardzo znani - Andrzej Urbański, Paweł Filleborn, Jan Włodarek, Krzysztof Polubiec czy Jarosław Niewiadomski - dodaje radny. I dodaje, że chciałby bardzo pomóc "Błyskawicy". Zastanawia się, czy można byłoby namówić warszawiaków do kupowania karnetów na przyszłość.
Warszawa. Ratujcie "Błyskawicę". Może pomogą vouchery - karnety przedpłatowe do wykorzystania w przyszłości?
To w zasadzie jedyny sposób na uratowanie klubu, któremu, oprócz koronawirusa, dokuczyły też zmiany w systemie opłaty za dzierżawę. - Do tej pory koszt wynajmu to 300 złotych. Cena była preferencyjna, bo pod nami idzie tunel metra. Ale choć to się nie zmieniło, to koszt wzrośnie dziesięciokrotnie, do 3 tysięcy złotych - mówi Sylwester Basiak. - Bo minęły trzy lata od tamtej umowy i podwyżka musi być.
Teraz wszystko w rękach sympatyków Błyskawicy i pasjonatów sportu. Być może zakup voucherów do wykorzystania na przyszłość pozwoli przetrwać te kolejne tygodnie zamknięcia. - Nie wiem, dlaczego musimy pozostać unieruchomieni, choć galerie się otwierają. Wszyscy się śmieją z tłumaczeń rządu, że teraz można tanio kupić sobie hantle. Ale po co, jak z chwilę będzie można tanio kupić sobie całą siłownię - gorzko żartuje prezes Basiak.
Zobacz także