Warszawa. Protest przed sądem. Zatrzymany 17‑latek noc spędził na komisariacie
W czasie czwartkowego protestu przed gmachem Sądu Okręgowego policjanci zatrzymali 17-letniego Janka. Nastolatek noc spędził na komendzie. Do zatrzymanego nie zostali dopuszczeni jego rodzice.
20.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 12:45
W czwartek 19 listopada przed budynkiem Sądu Okręgowego w Warszawie w alei Solidarności przeprowadzona została demonstracja pod hasłem "w obronie Izy". Grupa osób zebrała się, by wyrazić sprzeciw wobec zatrzymania na placu Trzech Krzyży 26 października jednej z uczestniczek Strajku Kobiet.
Zatrzymana została oskarżona o czynną napaść na mundurowego w czasie jednej z manifestacji przeciwników zaostrzenia prawa aborcyjnego w Polsce. Warszawska prokuratura domaga się dwumiesięcznego aresztu dla kobiety.
Młodzi ludzie, którzy brali udział w czwartkowej manifestacji, krzycząc hasła, m.in. "wszystkich nas nie zamkniecie", próbowali blokować jezdnię oraz schody prowadzące do sądu.
Jak informowaliśmy, nie obyło się bez interwencji policji, która usuwała z jezdni uczestników zgromadzenia.
Kilka osób zostało zatrzymanych, w tym jak podaje portal TVN Warszawa, 17-letni Janek, uczeń licem przy Bednarskiej.
Warszawa. 17-latek nocował na komisariacie
17-latek po zatrzymaniu miał zostać przewieziony na komendę przy ulicy Żytniej, a następnie przy Żeromskiego, gdzie spędził całą noc. Do chłopaka, mimo tego, że jest niepełnoletni, mieli nie zostać dopuszczeni jego rodzice, którzy czekali na informacje o swoim synu kilka godzin na komisariacie.
Adwokat chłopaka przekazała natomiast, że służby planują przewiezienie Janka z powrotem na ulicę Żytnią, gdzie ma być prowadzone postępowanie z kodeksu karnego w sprawie naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza.
Ojciec nastolatka powiedział w rozmowie z TVN Warszawa, że jego zdaniem Janek jest niewinny, ponieważ podczas zatrzymania przez policję nie był agresywny i nie stawiał oporu.
Według rodziców chłopaka, zatrzymanie ich syna było przypadkowe. Policja jednak ma na ten temat inne zdanie.
Warszawa. Policja: Powodem zatrzymania było agresywne zachowanie
Rzecznik Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak pytany o tę sprawę przez TVN Warszawa przyznał, że w momencie, gdy dochodzi do popełnienia przestępstwa, zadaniem policjantów jest zatrzymanie osoby, która się tego dopuszcza.
W tej sprawie miało chodziło o zachowanie nastolatka.
"Jeżeli chłopak nie byłby agresywny, nie byłoby powodu do żadnej interwencji. Zatrzymanie jest skutkiem tego, w jaki sposób mężczyzna się zachowywał. Popełnił przestępstwo" – powiedział Sylwester Marczak.