Warszawa. Pościg i dachowanie po alkoholu i narkotykach. Jest decyzja sądu
Policja zatrzymała kierowcę, który autem z wypożyczalni uciekał przed mundurowymi i dachował. Sąd podjął decyzję w sprawie 39-latka, w który w czasie zdarzenia był pod wpływem alkoholu i środków odurzających.
Chodzi o wydarzenia, które rozegrały się w Warszawie we wtorek w nocy. Zaczęło się od zwykłej kolizji na jednej z ulic w warszawskiej dzielnicy Wola. Po zdarzeniu drogowym mężczyzna kierujący hyundaiem oddalił się z miejsca stłuczki. Informację o uciekającym kierowcy otrzymali wówczas policjanci z dzielnicy Śródmieście.
Jak poinformowały służby, kierowca, kiedy zauważył policyjny patrol, przyspieszył i ruszył w kierunku dzielnicy Mokotów. Rozpoczął się policyjny pościg, podczas którego podejrzany nie reagował na wezwania funkcjonariuszy do zatrzymania pojazdu ani na wysyłane mu sygnały dźwiękowe i świetlne.
Warszawa. Pościg zakończył się w rowie. Pomogli policjanci
Pościg za mężczyzną zakończył się na ulicy Puławskiej, niedaleko skrzyżowania z ulicą Płaskowickiej. Tam policjanci skutecznie zablokowali uciekinierowi drogę. Kierowca hyundaia, przekraczając znacznie dozwoloną prędkość, stracił panowanie nad autem, dachował i następnie wpadł do przydrożnego rowu.
Pijany jechał 248 km/h. Policjanci z grupy Speed zapobiegli tragedii
Wydostać się z pojazdu 39-latkowi pomogli ścigający go policjanci. Wówczas mężczyzna w rozmowie z funkcjonariuszami nie chciał podać swoich danych ani przebadać się alkomatem.
Zatrzymany trafił do szpitala na badania krwi, gdzie wyszło na jaw, że w jego organizmie nie tylko był ponad promil alkoholu, ale także środki odurzające. Policja nie podaje dokładnych szczegółów w tej sprawie.
Natomiast, jak dowiedział się portal TVN Warszawa, podczas pościgu uszkodzone zostały trzy radiowozy policyjne. Mężczyzna usłyszał już zarzuty. 39-latek oskarżony jest o czynną napaść na policjanta, prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości oraz za niedostosowanie się do poleceń służb. Grozi mu teraz do 10 lat więzienia.
Czwartkową decyzją sądu zatrzymany mieszkaniec stolicy najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie.