Warszawa. Po napadzie na jubilera zaczęli uciekać - zapomnieli zatankować
Dwóch mężczyzn napadło na mokotowski salon jubilerski. Ucieczka z miejsca zdarzenia nie trwała długo, bo w samochodzie sprawców zabrakło benzyny.
W środę do salonu jubilerskiego na ulicy Dworkowej wszedł mężczyzna i poprosił obsługę o prezentację konkretnej biżuterii. Kiedy sprzedawca wyciągnął wskazane przedmioty, mężczyzna wyrwał mu je z dłoni, po czym zaczął grozić pracownikom salonu. Tuż obok salonu zaparkował samochód, za którego kierownicą siedział wspólnik podejrzanego. Po napadzie domniemany sprawca wsiadł do samochodu i uciekł z miejsca zdarzenia.
Sprzedawcy niezwłocznie zgłosili napad policji, informacja bardzo szybko trafiła do wszystkich patroli policyjnych w mieście, dzięki czemu w krótkim czasie udało się schwytać podejrzanych i odzyskać skradzione mienie.
Napad w Warszawie - podejrzani zapomnieli zatankować
Podejrzani skierowali się w stronę Śródmieścia i to tam zostali zatrzymani. Uwagę patrolu policyjnego przyciągnął dziwnie zaparkowany van. Szybko okazało się, że jest to poszukiwany przez policję samochód. Na miejscu funkcjonariusze zatrzymali tylko jednego z mężczyzn. Drugi został zatrzymany w bardzo krótkim odstępie czasu przez inny patrol. Do złapania podejrzanych doszło na ulicy Szucha, nieopodal Trybunału Konstytucyjnego. Zatrzymani mieli przy sobie wszystkie, skradzione z salonu jubilerskiego, przedmioty. Policja na razie nie podała informacji o łącznej wartości odzyskanej biżuterii.
Okazało się, że zatrzymanym zabrakło paliwa i podczas, gdy jeden z nich został w aucie, drugi ruszył na pobliską stację benzynową, by zdobyć paliwo do dalszej ucieczki.
Zobacz także:Galerie bez tłumów. Administratorzy zapewniają, że jest bezpiecznie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl