Warszawa. Ostatnie pożegnanie Waldemara Chrostowskiego, kierowcy ks. Jerzego Popiełuszki
We wtorek odbył się pogrzeb Waldemara Chrostowskiego. Kierowca ks. Jerzego Popiełuszki spoczął na cmentarzu przy kościele św. Stanisława Kostki.
19.01.2021 18:09
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Waldemar Chrostowski był kierowcą ks. Jerzego Popiełuszki - kapelana Solidarności i duszpasterza ludzi pracy. Zmarł w wieku 79 lat po długiej, wycieńczającej chorobie. Ksiądz Popiełuszko, represjonowany przez władze komunistyczne, został zamordowany przez funkcjonariuszy SB w nocy z 19 na 20 października 1984 r.
We wtorek, 19 stycznia w Warszawie odbył się pogrzeb Waldemara Chrostowskiego, który był kierowcą i świadkiem porwania ks. Popiełuszki. Msza pogrzebowa została odprawiona w kościele św. Stanisława Kostki, przy którym został pochowany duszpasterz.
O śmierci Chrostowskiego w ubiegłym tygodniu jako pierwsza poinformowała Informacyjna Agencja Radiowa.
Zdołał wyskoczyć z samochodu
Do morderstwa ks. Jerzego doszło 19 października 1984 r. Popiełuszko wracał z Bydgoszczy, gdzie odprawił mszę dla ludzi pracy w kościele Świętych Polskich Braci Męczenników. W pobliżu wioski Górsk, na terenie niezabudowanym, zatrzymali go trzej funkcjonariusze IV Departamentu MSW, którzy sześć dni wcześniej przeprowadzili próbę zamachu: Grzegorz Piotrowski, Waldemar Chmielewski i Leszek Pękala – przypomina Polska Agencja Prasowa.
Ksiądz został ciężko pobity, skrępowany sznurem i wrzucony do bagażnika esbeckiego auta. Chrostowskiego wówczas obezwładniono i wepchnięto do pojazdu. Zdołał on jednak wyskoczyć z jadącego samochodu i dotarł do kółka rolniczego w Przysieku, a potem do jednej z toruńskich parafii. Tam przekazał informację o uprowadzeniu Popiełuszki. Chrostowski nie odniósł większych obrażeń.
Relacja Chrostowskiego o skoku z auta oraz pozostawieniu przez esbeków wywoływała pytania wśród badaczy zbrodni. Niektórzy z nich uważali, że Chrostowski był współpracownikiem SB. Akta bezpieki nie zawierają jednak jakichkolwiek informacji na temat jego udziału w spisku na życie księdza.
Po zabójstwie zeznania Waldemara Chrostowskiego - jak zaznaczył historyk Jakub Gołębiewski z IPN, który opracowywał dokumenty dotyczące represji wymierzonych w księdza - przyczyniły się do skazania morderców. "To jego zeznania były kluczowe dla śledztwa – w trakcie przesłuchań opisał dokładnie przebieg zajścia i podał rysopisy porywaczy. W czasie procedury rozpoznania podejrzanych bez wątpliwości wskazał na Pękalę i Piotrowskiego. Nie mógł rozpoznać trzeciego sprawcy – Chmielewskiego pokazano mu w otoczeniu milicjantów ubranych w jednolite mundury" - napisał Gołębiewski w jednym z "Biuletynów IPN".