"Warszawa na sprzedaż", czyli reklama tak - ale w cywilizowany sposób
Ciekawa inicjatywa warszawskich studentek
11.12.2013 09:15
Przy okazji afery z reklamą wielkoformatową na zabytkowym Smyku , wśród naszych czytelników pojawiły się głosy, że owszem, reklamy szpecą miasto, ale reklamy nie muszą być śmieciami.* Mogą również wisieć w udostępnionych do tego miejscach i być wieszane w sposób cywilizowany.*
W sieci trafiliśmy na ciekawa inicjatywę warszawskich studentek - "Warszawa na sprzedaż" . Dziewczyny podchodzą do wieszania reklam racjonalnie. Chcą nie tyle usuwać, co uporządkować miejską przestrzeń publiczną.******
Prawo regulujące przepisy dotyczące reklamy wielkoformatowej jest nieprecyzyjne i przede wszystkim nieprzestrzegane. Władze są krótkowzroczne i wykazują brak myślenia długofalowego, skupiają się jedynie na tym co przyniesie im korzyść w czasie jednej kadencji. Coraz więcej mieszkańców dostrzega problem obwieszenia reklamami stolicy, ale nie czują odpowiedzialności za zmiany w przestrzeni publicznej. Spróbujmy to naprawić. Chcemy mieć na to wpływ. - możemy przeczytać na ich stronie.
Dominika, Julia, Katarzyna i Kama są studentkami wzornictwa z warszawskiej ASP. Założyły stronę, by nie tylko wskazywać na nielegalną reklamę, czy reklamowe śmieci lecz pokazać, że obecne przepisy dotyczące reklamy w przestrzeni publicznej są umieszczone w wielu aktach prawnych, są niedoprecyzowane, a bywają przypadki, gdy są ze sobą sprzeczne. Nie istnieją też żadne instytucje zajmujące się wyłącznie weryfikowaniem zgodności z prawem reklamy wizualnej oraz egzekwowaniem kar. Na ich stronie znajdziemy nie tylko akty prawne, ale i przykłady pozytywnych zmian w innych miastach.
Jako dwa największe zagrożenia dla Warszawy wskazują to " ilość i wielkość powierzchni reklamowych na budynkach w centrum miasta i obiektach zabytkowych" oraz "małe banery umieszczane przy drogach na trawnikach, drzewach, płotach, murach czy zaparkowanych przyczepach", z którymi - co tu ukrywać, widzimy codziennie.
Niedawno dziewczyny przeprowadziły akcję " Tu jest miejsce na twoją reklamę ". Był to happening, który miał pokazać jak daleko może posunąć się reklama outdoorowa. W nietypowy sposób dziewczyny pytały czy sprzedaż przestrzeni publicznej pod reklamy w Warszawie ma jakieś granice? Możecie to zobaczyć na zdjęciach.
Nie oszukujmy się - reklamy nie znikną. Chodzi o to, by nie były śmieciem, nie niszczyły przestrzeni miejskiej, nie zasłaniały okien mieszkańcom oraz o to, by mieszkańcy mieli wpływ na to, co się dzieje w ich mieście.