Warszawa. Kolejka ciągnie się przez kilka ulic. Nie wszyscy zdążą się zaszczepić
Kolejka do mobilnego punktu szczepień na pl. Bankowym wydaje się nie mieć końca. Skręca w ul. Elektoralną, następnie ul. Orlą i dochodzi prawie do Al. Solidarności. Wszyscy czekający przyznają, że do przyjścia skłoniło ich to, że szczepienie jest tylko jedną dawką preparatu firmy Johnson & Johnson. Większość osób jest zarejestrowana na szczepienia preparatami innych firm. Przyszli jednak, bo zależy im na czasie. Pada też argument, że będzie można szybciej wyjechać na wakacje.
Kontenerowy punkt szczepień znajduje się na dziedzińcu budynku, w którym siedzibę ma stołeczny ratusz i urząd wojewódzki. Kolejne dwa punkty są w budynku urzędu. Szczepienia będą trwały do godz. 18. Pacjenci otrzymają jednodawkową szczepionkę firmy Johnson & Johnson.
- Nas skłoniło to, że po pierwsze szczepionka jest jednodawkowa, ale też to, że po wystawieniu e-skierowania szukałam miejsca, gdzie mogę się zarejestrować na wizytę szczepienną. Okres oczekiwania jest ok. czterech tygodni. Było kuszące, żeby to szybciej załatwić i stąd taki pomysł. Czekamy od godziny 8.30. Teraz kolejka niestety spowolniła. Chcemy się zaszczepić, bo mamy znajomych, którzy zmarli w młodym wieku - mówią pani Ania i pan Michał z Warszawy.
Pani Renata z Warszawy podkreśla, że głównym argumentem było to, że szczepionka jest jednodawkowa. Jak dodaje, będzie można szybciej wyjechać na wakacje.
- Czekamy trzy godziny, od 8.30. Byliśmy pod koniec Elektoralnej, przed zakrętem. Trzy godziny szybko minęły. Nie zrezygnujemy, bo myślę, że mamy szansę. Jesteśmy zarejestrowani, ale jednak jeśli mam w perspektywie przyjęcie dwóch dawek Pfizera, pierwszą w maju, a drugą w czerwcu, to wszystko się odsuwa. A tu jest tylko jedna dawka - wyjaśnia pani Renata.
Siostry Agatę i Zuzę z Warszawy również do przyjścia skłoniło to, że szczepionka jest jednodawkowa. - Ja mam termin 18 maja na Astrę. Czeka się 12 tygodni na następną dawkę, a mi zależy na czasie. Czekam od godz. 9. Siostra była wcześniej i zajęła mi kolejkę około godz. 8. Liczyłyśmy, że będziemy czekać mniej więcej 4,5 godziny. Byłam na Orlej 6 i znalazłam siostrę, która była na Elektoralnej 1. Ja chcę pojechać na wakacje i mieć święty spokój – mówi pani Agata. - A ja chcę żyć, normalnie widywać się z ludźmi – dodaje pani Zuza.
Dawid i Leszek z Warszawy podkreślają, że chcą przede wszystkim mieć jak najszybciej swobodę podróżowania. - Dlatego zależy nam na jednodawkowej szczepionce. To, że szczepienie jest preparatem Johnson & Johnson, to był główny argument. Byliśmy o godzinie 8. Kolejka się posuwa w miarę szybko - wskazują.
Szczepienia bez zapisów. Gigantyczna kolejka w Warszawie
Pani Ewa i Basia stoją w kolejce od godz. 8 rano. - Z tego co wiemy, ludzie stoją już od godz. 4. Chodzi o to, że jest to szczepionka Johnson & Johnson. W Warszawie jest średnia możliwość zaszczepienia się tą szczepionką. Dostępna jest AstraZeneca. Ja się zapisałam do Łodzi, ale stwierdziłam, że jeżeli mam jechać do Łodzi i z powrotem, to tyle samo tu postoję. O akcji dowiedziałyśmy się przez przypadek wczoraj – mówią pani Ewa i Basia.
Dr Łukasz Durajski wykonuje szczepienia. Jak podkreśla, na pewno nie uda się zaszczepić wszystkich oczekujących w kolejce osób.
- Nie wyrobimy się czasowo. Dopiero szczepimy osoby, które przyszyły o godz. 8 rano. Na razie szczepienia przebiegają bez problemu. Jedynym problemem jest kwestia systemu kwalifikacji do szczepień, który się zawiesza. Systemowo mamy kłopot. Organizacyjnie wszystko idzie bardzo sprawnie – mówił ok. godz. 13.
Lekarz dodaje, że zawieszanie się systemu nie spowoduje, że ktoś nie dostanie szczepionki. - Nie możemy "odklikać" pacjenta, mówiąc kolokwialnie. Po prostu wykonujemy szczepienia, a techniczne rzeczy będziemy rozwiązywali później. Absolutnie wszyscy nadal dostają szczepionki - zapewnia dr Durajski.
Doktor przekazał też, że do osób wykonujących szczepienia dołączył wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł. - Szczepię razem z panem wojewodą w gabinecie. Pan wojewoda dołączył do zespołu. Jesteśmy teraz nie w cztery, tylko w pięć zespołów - dodał.
Pytany o to, czy będzie dostawa dawek szczepionki, doktor odparł, że na pewno nie. - Zaplanowane jest tylko 2,5 tys. dawek. Natomiast fizycznie i tak nie przyspieszymy. Szczepienia dostanie mniej więcej 800 osób w ciągu dnia. Może dojdziemy do tysiąca. Zależy, czy uda nam się przezwyciężyć kwestię problemów technicznych. Fizycznie potrzebujemy kilka minut na pacjenta. Nie da się już bardziej przyspieszyć. Jest 2,5 tys. szczepionek na trzy dni - wyjaśnił.
"Zaszczep się w majówkę"
Akcję mobilnych punktów szczepień ogłosił w czwartek rząd. Między 1 a 3 maja w 16 miastach wojewódzkich uruchomiono mobilne punkty szczepień. Szczepienia prowadzone będą przez trzy dni. Zaszczepić się będą mogły osoby powyżej 34. roku życia, a także te w wieku 30-33 lat, które na początku roku zgłosiły chęć zaszczepienia przez formularz na stronie gov.pl/szczepimysie i otrzymały na tej podstawie e-skierowanie. Na wizytę nie trzeba się umawiać. Do województwa mazowieckiego trafi łącznie 2500 dawek.
Z punktu widzenia rządu akcja "Zaszczep się w majówkę" jest przede wszystkim akcją edukacyjną, profrekwencyjną, promującą szczepienia wśród obywateli - wynika z informacji Wirtualnej Polski. Jak się dowiedzieliśmy, rząd nie planował zwiększenia liczby dostaw preparatów do żadnego z punktów, w których Polacy szczepią się w weekend majowy. Wynika to z ograniczeń przepustowości oraz personelu medycznego w mobilnych punktach szczepień.
Później Michał Dworczyk w rozmowie z Onetem przyznał: - Każdy mobilny punkt otrzymał 2,5 tys. szczepionek na majówkę. W związku z dużym zainteresowaniem w Agencji Rezerw Materiałowych trwają prace, by do każdego punktu dostarczyć jeszcze dodatkowo po 500 sztuk szczepionek.