Warszawa. Kłopot z tradycją. Spektakularne pożegnanie absolwentów WAT z uczelnią
To, co zdarzyło się po promocji oficerów Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie, to - jak przekonują przedstawiciele szkoły - to wieloletnia tradycja. Jednak po raz pierwszy została ona skrytykowana w mediach. Wszystko przez to, że ktoś tym razem sfilmował szczególny rytuał pożegnania z uczelnią, polegający na wyrzucaniu przez okna tysięcy przedmiotów.
To, jak z okien leci deszcz rzeczy - zeszytów, notatek, książek, elektroniki, elementów umundurowania, a nawet i mebli - zarejestrowali widzowie tego obrządku. Wylatujące ze wszystkich kondygnacji sprzęty, czasem ciężkie, uszkadzają elewację budynku. Pikuje w powietrzu suszarka na pranie, malowniczo rozwijają się rolki papieru toaletowego, eksplodują w zderzeniu z ziemią elementy elektroniki. Wszystko przy wyraźnym entuzjazmie i radości świadków.
Materiał pokazał w środę portal TVN Warszawa. Zdarzenie miało miejsce na początku sierpnia, tuż po uroczystości promocji oficerskiej absolwentów WAT przy Grobie Nieznanego Żołnierza na pl. Piłsudskiego w Warszawie, w obecności najwyższych szarż wojskowych, w tym również zwierzchnika Sił Zbrojnych RP, prezydenta Andrzeja Dudy.
Podchorążowie świętowali potem wspólnie właśnie w taki sposób - na dany znak wszyscy równocześnie pozbywali się niepotrzebnych już rzeczy, które zgromadzili w trakcie nauki. Wszystko, jak się okazało, przy akceptacji władz uczelni i administracji obiektów akademika.
Warszawa. Kłopot z tradycją. Spektakularne pożegnanie absolwentów WAT z uczelnią
Anonimowy obserwator i dokumentalista nie krył jednak oburzenia. Zniszczone zostały bowiem nowe budynki, stanowiące mienie publiczne. Demolka odbyła się nie tylko przed budynkiem, ale i wewnątrz, bo czasem z okna leciały też elementy wyposażenia pokojów.
Według przekazanego "Gazecie Wyborczej" stanowiska Ewy Jankiewicz, rzeczniczki prasowej WAT, taki sposób świętowania powtarza się co rok. Zasada jest taka, że absolwentom wolno zniszczyć własne rzeczy, a po tej zabawie posprzątać. To taka tradycja studencka, wymaga wcześniejszego zabezpieczenia terenu, by nikomu nic się nie stało.