Warszawa. Jeden udawał, że nie żyje, drugi chował się w szafie. Policja rozpracowała oszustów
Utalentowanych członków dwuosobowego gangu, który usiłował sprzedać cudze mieszkanie, już udało się policji zatrzymać. Jeden z nich, ujęty w lipcu, figurował w aktach jako osoba nieżyjąca, drugiemu udało się długo ukrywać, aż wreszcie został znaleziony przez funkcjonariuszy… w szafie z ubraniami jego żony.
Śródmiejscy kryminalni zatrzymali mężczyznę podejrzanego o oszustwo. 69-latek, działając wspólnie i w porozumieniu z inną zatrzymaną już osobą, posługując się sfałszowanymi dokumentami, próbował sprzedać nienależące do niego mieszkanie.
Ta oszukana transakcja miała się dokonać w lipcu. Przyszli nabywcy wpłacili wówczas 20 tysięcy złotych zadatku. Tymczasem mieszkanie należało do matki jednego z rzekomych sprzedawców, a kobieta wcale nie miała zamiaru pozbywać się swojej własności.
Wyrodny syn jest już w areszcie tymczasowym od kilku tygodni. Siedzi, choć według dokumentów od roku nie żyje. 44-latek sfałszował swój akt zgonu i sądził, że to zapewni mu bezkarność.
Tymczasem jego wspólnik cieszył się wolnością nieco dłużej, ale też nie na zawsze. Policjanci ze śródmiejskiego wydziału operacyjno-rozpoznawczego byli pewni, że 44-latek nie działał sam, i że mózgiem tej przestępczej działalności jest ktoś inny.
Wielodniowe, wnikliwe analizy nagrań z kamer monitoringów pozwoliły ustalić, kim mógł być wspólnik. - To 69-latek, który zaczął się ukrywać zaraz po tym, jak dowiedział się o zatrzymaniu i aresztowaniu swojego kompana. Wyłączył wszystkie użytkowane wcześniej przez siebie telefony, zerwał wszelkie kontakty towarzyskie i wyjechał ze stolicy. Nie przeszkodziło to jednak policjantom w jego "namierzeniu" - informuje podinspektor Robert Szumiata.
Mężczyzna po pewnym czasie wrócił. Myślał, że jest już bezpieczny. Gdy policjanci przyszli po niego do jego domu na Białołęce, zadekował się w garderobie swojej żony, pomiędzy jej ubraniami. Miał nadzieję, że funkcjonariusze nie zajrzą do szafy.
Ale policjanci znaleźli nie tylko należące do 69-latka telefony i laptop, ale również i jego. A na dodatek także odzież, która jest niezbitym dowodem przeciwko niemu. W tych ubraniach bowiem był, gdy nagrały go kamery w barze, kiedy wspólnik zaraz po popełnionym przestępstwie przekazywał mu pieniądze pochodzące z zadatku za mieszkanie.
Warszawa. Jeden udawał, że nie żyje, drugi chował się w szafie. Policja rozpracowała oszustów
Mężczyzna ma na koncie nie tylko ten przekręt. Jak podkreśla podinspektor Robert Szumiata, popełnił także wiele innych przestępstw przeciwko mieniu, takie jak wyłudzenia dotacji unijnych, czy też przywłaszczenia samochodów i sprzętu budowlanego.
W sprawie mieszkaniowej, w której usłyszał zarzuty, podawał się za adwokata w rozmowach telefonicznych z pokrzywdzonymi. Umawiał ich na spotkanie z "martwym" wspólnikiem.
Teraz obu mężczyznom, którzy usiłowali dokonać mieszkaniowego oszustwa czekają na rozprawę. Za popełnione czyny może im grozić nawet kara ośmiu lat pozbawienia wolności.