Warszawa. Dawne smaki na Nowym Świecie przechodzą do historii. Tego z auta ministra nie widać
O tym, co pozwoliło restauratorom przetrwać pandemię, opowiadał w porannej rozmowie w RMF FM szef resortu zdrowia Adam Niedzielski. Minister, jadąc do pracy przez Nowy Świat, nie zobaczył zamkniętych lokali. Możliwe, że zza ciemnych szyb nie było tego widać. Przedstawicielka redakcji Wawalove przeszła się jednak po centrum Warszawy za ministra Niedzielskiego. Pokazujemy, co naprawdę można zobaczyć podczas przechadzki.
10.06.2021 15:33
Zafoliowane szyby, ogłoszenia oferujące wynajem, opuszczone lokale - Nowy Świat najwyraźniej jest w fazie gospodarczej zmiany. Zza niektórych witryn, pozbawionych dawnych szyldów, neonów, napisów dobiega optymistyczne warczenie wiertarek i odgłosy uderzeń młotkiem. Tworzy się nowe życie.
To w centrum stolicy, na Chmielnej, na Nowym Świecie, na Krakowskim Przedmieściu widać najlepiej postpandemiczny obraz gastronomii. Wystarczy się przespacerować. Do wynajęcia są lokale w doskonałej lokalizacji. Bo przecież warszawski Nowy Świat to ulica niezwykła: miejsce, gdzie możesz minąć celebrytę, ludzi kultury i sztuki. Do lokalnych knajp prą turyści, a miejscowi, nieco kręcąc nosem na obcych, i tak lubią umówić się na biznesowe lub towarzyskie spotkanie na "Nowiku", choć tu najdrożej.
I taniej pewnie nie będzie. Jedni odeszli, przyjdą następni. Wielu restauratorów nie ochroniła rządowa tacza. Podnieśli ręce, poddali się w nierównej walce z koronawirusem i po miesiącach powolnego dogorywania ich gastronomicznych biznesów oddali pola. Zastępują ich już nowi najemcy, ale mnóstwo lokali czeka na odmianę losu - świadczą o tym wywieszone w witrynach ogłoszenia.
To bardzo często dawni sąsiedzi. Opuszczony lokal to przecież szansa na rozbudowę działalności. Może warto zaryzykować i zainwestować w większą przestrzeń? Większy lokal to większy ewentualny zarobek. Dla przykładu - modna Pijana Wiśnia będzie miała teraz podwojoną powierzchnię.
Nowy Świat lada chwila będzie jeszcze nowszy. Do opuszczonych lokali już ruszyli "marzyciele"
Czasem trudno zrozumieć, dlaczego jednym w tym samym miejscu udało się przetrwać ten trudny czas, a inni zwinęli się, nie bacząc na to, że lada moment wszystko "odbije", ludzie wrócą i wrócą też pieniądze. To indywidualne sprawy. Gastronomia to nie jest branża dla tych, którzy zarabiają z dnia na dzień. Kto nie ma finansowego zapasu, który pozwala przetrwać gorszy sezon, paskudniejszą pogodę, nieobecność studentów czy upały wyganiające ludzi z miasta nad wodę, długo nie pociągnie w branży.
Miesiące pandemii udało się przeżyć tym, którzy zajęli się codzienną produkcją pożywienia na wynos. Wyrafinowane smaki, oferowane w ekskluzywnych restauracjach, do których wyjście było świętem, niecodzienną przyjemnością, za którą warto było zapłacić, nie miały w epidemicznym lockdownie wielkiego brania. Bo co to za delicje, przywiezione w torbach i styropianach przez kuriera na rowerze.
Warszawa. Dawne smaki przepadły. Pojawią się nowe
"Zza przyciemnionych szyb nic nie widać" - skomentowali internauci, gdy minister Adam Niedzielski w radiowej rozmowie emitowanej w rozgłośni RMF FM powiedział, że gdy jedzie do pracy przez Nowy Świat, nie widzi opuszczonych lokali. Jest ich jednak wiele. Niektóre w ostatnim czasie służyły innym niż gastronomia celom, ale to też znak czasów: turyści nie ściągali tłumnie na Trakt Królewski, nie zalewali knajp, restauracji, barów, nie plątali się po księgarniach, sklepikach, nie szukali pamiątek i czegokolwiek innego do kupienia, trzeba było więc zwijać się z ulicy o najwyższych czynszach.
Każdy, kto ma na to środki, marzy o własnej restauracji, ma zapał i nie boi się kolejnych fali pandemii, może przebierać i wybierać. Nowy Świat, Chmielna, Krakowskie Przedmieście odbiją nową gastronomią. Tu biznes jest jak woda, wypełni każdą wolną przestrzeń. Ma jej pod dostatkiem.