Strajk Kobiet. Znamy datę i program protestów
Organizatorzy zachęcają, by tego dnia ubrać się na czarno
24 października przypada 41. rocznica islandzkiego strajku kobiet. "To jest dla nas czas, aby powiedzieć "nie" dla pogardy przemocy wobec kobiet, ingerencji Kościoła w politykę oraz polityków w edukacji" - poinformowały organizatorki Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, które zapowiedziały kolejny #czarnyponiedziałek.
W Warszawie główna manifestacja Strajku Kobiet odbędzie się w niedzielę, 23. października o godz. 15.00 pod Sejmem. Dzień później, w poniedziałek odbędzie się strajk. Organizatorzy zachęcają, by tego dnia manifestujący ubrali się na czarno i zabrali ze sobą parasole.
W stolicy odbędzie się szereg wydarzeń, m.in. wręczenie w biurach partii postulatów Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, zbiórka podpisów pod petycją w sprawie planów zaostrzenia ustawy aborcyjnej, "Konferencja Episkopatu Polek" czyli czytanie listu z postulatami Strajku pod kościołami, czytanie felietonów Tadeusza Boya-Żeleńskiego na placu Defilad, a także pokazy filmowe i debaty. Pełen program znaleźć można na tej stronie . Do Warszawy dołączyło już z własnymi programami kilkadziesiąt innych miast.
Apel do Andrzeja Dudy
3 października odbył się pierwszy Ogólnopolski Strajk Kobiet. Manifestacje, przemarsze i happeningi odbyły się w blisko 200 polskich miastach. W Warszawie uczestnicy i uczestniczki zebrali się o godz. 17.00 na pl. Defilad . Stołeczny ratusz podał, że na miejsce przybyło 30 tysięcy osób. Służby porządkowe oszacowały jednak, że w kulminacyjnym momencie manifestacji uczestniczyło w niej ok. 17 tys. osób, choć - jak zastrzegały - była duża rotacja. Sami organizatorzy zapewniali, że było ok. 20 tys. protestujących.
Na manifestacji odczytano m.in. apel Kongresu Kobiet do prezydenta Andrzeja Dudy. "Kraj, który traktuje połowę społeczeństwa jak bierne przedmioty, o których życiu ma decydować Sejm, policja, sądy, lekarze, to kraj, w którym i dla którego nie warto żyć. A chcemy tu żyć i chcemy żyć dla tego kraju – wolne, autonomiczne, odpowiedzialne" - napisano.
Na scenie na pl. Zamkowym pojawiła się była pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania prof. Małgorzata Fuszara, która przyszła w burce. Podkreśliła, że nie chce jej nosić, ale w poniedziałek założyła ją ponieważ uważa, że odbieranie praw reprodukcyjnych jest jej zdaniem początkiem odbierania kobietom dalszych praw.
Jak w Islandii
Na proteście skandowano hasła: "Chcemy kochać, nie umierać", "Jestem, czuję, decyduję", "Wolny wybór", "Kobiet prawa - ważna sprawa", "Moje ciało, moja broszka" czy "Solidarność jest kobietą". Większość uczestników i uczestniczek ubranych było na czarno, część miała na twarzach namalowane czarne paski.
Akcja miała swój początek w internecie; jej uczestniczki zapowiadały, że nie przyjdą do pracy lub nie będą wykonywać codziennych obowiązków, inne zamanifestowały solidarność ze strajkującymi czarnym strojem. Wzorem strajku jest słynny protest kobiet w Islandii. 24 października 1975 r. 90 proc. islandzkich kobiet przerwało na znak protestu pracę. Gospodynie domowe przestały gotować, sprzątać i zajmować się dziećmi. Protest trwał jeden dzień, ale sparaliżował cały kraj.
Przeczytajcie też: Nie "hitlerowcy", a "Niemcy". Domagają się zmiany podpisów na tablicach