RegionalneWarszawaRodzice vs. dyrekcja szkoły na Wilczym Dole. Jest wniosek do sądu

Rodzice vs. dyrekcja szkoły na Wilczym Dole. Jest wniosek do sądu

Spór w warszawskiej podstawówce narasta. Rozwiązania wciąż nie ma, a dzieci nadal przychodzą do domu z nowymi siniakami

Rodzice vs. dyrekcja szkoły na Wilczym Dole. Jest wniosek do sądu

Konflikt miedzy dyrekcją a rodzicami w warszawskiej Szkole Podstawowej nr 16 trwa już ponad rok. Opisywaliśmy go kilka tygodni temu . Rodzice bitych dzieci bezskutecznie domagają się od władz placówki działań zapobiegających przemocy w podstawówce. Walka o bezpieczeństwo dzieci w SP 16, w ostatnich tygodniach nabrała tempa. Tym razem wicedyrektor postanowiła bronić wizerunku szkoły i złożyła wniosek do Sądu Rodzinnego.

Rodzice szykanowanych i bitych przez rówieśników dzieci składali zawiadomienia na policję. To był ostatni i można rzec desperacki krok opiekunów. Wziął się z faktu, iż szkoła - zarówno część nauczycieli jak i przede wszystkim dyrekcja - nie reagowała na prośby rodziców o podjęcie skutecznych metod zwalczania przemocy w SP 16.

- Mój syn kilka razy przychodził do domu poturbowany. Dyrektorka szkoły nawet nie zawiadomiła o tym fakcie rodziców dziecka, które go pobiło - powiedziała WawaLove.pl jedna z matek. - Złożenie zawiadomienia na policję to była ostateczność, którą niestety musiałam podjąć. Wcześniej wykorzystałam wszystkie możliwe sposoby, by ochronić mojego syna - dodaje. To wywołało reakcję nie tylko rodziców dzieci, które dopuszczały się przemocy na rówieśnikach, ale również - i chyba przede wszystkim - wicedyrektor Ewy Marzec. Rodzice, którzy złożyli na policję zawiadomienia o pobiciach swoich dzieci otrzymali od niej oficjalne pisma informujące o zgłoszeniu ich sytuacji rodzinnej do Sądu Rodzinnego.

Sąd Rodzinny dla rodziców walczących o bezpieczeństwo dzieci

W oficjalnym piśmie skierowanym do jednej z matek, która zgłosiła sprawę pobicia swojego syna na policję, czytamy: "Dyrektor Szkoły Podstawowej nr 16 im. Tony Halika w Warszawie przy ul. Wilczy Dół 4 informuje panią, że skierowane zostało pismo do Sądu Rodzinnego z prośbą o wgląd w sytuację rodzinną pani syna". - Pani wicedyrektor Marzec skorzystała z okazji bycia niemalże samej na włościach - dyrektor Grelka cały czas jest na zwolnieniu, wicedyrektor Stelmaszczyk w tamtym czasie również - powiedziała Wawalove.pl matka, która dostała takie zawiadomienie. Jak czytamy dalej w oficjalnym dokumencie, dyrektor Marzec podaje powody, dla których to właśnie Sąd Rodzinny powinien zająć się tą sprawą: "Pani działania, podejmowane w roku szkolnym 2014/2015, na szkodę innych uczniów naszej szkoły oraz ich rodzin, a także brak chęci współpracy w merytorycznym i rzetelnym rozpatrywaniu spraw sprawiły, że jedynie instytucja Sądu Rodzinnego może zapewnić bezpieczeństwo uczniom w naszej szkole".

- Jesteśmy waleczni i nie damy się zastraszyć nawet Sądem Rodzinnym - powiedziała Dorota Pykiel z Rady Rodziców w SP 16. - Jakiś czas temu jeden z nauczycieli przekazał nam, że wychowawcy klas byli namawiani przez pedagoga szkolnego Szymona Rokickiego do tworzenia dokumentacji, która później mogłaby posłużyć do zastraszania nas podaniem do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej lub Sądu Rodzinnego. Miał wówczas powiedzieć: "To po to, żeby na mnie nie szczekały". To co teraz się dzieje, potwierdza zamiary pedagoga – dodaje Pykiel.

Władze szkoły nie są skłonne do udzielania informacji na temat rozwiązań, jakie stosuje się w SP 16 - Nie będę tego komentować. A nawet jeśli złożyłam taki wniosek do sądu, to co? Widocznie miałam powody - powiedziała WawaLove.pl wicedyrektor szkoły Ewa Marzec. Nadal zatem nie wiadomo, czy wniosek do sądu wpłynął, czy to tylko straszak wicedyrektor na rodziców, którzy od roku walczą o bezpieczeństwo swoich dzieci - teraz już wszelkimi możliwymi metodami.

Były wpływy na decyzję dyrekcji?

Rodzice podani do sądu spekulują, że prowodyrami złożenia tego wniosku przez dyrekcję szkoły byli rodzice dzieci, które dopuszczały się przemocy wobec swoich kolegów. - Dotarła do mnie informacja, że jedna z matek dziecka, które zgłosiłam na policję, regularnie, wraz z innym rodzicem, odwiedzała dyrektor Marzec w jej gabinecie - poinformowała WawaLove.pl matka pobitego dziecka. - Mam podstawy by twierdzić, iż pomysł zgłoszenia mnie do Sądu Rodzinnego wyszedł właśnie od nich - wcześniej ci sami rodzice próbowali naciskać na to, bym zabrała dziecko z tej szkoły - dodaje.

Wicedyrektor nie potwierdziła informacji, jakoby decyzję o złożeniu wniosku konsultowała z rodzicami zgłoszonych na policję dzieci. - Spotykam się ze wszystkimi rodzicami, to wynika z zakresu moich obowiązków - powiedziała WawaLove.pl Ewa Marzec.

Reputacja szkoły kontra bezpieczeństwo dzieci

W Szkole Podstawowej nr 16 w Warszawie każda ze stron czuje się poszkodowana. - Szkoła ma już niesamowicie zniszczoną reputację. To wszystko przez rodziców, którzy dopuszczają się szkalowania i szykanowania placówki - mówi Marzec.
Sprawa trafiła na biurko wojewody mazowieckiego. Na jego wniosek rzecznik dyscyplinarny dla nauczycieli wszczął postępowanie wyjaśniające w stosunku do dyrektor szkoły Iwony Grelki. To ona do momentu odejścia na zwolnienie zdrowotne była osobą decyzyjną w SP 16. - Postępowanie wyjaśniające trwa trzy miesiące - poinformowała WawaLove.pl Ivetta Biały, rzecznik prasowy wojewody mazowieckiego. W zależności od jego wyniku rzecznik dyscyplinarny może sprawę umorzyć lub przekazać do komisji dyscyplinarnej dla nauczycieli. Ta również może prowadzić swoje postępowanie przez kilka miesięcy. Ani dyrekcja szkoły, ani władze, które mogą ją odwołać, nie mówią o tym, jak przez ten czas zapewnią dzieciom bezpieczeństwo.

Kto kogo szykanuje?

Na szali znajdują się dwie racje. Z jednej strony dyrekcji szkoły, która wypiera się uchybień i czuje się bezpodstawnie oskarżana. Z drugiej - rodziców wraz z dziećmi, które raz po raz przychodzą do domu z nowymi siniakami i - jak można się domyślić - ze szkolną traumą, która w najlepszym wypadku zniechęci je do szkoły.

Na IX Sesji Rady Dzielnicy Ursynów rodzice poszkodowanych dzieci i wspierająca ich Rada Rodziców Szkoły Podstawowej nr 16 zaznaczyli, że nie zrezygnują z walki o to, by szkoła w odpowiedni sposób reagowała na przemoc pojawiającą się między uczniami. - Dla nas sprawy wychowawcze są tak ważne, że jeśli mielibyśmy walczyć o nie przez kolejne lata - nie ustąpimy. Wierzymy, że dzięki temu również inne szkoły zaczną egzekwować stosowanie prawa - powiedziała Dorota Pykiel z Rady Rodziców. - Apelujemy też do państwa, abyście podjęli decyzję o tym, by ratować naszą szkołę i nasze dzieci – zwróciła się do radnych Pykiel.

Znasz podobną historię? Komuś dzieje się krzywda? Chciałbyś, żebyśmy coś dla Ciebie sprawdzili? Napisz na redakcja@wawalove.pl

Obraz
Obraz
przemocszkołaedukacja
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)