Robert Leszczyński opowiada o Warszawie
Specjalnie dla Wawalove!
Znany dziennikarz muzyczny, juror, DJ, a także członek Ruchu Palikota dzieli się z nami swoimi obserwacjami dotyczącymi Warszawy, w której mieszka od wielu lat.
Warszawa jest jedyną stolicą dużego kraju, w której bardzo trudno wskazać centrum. Osoby zapytane na ulicy gdzie się ono znajduje byłyby bardzo podzielone. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że Warszawa jest konglomeratem mniejszych organizmów i centrum każdego z nich jest lokalne centrum handlowe. I tak, centrum centrum są Złote Tarasy, centrum Mokotowa - Galeria Mokotów, a centrum Woli - Wola Park. Kiedyś geografia tego miasta składała się z geografii dworców, teraz składa się z geografii centrów handlowych. Współczesnym centrum Warszawy ma szansę stać się Stadion Narodowy, jeżeli będzie się tam odbywała wystarczająca ilość imprez.
Formą metafizyczną bycia Warszawiakiem jest np. utożsamianie się z Legią Warszawa. Chodzi o to, że niewielu mieszkańców ma tu swoich przodków. Warszawa jest napływowa, nie posada charakteru i można się z nią identyfikować tylko na powierzchownym poziomie, czyli na przykład pokochać klub piłkarski.
Przez kilkadziesiąt lat mieszkańcy byli przesiewani metodą selekcji negatywnej. Przedwojenni Warszawiacy zostali wysiedleni, wyjechali do Wrocławia i Krakowa. Nowo powstałe osiedla zasiedlili ludzie systemu – przyjeżdżali z małych wiosek na studia i zostawali ci najgorsi, oddani partii. Dzisiejsi Warszawiacy to ich potomkowie.
Obecnie w Warszawie widzę dwie ostoje lokalnego patriotyzmu. To kibice Legii i hip-hopowcy, którzy często w swoich utworach nawiązują do lokalnego środowiska. W tekstach punk-rockowych nigdy nie pojawiały się elementy miejskie.
W innych miastach można dostać w mordę za bycie Warszawiakiem. Anty-warszawskość ma swoje źródła w latach 70., kiedy Kazimierz Deyna strzelił bramkę na Stadionie Śląskim w Chorzowie z rzutu rożnego i został wygwizdany, bo grał w Legii Warszawa.
Odpowiedzialny za projekt tego miasta jest Hitler. Warszawa była po wojnie całkowicie zniszczona, ale tego nie wykorzystano. Odbudowę należało zacząć od wydrążenia metra. Miasto jest chaotyczne, najpiękniejsze jego części dopiero powstają.
W Warszawie nie ma silnego ruchu studenckiego. Duszą takich miast jak Ateny są studenci. W Polsce władze komunistyczne tłumiły studenckie inicjatywy. Efektem jest to, że dzisiejsi studenci nie posiadają instynktu politycznego. Warszawskie uczelnie powinny przynajmniej organizować wspólne juwenalia.
Na koniec powiem, że kocham Warszawę, bo nikt jej nie kocha. Warszawa nie jest miastem, tylko stolicą. Jest polskim Babilonem. Można tu spotkać Wietnamczyków, Białorusinów, Ukraińców, i Polaków z różnych regionów kraju. I to jest piękne.