Oblężenie Kinoteki. Takich tłumów nie było tu od miesięcy
- Jest zaje***, to znaczy bardzo fajnie - mówią mi roześmiani widzowie, którzy po miesiącach przerwy wrócili do kina. Kinoteka w PKiN w piątkowy wieczór przeżywała prawdziwe oblężenie. Widzowie wykupywali kolejne seanse niemal do ostatniego miejsca, a ja byłam w centrum świętowania powrotu do normalności.
Ciepły majowy wieczór. Piątek. Paczka znajomych i bilet do kina w ręku. Tak przed pandemią wyglądała rzeczywistość dziesiątek tysięcy osób. Później nastał rok, który wywrócił naszą codzienność do góry nogami. W piątek po raz pierwszy poczułam, że znów może być "jak kiedyś".
- Kinoteka jest jak feniks. Powstała z popiołów i rozkwitła. I dobrze, bo to naprawdę kultowe miejsce i chcemy, aby takie pozostało - stwierdziła w rozmowie ze mną kierownik kina. I po tym, co zobaczyłam podczas piątkowego seansu, nie potrafię tym słowom zaprzeczyć.
Kinoteka wraca po długiej przerwie
7 miesięcy. Tyle na ponowne powitanie widzów czekała Kinoteka, jedno z najpopularniejszych kin w Warszawie. Kino w PKiN nie otworzyło się w lutym (12-26 lutego), dlatego na jego powrót warszawiacy zareagowali z niemałym entuzjazmem.
Taśma filmowa w Lubaniu. Odkopali niezwykłe znalezisko z II wojny światowej
Jak na prawdziwego kinomaniaka przystało i ja postanowiłam skorzystać z możliwości włożenia na siebie czegoś lepszego niż dres, zrobienia makijażu i zamiany ulubionego dołka w kanapie na kinowy fotel. Mój wybór padł na seans "Nomadland" - zdobywcę tegorocznego Oscara dla najlepszego filmu. Film był bardzo ciekawy, ale szczęśliwy tłum widzów i ten "posmak normalności" sprawiły mi jeszcze większą przyjemność.
Kina ponownie otwarte. Widzowie zachwyceni
Zainteresowanie powrotem kin było ogromne i w niczym nie przypominało tego sprzed roku. Do niedawna puste sale, błyskawicznie wypełniały się miłośnikami kina. Bilet kupiłam przez internet kilka dni wcześniej, bo wszystkie miejsca (nawet te w pierwszych rzędach!) sprzedawały się jak świeże bułeczki. Wejściówkę postanowiłam jednak odebrać w kasie w dniu seansu, żeby mieć okazję wymienić kilka zdań z kasjerem.
Puste lobby i brak kolejek do kas trochę mnie zmyliły. Od uśmiechniętego kasjera usłyszałam, że tak jest od rana, ale to tylko cisza przed burzą, bo wieczorne seanse będą miały prawie pełną widownię. I rzeczywiście, na chwilę przed godziną 19 lobby zaczęło wypełniać się roześmianymi grupami znajomych, którzy cieszyli się z tej namiastki normalności.
Mimo bardzo dużej liczby widzów (wolne były tylko pojedyncze miejsca na kilku seansach), udało się uniknąć tłoku. Rozkład kanap w lobby, sprawna obsługa i kierowanie widzów na sale pozwoliły uniknąć sytuacji, w której widzowie musieliby "stać sobie na plecach".
Niemały szok przeżyłam również na sali. Kiedy światła już zgasły, na sali zapanowała cisza. Nie było żadnego chrupania popcornem (bary są nadal zamknięte), ani przemyconymi w plecaku chipsami, ciastkami czy paluszkami. Dla mnie prawdziwy raj. Nie obyło się oczywiście bez dzwoniącego telefonu albo szybkiego wyjścia do toalety w niższych rzędach, ale przy takim obłożeniu na sali warunki do oglądania filmu były wręcz wymarzone.
Nie było też klasycznego zrzucania maseczek. Dotychczas ilekroć byłam w kinie, tuż po zapadnięciu mroku wszystkie maseczki znikały w odmętach kieszeni. Tu, prawie każdy postanowił dostosować się do obowiązujących zasad.
Widzowie bilety rezerwowali już tydzień wcześniej
- Fajnie jest wrócić do kina po tak długiej przerwie - mówi mi Oliwia, dla której był to pierwszy seans w kinie w 2021 roku. - Widać, że ludziom tego brakowało i że chcą obejrzeć film w innych warunkach, niż w domu przed telewizorem - dodała.
Jak to jest wrócić do kina? - Powiem tak, śmieje mi się buzia - słyszę od kolejnej miłośniczki kina spotkanej w Kinotece. Uśmiech widzę jedynie po wesołych oczach, bo resztę przysłania maseczka. - Mam dwa bilety na jutrzejsze seanse i 11 biletów do teatru na czerwiec. Korzystam tak dużo, jak tylko się da - słyszę w krótkiej rozmowie. Moja rozmówczyni bilet na dzisiejszy seans kupiła już tydzień wcześniej, żeby zarezerwować najlepsze miejsca.
- Calusieńkie sale są wyprzedane. Zostały nam dosłownie pojedyncze miejsca i to w pierwszych rzędach. Czy się spodziewaliśmy takiego zainteresowania? Na pewno chcieliśmy, żeby widzów było jak najwięcej i rzeczywiście dopisali. Widać, że wracamy do normalności. Jak na pierwszy weekend po tej całej pandemii jest naprawdę świetnie – mówi Agnieszka Sperska, kierownik kina. I dodaje, że tylko w internetowej przedsprzedaży udało się sprzedać ok. 1,5 tys. biletów, a wejściówki można było kupować również w kasach.
Kinoteka na coraz lepszych torach. Pandemię wykorzystała na ulepszenia
Widok pełnych sal w Kinotece napawa optymizmem. Szczególnie, że jeszcze na początku roku media informowały, że sytuacja kina nie jest najlepsza, a pandemia może mieć bardzo złe skutki dla tego kultowego miejsca.
Okazuje się jedna, że Kinoteka wykorzystała do maksimum lockdown i wraca jeszcze lepsza niż przed pandemią. - Rozpoczęliśmy wymianę ekranów i nagłośnienia. Odświeżone zostało lobby, a przed kinem pojawiły się nowe ławeczki - opowiada nam Agnieszka Sperska.
Kierownik kina nie ukrywa, że z ponownego otwarcia wrót Kinoteki jest bardzo zadowolona. - Radość ogromna, świetnie to wyszło. Pierwszych gości powitaliśmy dziś kieliszkiem Prosecco. Świetne otwarcie.
Kinoteka nie zmierza zwalniać tempa i już za tydzień szykuje kolejne atrakcje dla widzów. - W przyszły weekend postaramy się zrobić taką malutką gastronomię, tak aby można było napić się czegoś na ciepło czy chłodnego piwa. Zmian w nadchodzących miesiącach może być jednak znacznie więcej, ponieważ nowi właściciele mają wiele pomysłów na reaktywację tego miejsca. - Było źle, ale mamy nowych właścicieli, którymi są państwo Katarzyna i Piotr Majchrzakowie. Jesteśmy spokojni. Jest plan, jest wizja tego miejsca, która jest naprawdę piękna – opowiada Agnieszka Sperska. O szczegółach na razie nie chce mówić, żeby nie zapeszać.
Jak feniks z popiołów odradza się nie tylko Kinoteka, ale chyba cała Warszawa. Przebudzamy się powoli z covidowego marazmu i przypominamy, jak to było przed pandemią. Zapełniają się kinowe sale, możemy spotkać się na piwie w restauracyjnym ogródku, a na ulicach coraz śmielej pojawiają się pierwsi artyści, a wraz z tym przebudzeniem, pojawia się nadzieja, że już niebawem będzie jak dawniej.