Nowa odsłona Warszawskiej Mapy Reprywatyzacji. MJN: "Jesteśmy przerażeni skalą powiązań"
Miasto Jest Nasze: "Polskie państwo wymaga głębokiej odnowy, a politycy muszą wytłumaczyć się z podejmowanych przez siebie działań"
Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze zaprezentowało nową odsłonę słynnej Mapy Warszawskiej Reprywatyzacji. Przedstawia ona nieznane dotąd powiązania polityków, urzędników, prawników i osób prywatnych z biznesem reprywatyzacyjnym. Na wtorkowej konferencji Stowarzyszenie przedstawiło wiele nowych faktów w sprawie afery reprywatyzacyjnej. "Rzucają one nowe światło na jedną z największych afer w III RP" - poinformował WawaLove.pl Karol Perkowski, rzecznik MJN.
- Materiał, który publikujemy, jest efektem wielotygodniowej pracy członków MJN - informuje Perkowski. I dodaje, że ich śledztwo opierało się w oparciu o ogólnodostępne materiały prasowe, dane z KRS, lustrowanie spółek i sprawdzanie dokumentów w Instytucie Pamięci Narodowej. - Jesteśmy przerażeni skalą powiązań oraz głębokością i rozległością patologii reprywatyzacyjnych. Wszystkie elementy mapy zostały przez nas starannie sprawdzone i stanowią rzetelne źródło wiedzy na temat kulisów reprywatyzacji - dodaje Perkowski. Interaktywna mapa przedstawia 30 nazwisk ludzi połączonych wzajemnymi zależnościami i relacjami biznesowymi - w tym sędziów, urzędników, biznesmenów czy funkcjonariuszy publicznych.
Mapę można już oglądać na tej stronie . - W wyniku prowadzonych przez nas prac nasuwają nam się dwa wnioski – polskie państwo wymaga głębokiej odnowy, a politycy muszą wytłumaczyć się z podejmowanych przez siebie działań - podsumowuje MJN.
"Nie baliśmy się i nie będziemy się bać"
Pierwsza wersja mapy powstała ponad dwa lata temu . I narobiła sporo zamieszania - jeden z głównych bohaterów mapy, biznesmen i "odzyskiwacz" kamienic, Maciej Marcinkowski, pozwał za nią warszawskich aktywistów. Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście ogłosił jednak w maju tego roku, że reprezentanci stowarzyszenia są niewinni . Wcześniej, w marcu, Sąd Apelacyjny uniewinnił przedstawicieli MJN w powództwie cywilnym.
Według sądu, przewodniczący i wiceprzewodniczący Miasto Jest Nasze "nie przekroczyli granicy wolności słowa”, a "z racji wykonywanej przez pozywającego biznesmena profesji", "pewne powiązania ze światem polityki są rzeczą oczywistą i niezaprzeczalną". Sąd stwierdził ponadto, że tworząc mapę, stowarzyszenie "działało w interesie publicznym".
- Nie baliśmy się i nie będziemy się bać deweloperów i handlarzy roszczeń, nawet jeśli stoją za nimi wielkie pieniądze i wpływy - skomentowało wówczas wyrok MJN. - Będziemy dalej informować mieszkańców o wszelkich nieprawidłowościach związanych z reprywatyzacją jak i każdym aspektem funkcjonowaniem naszego miasta - podkreśla stowarzyszenie.