Lider KOD zaatakowany na Dworcu Centralnym. "Dwa czy trzy ciosy w kark i głowę"
"Na jesieni możemy spodziewać się zdecydowanych działań ze strony władzy"
27.06.2016 10:27
"Rozmawiałem przez telefon i nagle usłyszałem jakiś stek wyzwisk i otrzymałem dwa czy trzy ciosy w kark i głowę (na plecach miałem plecak, więc były chronione). Nic mi się nie stało" - napisał na Facebooku lider KOD Mateusz Kijowski.
Do zdarzenia miało dojśc w sobotę. "Wezwałem ochronę, atakujący został odprowadzony na komisariat, gdzie ja oraz on złożyliśmy krótkie słowne wyjaśnienia oraz daliśmy spisać swoje dokumenty. Po drodze atakujący poinformował, że zaatakował mnie, bo za nim chodziłem, donosiłem „IM”, gdzie jest, a oni chcą go zastrzelić. Wyglądał na zmęczonego życiem, być może pod wpływem środków zmieniających świadomość" - wyjaśnia na swoim profilu społecznościowym Kijowski.
Lider Komitetu Obrony Demokracji podkreśla, że – mimo, iż w hali dworca było sporo ludzi – nikt nie zareagował. - Nawet kiedy krzyknąłem " policja !", nikt nie zareagował w żaden sposób mimo, że kilka osób interesowało się i przyglądało temu, co się dzieje. Tak, wiem, nie broczyłem krwią leżąc na ziemi. Zawsze staram się reagować, kiedy widzę agresję i muszę przyznać, że ta obojętność niemile mnie zaskoczyła – opisuje incydent Kijowski.
Kijowski dodaje też, że "musimy zachowywać zdrowy rozsądek i wyważone reakcje".- Bo ten egzamin będziemy zdawać chyba coraz częściej. Na jesieni możemy spodziewać się zdecydowanych działań ze strony władzy. Trzeba być gotowym i odpornym. Na szczęście dotychczasowe doświadczenie pozwala mieć nadzieję... - pisze lider KOD-u.
Przeczytajcie też: Rozpoznajecie tego mężczyznę? Policja prosi o pomoc w tej sprawie