Sąd o sprawie znieważenia pomnika smoleńskiego. "Działania policji przesadzone"
Działania policji były przesadzone, a napis, jaki dwie studentki wykonały na Pomniku Ofiar Tragedii Smoleńskiej na placu Piłsudskiego nie znieważał obiektu - taki wyrok wydał w środę Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia. Zwrócił też uwagę, że działania policyjne w tej sprawie były nieadekwatne do przewinienia.
O wyroku, który dotyczył dwóch młodych kobiet, które działały wspólnie, poinformowała "Gazeta Wyborcza". Rozprawa była konsekwencją ich akcji, podjętej spontanicznie w listopadzie ubiegłego roku. Namalowały na pomniku litery, pisząc hasło popularne podczas stołecznych protestów Strajku Kobiet podjętych w wyniku orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zaostrzenia ustawy aborcyjnej.
Kobiety napisały "Aborcja jest OK". Po ich czynie na następny dzień nie było śladu, bo napis zmyły służby porządkowe. Ale napis wychwyciły kamery monitoringu.
Na początku grudnia o poranku do mieszkania jednej ze studentek weszli policjanci, by zaaresztować podejrzaną. Kilka godzin później w ręce wymiaru sprawiedliwości trafiła też druga z poszukiwanych kobiet.
Prokuratorzy dopatrzyli się w ich działaniu przestępstwa. Sąd zadecydował o uniewinnieniu jednej oskarżonej i ograniczeniu kary dla drugiej do nagany, jednak przy zwróceniu uwagi, że napis nie znieważył pomnika. Orzeczenie dotyczyło w tym przypadku tylko bezprawnego, choć spontanicznego umieszczenia napisu, który nie był wulgarny, nikogo nie obrażał i nie nakłaniał do niczego.
Hasło "Aborcja jest OK" nie obraża. Stołeczny sąd wydał wyrok w sprawie znieważenia pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej
"Gazeta Wyborcza" uzyskała wyjaśnienia od mecenasa Jerzego Podgórskiego, adwokata współpracującego z inicjatywą Szpila, zajmującą się obroną interesów prawnych osób zaangażowanych w działania Strajku Kobiet. Prawnik poinformował, że sąd wykazał zrozumienie dla emocji studentek po ogłoszeniu wyroku w sprawie aborcji i przyznał także, że forma protestu dwóch kobiet przekroczyła pewne normy, jednak ich czyn nie był dewastacją i miał charakter odwracalny.
Jednocześnie sąd ocenił, że środki, jakie w tej sprawie uruchomiły służby, były przesadzone. Do takich nieadekwatnych do winy oskarżonych kobiet sposobów reagowania policji zaliczyć można na przykład aresztowanie o szóstej nad ranem jednej z poszukiwanych - stwierdził adwokat. Zdaniem mec. Podgórskiego wystarczyło wezwać podejrzaną na przesłuchanie na komendę policji.