Centrum Warszawy jak po przejściu huraganu. Nielegalne budki zrównane z ziemią
Stołeczny ratusz od lat walczył z właścicielem działki położonej w samym centrum miasta. W rogu ulic Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej panowało dotąd budowlane eldorado. W przedostatni weekend września stojące tam budki z fast foodem wyburzono, pozostawiając tony śmieci.
24.09.2018 | aktual.: 24.09.2018 17:15
Kłujące w oczy budy zostały usunięte przez właściciela terenu, Tadeusza Kossa. Miasto od dłuższego czasu starało się o zachowanie ładu przestrzennego w tym miejscu, jednak bezskutecznie. Teraz okazało się, że jeżeli do wyznaczonego terminu budynki nadal będą stały, ratusz sam wyburzy samowolę, ale obciążając kosztami rozbiórki spadkobiercę terenu.
Ten podjął więc decyzję o zrównaniu z ziemią pawilonów po kebabach na własną rękę. Efekt weekendowych prac widać na zdjęciach z poniedziałku. Działka wygląda jak po przejściu huraganu. Wszędzie pełno szkła, fragmentów ścian z desek, wyrwanych drzwi i porozrzucanych elementów instalacji sanitarnej. O wyburzeniu prowizorycznych bud warszawiaków powiadomił na Facebooku Wojciech Wagner, zastępca dyrektora miejskiego Biura Architektury i Planowania.
"To nie dobra wola właścicieli, tylko efekt zbliżającego się terminu zastępczego wykonania rozbiórki na zlecenie Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego" - brzmi podpis zdjęcia prezentującego pobojowisko. Gdyby budy nie zniknęły w planowanym terminie, urzędnicy zrobiliby to sami. W tym przypadku wybrano więc mniejsze zło. Pojawił się za to inny problem. Teraz przechodniów straszą szczątki konstrukcji, a nad okolicą czuć fetor z kanalizacji.
Okazuje się, że na osobach, do których należy działka, ciąży też obowiązek wywiezienia wszelkich pozostałości po rozbiórce. Tymczasem baraków już nie ma, ale... róg Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej przypomina teraz dzikie wysypisko śmieci. Właściciele dostali ultimatum - jeżeli nie posprzątają po akcji wyburzania do wtorku, zrobi to nadzór budowlany. Oczywiście nie na swój koszt.
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", Tadeusz Koss posiada 1,2 tys. m. kw. w centrum Warszawy, jako spadek po dziadku. Aż do 2008 roku teren ten należał do miasta, w wyniku przejęcia go na podstawie dekretu Bieruta. Po odzyskaniu praw do działki Koss bez rezultatu starał się o odbudowanie w tym miejscu przedwojennej kamienicy. Mszcząc się na urzędnikach za decyzję odmowną, podzielił swój teren na kilka mniejszych części, które następnie podnajmował właścicielom budek handlowo-usługowych.
Plan miejscowy zakazuje w tym miejscu tego typu działalności, ale próba wyegzekwowania prawa przypominała walkę z wiatrakami. Kuriozalnym przykładem niemocy miasta w tej kwestii było postawienie tuż obok Placu Defilad repliki samolotu pasażerskiego przerobionego na bar z kuchnią azjatycką. Batalia o usunięcie tej samowolki trwała od lipca 2017 roku i ciągnęła się przez... prawie 8 miesięcy.
Widzisz coś ciekawego? Masz zdjęcie, filmik? Prześlij nam przez Facebooka na wawalove@grupawp.pl lub dziejesie.wp.pl