Afera reprywatyzacyjna: Ratusz odmawia wypłaty odszkodowań. Ofiary będą musiały iść do sądu
Wiceprzewodniczący komisji weryfikacyjnej Sebastian Kaleta poinformował w piątek, że miasto nie chce zapłacić ofiarom warszawskiej reprywatyzacji. W sprawie zabrała głos również Magda Brzeska, która wystąpiła wcześniej o 100 tys. zł. zadośćuczynienia. "Chrzanię Komisję Weryfikacyjną" - pisze w emocjonalnym poście.
- Stołeczny ratusz sprzeciwia się wypłacie odszkodowań przyznanych przez komisję weryfikacyjną lokatorom zreprywatyzowanych nieruchomości. Ponadto miasto zażądało od mieszkańców zwrotu kosztów za pracę prawników - powiedział cytowany przez "Gazetę Prawną" podczas piątkowej konferencji Kaleta. Teraz to mieszkańcy będą musieli zdecydować, czy wejść w spór z miastem, czy zrezygnować z tych roszczeń.
Wiceszef komisji w trakcie spotkania z dziennikarzami w Ministerstwie Sprawiedliwości przyznał, że otrzymano jak dotąd z miasta osiem sprzeciwów od wszystkich decyzji przyznających w maju przez komisję odszkodowań i zadośćuczynień. Teraz wszystkie sprawy związane z ubieganiem się o pieniądze za krzywdy wyrządzone przez skutki tzw. "dzikiej reprywatyzacji" będą rozpatrywane przez sąd cywilny.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Najbardziej znaną postacią, której komisja weryfikacyjna pod wodzą Patryka Jakiego przyznała 100 tys. złotych zadośćuczynienia, jest Magda Brzeska. Jej matka Jolanta została brutalnie zamordowana 1 marca 2011 roku. Miasto nie chce jednak wypłacić jej ustalonej kwoty. Uzasadnia to wątpliwościami dotyczącymi dochowania procedur określonych w przepisach oraz argumentem, że córka Brzeskiej od dawna nie mieszkała z rodzicami w kamienicy przy Nabielaka.
Aby jednak sąd mógł wziąć pod uwagę rację poszkodowanej, trzeba wcześniej uiścić wysokie opłaty, na które zainteresowanej po prostu nie stać. Okazuje się również, że działania komisji według niej były tylko "na pokaz", ponieważ jej członkowie nie przewidzieli takiego zachowania ratusza względem ofiar reprywatyzacji.
- Komisja co prawda przyznała mi zadośćuczynienie, ale co z tego? To jest "wirtualne przyznanie". Dalej nie ma przepisów, które regulują wypłacenie tych odszkodowań i tak naprawdę dostaliśmy wirtualne pieniądze, które ładnie wyglądają na papierze. (...) Jeżeli ja chcę się ubiegać teraz o nie przed sądem, to muszę normalnie zrobić wpis stosunkowy, który kosztuje. Na to też trzeba mieć pieniądze. Sąd nie zwalnia z tej procedury. A komisja nie przewidziała tej możliwości - skomentowała decyzję ratusza Magda Brzeska.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Reakcja władz miasta na doniesienia Sebastiana Kalety była natychmiastowa. Zwołano konferencję, na której w towarzystwie czterech urzędników wystąpił wiceprezydent Witold Pahl. Wcześniej poprosiliśmy też o wypowiedź i ustosunkowanie się do sprawy rzecznika prasowego Urzędu m.st. Warszawy, Agnieszkę Kłąb.
- Miasto nie zatrudniło żadnej zewnętrznej kancelarii do zbadania decyzji odszkodowawczych. Robimy to we własnym zakresie. Pracownicy biura prawnego robią to w zakresie swoich obowiązków. A jeśli chodzi o koszty sądowe, to w ustawie o komisji weryfikacyjnej można było zwolnić lokatorów z opłat sądowych, a nie zrobiono tego mimo naszych apelów. Może to zrobić sąd w uzasadnionych przypadkach. Zależy nam, aby wszystkie decyzje odszkodowawcze zbadał niezależny organ - twierdzi Kłąb.
Rzeczniczka władz Warszawy wyjaśniła również, że to nie ratusz kieruje sprawę do sądu, tylko komisja weryfikacyjna. Jest to natomiast wynikiem przekazanych komisji argumentów miasta.
Pierwsze odszkodowania zostały przyznane w maju. Komisja do spraw usuwania skutków prawnych decyzji reprywatyzacyjnych dotyczących nieruchomości warszawskich, wydanych z naruszeniem prawa - bo tak brzmi jej pełna nazwa - pochyliła się nad losem mieszkańców budynków przy ul. Nabielaka 9, Nowogrodzkiej 6A, Poznańskiej 14 i Marszałkowskiej 43. Suma przyznanych odszkodowań wyniosła ponad 216 tys. zł.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Widzisz coś ciekawego? Masz zdjęcie, filmik? Prześlij nam przez Facebooka na wawalove@grupawp.pl lub dziejesie.wp.pl