Warszawa: atak nożownika i strzały. Jedna osoba nie żyje
W piątek w Warszawie wczesnym popołudniem doszło do ataku nożownika, padły też strzały. Na miejscu zdarzenia na Gocławiu trwa interwencja policji, jest także straż pożarna i pogotowie. Jedna osoba nie żyje, kolejna została przetransportowana do szpitala.
Do dramatycznej sytuacji doszło w pobliżu pralni chemicznej przy ul. Bora-Komorowskiego i ul. Umińskiego na Gocławiu. Jak ustaliła reporterka WP Klaudia Zawistowska, jedna osoba nie żyje, a napastnik został przetransportowany do szpitala. W stołecznej pralni - jak ustaliła nieoficjalnie - miało dojść do starcia ojca (właściciela pralni) z synem.
- Około godziny 13.30 otrzymaliśmy informację, że w zakładzie usługowym na ulicy Bora-Komorowskiego ktoś może potrzebować pomocy. Wpłynęła do nas tylko taka lakoniczna informacja. Policjanci udali się na miejsce. W tym samym czasie dotarli też strażacy. Nie mogliśmy dostać się do środka. Drzwi były zamknięte - relacjonował w rozmowie z tvn24.pl Rafał Retmaniak z Komendy Stołecznej Policji.
Jak dodał, w sforsowaniu drzwi pomogli strażacy. - Wewnątrz zastaliśmy mężczyznę, który stał z niebezpiecznym narzędziem. Na widok policjantów zaatakował ich. Jeden z funkcjonariuszy oddał strzały z broni służbowej. Mężczyzna został zatrzymany i przewieziony do szpitala. Natomiast policjantom nic się nie stało - mówił Retmaniak.
Warszawa. Napastnik miał rany kłute
Napastnik miał liczne obrażenia niewynikające z postrzału, najprawdopodobniej zadane nożem lub innym ostrym narzędziem. Według "Polsat News" agresor miał zabić drugiego mężczyznę, a potem próbował targnąć się na życie. Na miejscu trwają czynności z udziałem prokuratora
Jak dodaje reporterka WP, szeroki pas terenu wokół pralni został wygrodzony policyjnymi taśmami. Policjanci przeszukują teren i pomieszczenia pralni. Na miejscu pojawiły się dodatkowe radiowozy i siły prewencji, które szpalerem otoczyły to miejsce.
Świadkowie zdarzenia mówili, że napastnik miał wyjść z pralni i rzucić się z nożem na policjantów. Wtedy też padły strzały. Podkreślali także, że okolica zazwyczaj jest cicha i spokojna.