ŚwiatWaldemar Kuczyński: Majdan w szprychach Ukrainy

Waldemar Kuczyński: Majdan w szprychach Ukrainy

Słucham i czytam zachwytów nad kijowskim Majdanem. W czwartek rano spazmował nad nim pozytywnie redaktor Kraśko w TOK FM. Ja w odróżnieniu od niego na Majdanie nie byłem, co ma też stronę pozytywną. Pozwala widzieć las, a nie tylko drzewa. Ponadto pamiętam dobrze "majdany" solidarnościowe innych kształtów niż kijowski, ale tej samej natury, w których uczestniczyłem. Moja teza jest następująca – Majdan w Kijowie był skuteczny w obaleniu skorumpowanego, prezydenckiego, autorytarnego reżimu. I będzie skuteczny w podkładaniu nogi koniecznym reformom na Ukrainie, jeśli przetrwa - pisze Waldemar Kuczyński w felietonie dla Wirtualnej Polski.

Waldemar Kuczyński: Majdan w szprychach Ukrainy
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | Sergey Dolzhenko

27.02.2014 | aktual.: 27.02.2014 13:27


Najpierw jednak kilka słów polemiki z nadziejami, że na Ukrainie rodzi się nowy model demokracji: deliberatywna, dyskursywna, czy jakoś tam. Nic takiego się nie rodzi. Podobnie, jak nic nowego nie rodziło się w ruchu "Solidarności". "Solidarność" i Majdan to wytwory buntu społecznego przeciw niechcianej rzeczywistości. Reakcja na patologię społeczną, w pewnym sensie również patologiczna. Takie twory gorączki, stanów nadzwyczajnych, jakimi są bunt, czy rewolucja. W tych sytuacjach objawia się także gorączkowy, niezwyczajny obraz uczestników. W stanie walecznego uniesienia ładny i uwodzący obserwatorów, ale trwający tyle, ile trwa nadzwyczajny stan. Do dziś mam pretensję do Jacka Żakowskiego za artykuł z roku 1994 "Coś w Polsce pękło, coś się skończyło", pisany w tonie zarzutu. Nic w nas po 1989 roku nie pękło. Skończyła się tylko sytuacja wyjątkowa, walki części społeczeństwa z dyktaturą i nastawała normalność. Błędne wzięcie obrazu chwilowego za możliwy do trwania przyczyniło się do fałszywych, czarnych ocen
III Rzeczpospolitej. No bo tacy byliśmy wspaniali, a tacy staliśmy się przyziemni, a nawet brzydcy.

Pozytywny czas Majdanu na Ukrainie się kończy. Może nie już, ale za chwilę. Kraj stoi u progu bankructwa, potrzebuje gotówki. Już. Nie na reformy, lecz na płace służb publicznych i emerytury. Może ją dostać, gdy rząd powstanie i zapanuje choćby nad większością kraju, co nie jest pewne. Potem trzeba stworzyć ekipę naprawy gospodarki, poprosić pilnie Międzynarodowy Fundusz Walutowy o przysłanie misji technicznej, by szybko, bez wielkich konsultacji z kimkolwiek przygotować program ustabilizowania gospodarki i jej sensownego urynkowienia. One są ekonomicznie małpio proste i politycznie straszliwe. Nie ma programu stabilizacyjnego, bez okresowego, czasem długiego zbiednienia społeczeństwa i wzrostu bezrobocia. Jeszcze się taki nie objawił, co by w praktyce postawił na nogi zbankrutowaną gospodarkę i równocześnie poprawiał byt ludziom. W toku robienia programu, jeśli będzie wiarygodne, można poprosić o szybką gotówkę z organizacji międzynarodowych.

Przepchnięcie programu nawet przez parlament wolny od rewolucyjnego ferworu to zadanie z pogranicza kwadratury koła, ale możliwe do wykonania. Ale konieczność uzyskania na to choćby biernego przyzwolenia na Majdanie? A nie będzie możliwe, pod groźbą dalszej degradacji ekonomicznej odłożenie tego, czy zabawa w takie pomysły, jak przy polskim Okrągłym Stole; reformy rynkowe i eksplozja socjalu.

Majdan nie będzie osłoną reform, a kijem w szprychy ich kół. Podobnie, jak "Solidarność". To nieprawda, że była parasolem. Była obojętna, a od pewnego momentu przeciwna, nie tyle reformom, co narzędziom niezbędnym, by je zrobić. Na szczęście to nie był już twór podobny do tego sprzed 10 lat, lecz niezbyt silny, nie trafiający w ówczesny nastrój społeczny relikt po wielkim ruchu wyzwolenia. Trochę my, a w większości los dał nam splot wyjątkowo sprzyjających okoliczności, by postawić Polskę z łopatek na nogi. Wykorzystaliśmy je. Ukraińcy dwie szanse stracili, ta obecna opatrzona jest ogromnym znakiem zapytania. Jak ją wykorzystają, zasłużą na Unię Europejską.

Waldemar Kuczyński

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)