W trumnie tuliła nienarodzoną córkę. Tragedia we Włocławku
Rodzinna tragedia we Włocławku. 34-letnia Marta zmarła w szpitalu, kobieta była w zaawansowanej ciąży. Zmarła również jej nienarodzona córka. Obie spoczęły w jednym grobie, a mieszkańcy przyznają, że zapamiętają ten dzień na resztę życia.
Jak informuje "Fakt", Marta O. miała 34 lata i za dwa miesiące miała urodzić swoje pierwsze dziecko, córeczkę - Nel.
Kobieta na co dzień mieszkała w Gdańsku. Z zawodu była żołnierką, a zwrotnym punktem jej kariery była misja w Afganistanie. W połowie lutego przyjechała do rodzinnych Bobrownik, spotkać się bliskimi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kiedy była w domu swojej mamy, nagle dopadł ją gwałtowny i przejmujący ból nogi. Kobieta nie wiedziała, co się dzieje, jednak bojąc się o dziecko, bez zwłoki pojechała do szpitala we Włocławku.
- Pojechała, jak stała. Nie miała przy sobie nic - powiedziała reporterowi "Faktu" osoba z rodziny kobiety. Siostra Marty poprosiła męża, żeby zawiózł do szpitala najpotrzebniejsze rzeczy.
Na miejscu mężczyzna usłyszał wstrząsającą wiadomość. 34-latka i jej nienarodzona córeczka nie żyły.
Przejmujący pogrzeb
Na pogrzebie Marty w Bobrownikach były setki ludzi. Rodzina, znajomi, sąsiedzi oraz dziesiątki wojskowych żegnających koleżankę. Rozdzierająca serca uroczystość zostanie w ich pamięci na zawsze.
- Marta leżała w trumnie, tuląc w ramionach swoje nienarodzone dziecko. Obie spoczęły w jednym grobie na cmentarzu w Bobrownikach. Nie zapomnę tego do końca życia - opowiadał jeden z uczestników ceremonii.
Na razie nie wiadomo, co było przyczyną śmierci Marty i jej córeczki. Sprawę tragicznej śmierci bada prokuratura. Jak dowiedział się "Fakt" śledztwo będzie prowadzić Prokuratura Okręgowa w Gdańsku.
Źródło: "Fakt"