W sieci wrze po ostrych słowach Trumpa. "Zmienił kurs o 900 stopni"
Donald Trump zaskoczył, publikując swoje stanowcze stanowisko wobec Rosji, którą nazwał "papierowym tygrysem". Stwierdził też, że Ukraina ma szansę odbić wszystkie utracone terytoria. Słowa prezydenta USA są szeroko komentowane w mediach społecznościowych.
Donald Trump wyraził przekonanie, że Ukraina ma realną szansę na odzyskanie wszystkich swoich ziem, jeśli otrzyma odpowiednie wsparcie ze strony Unii Europejskiej. Prezydent USA zwrócił uwagę na przedłużającą się wojnę i jej skutki dla Rosji. "Dlaczego nie? Rosja prowadzi bez celu od trzech i pół roku wojnę, której wygranie przez prawdziwą potęgę militarną powinno zająć niecały tydzień" - stwierdził.
Jego zdaniem, taka sytuacja nie jest powodem do dumy dla Rosji, a wręcz przeciwnie, pokazuje jej słabość. "To nie jest wyróżnienie dla Rosji. Wręcz przeciwnie - Rosja przez to wygląda jak 'papierowy tygrys'" - zaznaczył Trump.
"Jednoznacznie wspiera Polskę". Szefernaker uspokaja ws. Trumpa
Mocne słowa Donalda Trumpa są szeroko komentowane w mediach społecznościowych.
"Być może czara Trumpowej goryczy się przelała. Stwierdzenie, ze Ukraina może nie tylko wrócić do swoich granic, ale i pójść dalej, jest jednak drastycznie (dla Kremla) różne od opinii sprzed kilku miesięcy, że Zelenski gdyby chciał, skończyłby tę wojnę" - napisała w serwisie X dziennikarka Agnieszka Gozdyra.
"Trump zmienił kurs w sprawie Ukrainy nie o proste 180 ale o (zapewne) 900 stopni. Jak to noblista in spe" - czytamy w poście eksperta od realacji międzynarodowych Wojciecha Szewko.
W sieci wrze po ostrych słowach Trumpa
"Donald Trump: Rosja to papierowy tygrys, a Ukraina może wygrać i wrócić do granic sprzed wojny, a może i dalej. Cóż za niesamowita zmiana narracji u Trumpa. Wszedł na kolejny poziom gry" - stwierdził z kolei dziennikarz Grzegorz Jankowski.
"Za Nixona miała miejsce "wietnamizacja" konfliktu w Wietnamie, czyli cedowanie coraz większej odpowiedzialności za prowadzenie konfliktu na ówczesny rząd w Sajgonie i stopniowe ograniczanie zaangażowania USA. Teraz za Trumpa ma miejsce "europeizacja" wojny na Ukrainie" - ocenił z kolei ekspert od bezpieczeństwa narodowego Marek Stefan.
"On (Trump) był z pewnością dobrze poinformowany już wcześniej, ale teraz po prostu uznano, że zmiana narracji będzie korzystniejsza/bardziej skuteczna. Czy za tym pójdzie mocna, gwałtowna presja? Myślę, że JESZCZE nie. Trump da sobie jeszcze chwilę na perswazję, bo potrzebuje czasu na negocjacje z Indiami, a może i Chinami. Sprawdzi wszystkie dostępne opcje i pola manewru, by umocnić jeszcze pozycję USA i osaczyć/osłabić przeciwników. Rosjanie to widzą i można spodziewać się przyśpieszenia w sygnalizacji z ich strony. Problemem Moskwy jest to, że może straszyć tylko pobliskie państwa, a Trump udaje, że to nie jest problem USA, więc nie zmieni strategii" - napisał inny ekspert Krzysztof Wojczal.
"Myślę, że to postęp, że retoryka Trumpa zmieniła się z poparcia dla Rosji na poparcie dla stanowiska Europy, zgodnie z którym Ukraina powinna wygrać... ale nadal (Trump) nic nie robi. Pamiętacie, jak Trump był "sfrustrowany" Putinem i wszyscy byli podekscytowani nową, twardą linią USA? Który to już raz" - stwierdził z kolei Garry Kasparov.