W poniedziałek możliwy wyrok w procesie byłych szefów CBA
Być może w poniedziałek zapadnie wyrok w procesie byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego i jego trzech podwładnych, oskarżonych o nadużycia prawa przy prowadzeniu przez CBA "afery gruntowej" w 2007 r. Prokuratura chce kar więzienia w zawieszeniu - obrona wnosi o uniewinnienie.
Przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia w poniedziałek ma się zakończyć wygłaszanie mów końcowych w tym procesie - przemówi ostatni oskarżyciel posiłkowy Piotr Ryba (nieprawomocnie skazany za łapówkę w aferze gruntowej). Po tym sąd albo ogłosi wyrok jeszcze tego dnia, albo odroczy go (maksymalnie jest to możliwe do 7 dni). Obrona uważa wydanie wyroku tego dnia za realne.
W połowie lutego sąd - za zamkniętymi drzwiami - wysłuchał mów końcowych stron. Prokurator Bogusław Olewiński wniósł dla Kamińskiego (dziś posła i wiceprezesa PiS) o karę roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata, 4 lata zakazu pełnienia funkcji kierowniczych i kilka tysięcy zł grzywny.
O podobne kary prokurator wniósł dla jego trzech podwładnych: byłego wiceszefa CBA Macieja Wąsika (członka sejmiku mazowieckiego z ramienia PiS) oraz byłych dyrektorów Zarządu Operacyjno-Śledczego CBA Grzegorza Postka i Krzysztofa Brendela. Prokurator powiedział PAP, że wnosił o uznanie winy za wszystkie stawiane zarzuty.
Obrona i sami oskarżeni wnosili o uniewinnienie. - Proces nie wykazał winy oskarżonego - powiedział obrońca Kamińskiego mec. Andrzej Wąsowski. Sam Kamiński nie chciał komentować wniosku prokuratury. Wcześniej mówił, że zarzuty są "polityczne".
Proces dotyczy słynnej operacji CBA w tzw. aferze gruntowej. CBA zakończyło tę operację specjalną wręczeniem Piotrowi Rybie i Andrzejowi K. tzw. kontrolowanej łapówki za "odrolnienie" w ministerstwie rolnictwa gruntu na Mazurach. Prasa pisała, że łapówka miała być przeznaczona dla ówczesnego szefa resortu i wicepremiera Andrzeja Leppera, który miał zostać ostrzeżony o akcji (on sam twierdził, że była to prowokacja CBA). Finał akcji miał utrudnić przeciek, wskutek czego z rządu odwołano szefa MSWiA Janusza Kaczmarka (śledztwo wobec niego potem umorzono).
"Afera gruntowa" doprowadziła do dymisji z rządu Leppera, rozpadu koalicji PiS-Samoobrona-LPR i przedterminowych wyborów, które wygrała PO, a także do oskarżenia o płatną protekcję Ryby i K. (nieprawomocnie skazanych w ub.r. za ten czyn na - odpowiednio - 2,5 roku więzienia oraz grzywnę).
W 2010 r. Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie oskarżyła Kamińskiego i jego trzech podwładnych. Zarzucono im przekroczenie uprawnień, nielegalne działania operacyjne CBA oraz podrabianie dokumentów i wyłudzenie poświadczenia nieprawdy. Grozi za to do 8 lat więzienia.
Według prokuratury Biuro stworzyło fikcyjną sprawę odrolnienia ziemi za łapówkę, choć nie miało wcześniej wiarygodnej informacji o przestępstwie, a tylko to pozwala służbom zacząć akcję "kontrolowanego wręczenia korzyści majątkowej" wobec podejrzewanych. Dlatego prokuratura uznała działania szefów CBA za podżeganie do przestępstwa.
Ponadto na potrzeby operacji CBA sfabrykowało - zdaniem prokuratury bezprawnie - dokumenty (opatrując je pieczęciami gminy i podpisami urzędników), które potem przedłożono do "przepchnięcia" przez resort rolnictwa. Miało też dojść do nielegalnego podsłuchiwania osób m.in. z Samoobrony.
Podsądni nie przyznali się do zarzutów, uznając je za polityczne. Według Kamińskiego jest to zemsta ekipy rządzącej za ujawnienie przezeń tzw. afery hazardowej. Ironizował, że odpowiadać powinni także prokuratorzy i sędziowie, którzy zatwierdzali wniosek CBA o kontrolę operacyjną w całej sprawie (w 2011 r. weszła w życie zmiana prawa, zgodnie z którą służby mają obowiązek dołączania do takiego wniosku materiałów operacyjnych uzasadniających go - tego wymogu wcześniej nie było).
W czerwcu 2012 r. sąd niejednogłośnie umorzył na wniosek obrony ten proces - jeszcze przed jego rozpoczęciem - uznając "brak znamion przestępstwa". W grudniu 2012 r. na wniosek prokuratury i pokrzywdzonych Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił umorzenie i nakazał przeprowadzenie postępowania. Obie decyzje wydano tajnie.
Proces, częściowo niejawny, ruszył w kwietniu 2013 r. - To, co robiło CBA, nie było zgodne z interesem ówczesnej koalicji rządzącej, ale interes polityczny rządzących nas nie interesował; nas interesowała walka z korupcją na szczytach władzy, to był nasz obowiązek - mówił wtedy Kamiński.
Były premier Jarosław Kaczyński, który zeznawał w styczniu br. powiedział, że proces odbiera jako "eksces polityczny zmierzający do ochrony elit polskich przed odpowiedzialnością karną". Według prezesa PiS "jest oczywiste, że Kamiński powinien być uniewinniony, ale samo złożenie aktu oskarżenia jest już, powtarzam, ekscesem politycznym".
Rzeszowska prokuratura nadała kilku instytucjom i grupie osób status pokrzywdzonych, m.in. w związku z tym, że CBA miało ich bezprawnie podsłuchiwać. Są to m.in. Lepper (a po jego samobójczej śmierci w 2011 r. najbliższa rodzina), Ryba i Andrzej K., a także politycy Samoobrony, wśród nich Janusz Maksymiuk - zostali oni oskarżycielami posiłkowymi. Daje to możliwość zadawania pytań oskarżonym, składania wniosków dowodowych, a także dochodzenia odszkodowań. Roszczenia finansowe przeciw oskarżonym zapowiadali Ryba i adwokat K.
Warszawska prokuratura chciała postawić Kamińskiemu zarzuty przekroczenia uprawnień podczas czynności operacyjnych CBA ws. tzw. willi Kwaśniewskich. W ub.r. Sejm (głosami m.in. posłów PO) nie uchylił mu immunitetu. Z tego powodu śledztwo wobec niego umorzono; oskarżono zaś m.in. byłego agenta CBA Tomasza Kaczmarka, byłego już posła PiS (sam zrezygnował z mandatu).