PolskaW Polsce tropi się zdrajców jak w stanie wojennym

W Polsce tropi się zdrajców jak w stanie wojennym

Słowa Zbigniewa Herberta o obcej mowie barbarzyńców, którzy nie znają subtelności trybu warunkowego, są równie aktualne, co w czasach stalinizmu czy stanu wojennego. W Polsce wciąż tropi się zdrajców w środowiskach, które wcześniejsze pokolenia uważały za wzór duchowej niezłomności - pisze abp Józef Życiński w "Tygodniku Powszechnym".

Ostatnio niektórzy dziennikarze publikują artykuły, nie zapoznając się z wcześniejszym dorobkiem na ten temat. Tak np. zachowała się redakcja tygodnika "Wprost", która zezwoliła na publikację artykułu o Herbercie. Przedstawiono go jako koniunkturalistę, lekceważąc materiały znalezione wcześniej w archiwach IPN. Taką ignorancję w dzisiejszych realiach polityk określiłby jako "skrót myślowy".

Skuteczne metody szkalowania bohaterów były używane w czasach Stalina, "wybitnego językoznawcy" (np. AK-owcy byli określani jako "zaplute karły reakcji"). W nowych warunkach po 1989 r. ta sama mentalność daje o sobie znać: szuka się prymitywnych tłumaczeń i stosuje się niewyszukane epitety, nawet w stosunku do autorytetów. Dobrze, że Jacek Kuroń nie jest poetą, bo byłby dziś atakowany z jeszcze większą agresją - pisze abp Życiński w "Tygodniku Powszechnym".

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)